Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad postem, który w nienachalny sposób pozwoli mi znaleźć się nieco bliżej Was, pokazując co dzieje się w moim najbliższym otoczeniu: co mnie zachwyca i daje radość w każdym kolejnym dniu. Zdecydowałam się na pewną formę ulubieńców miesiąca (których wolę chyba nazywać inspiracjami). Zobaczymy, jak ten post się przyjmie i czy będę w stanie regularnie opowiadać Wam o tych wszystkich mniej lub bardziej ważnych sprawach. Jedno jest pewnie: nie będzie to sztywna formuła z odhaczaniem „obowiązkowych” elementów, bo jestem pewna, że taka niemal tabelkowa forma szybko znudziłaby się i mnie, i Wam. A po co robić to już na samym początku, prawda? ;)
Inne życie
Bloga Tosi i Radka znam już od jakiegoś czasu, ale to w tym miesiącu totalnie się w nim zatraciłam. W ciągu ostatnich tygodni przeczytałam chyba wszystkie posty, jednocześnie otrzymując niesamowity zastrzyk inspiracji. Na Innym życiu znajdziecie reportaże o osobach, które połączyły pracę z pasją, a także posty „lifestyle’owe” – przy czym trzeba zaznaczyć, że autorzy bloga są żywym zobrazowaniem idei slow life: żyją wolno, blisko natury, realizując to, co kochają robić najbardziej na świecie. Robią cudne zdjęcia, opowiadają z ogromną pasją, a czasem też doradzają. Ostatnio dzięki temu właśnie blogowi rozkwitła również społeczność czytelników, która sama w sobie jest jedną wielką inspiracją i wspiera pielęgnowanie w sobie lasu, nawet w tym rzeczywistym nie możemy bywać tak często, jak byśmy tego chcieli.
Dzień dobry, północy
Tamtego poranka coś mi podpowiadało, że powinnam zabrać z domu dwie książki, ale zepchnęłam tę intuicję gdzieś daleko w tył głowy – przecież nie będę dźwigała tylu tomów, skoro a/ idę do pracy, b/ spędzam w niej tylko kilka godzin. Niestety okazało się, że był to dzień wyjątkowo obfity w wolne chwile, książka, którą czytałam skończyła mi się szybko, a w dodatku tak bardzo mi się nie podobała, że musiałam, po prostu MUSIAŁAM „przegryźć” ją czymś innym, lepszym. W którymś momencie po prostu wstałam, poszłam do Empiku i kupiłam – coś, co swoją okładką kusiło mnie na Instagramie już od dobrych kilku dni.
Dzień dobry, północy jest filozoficzne, ale nie ciężkie. Optymistyczno-pesymistyczne. A nade wszystko – skłaniające do refleksji. Jeśli lubicie podobne książki, zachęcam Was z całego serca do przystanięcia na chwilę nad tą opowieścią – nie tylko dla ślicznej okładki.
Pełną recenzję książki możecie przeczytać tutaj.
Iluminacja w Parku Oliwskim
Odkąd jeszcze w grudniu usłyszałam o światełkowej instalacji, wiedziałam, że muszę się tam wybrać, a gdy na początku stycznia spadł śnieg… cóż, wiadomo było, że wyprawa jest tylko kwestią czasu. Namówiłam rodziców i pewnego popołudnia pojechaliśmy obejrzeć te cuda w najlepszej możliwej scenerii: świat zasypany białym puchem, a na dworze już ciemno i wszystko perfekcyjnie widać. I powiem Wam, że choć z reguły nie jestem fanką wszelkich wizualnych dobroci tego świata (chyba mam mało zmysłu estetycznego), to tym razem naprawdę byłam zachwycona. Ekstra sprawa, mam nadzieję, że wróci do nas za rok!
Parsley
Jeśli mogę powiedzieć, że ostatnie miesiące należały do jakiegoś konkretnego wykonawcy, to zdecydowanie była nim Julia Pietrucha. Odkryłam ją jeszcze przed obroną magisterki i kiedy musiałam się uczyć, a chciałam czymś zagłuszyć domowe odgłosy, zawsze sięgałam właśnie po tę płytę. Nie znam się na opisywaniu muzyki, nie jestem w tym zakresie żadnym ekspertem, ale Parsley kojarzy mi się z wakacjami – w każdym razie na początku, bo w miarę kolejnych piosenek Julia pokazuje swoje możliwości w naprawdę wielu różnorodnych gatunkach. Polecam zajrzeć na jej kanał i obejrzeć filmy do nagrań – żadne tam profesjonalne teledyski, ale materiały tak ciepłe, że zachwycają mnie zawsze i perfekcyjnie ładują moje wewnętrzne akumulatory. Znajdziecie tam również pełną wersję płyty do słuchania – ja mam na koncie już setki naciśnięć przycisku „replay” i mam nadzieję, że nadchodzące urodziny przyniosą mi fizyczną wersję tej cudownej składanki.
Poniżej znajdziecie moją (chyba) ulubioną piosenkę, choć tak naprawdę uwielbiam wszystkie utwory z tej płyty.
Poniżej znajdziecie moją (chyba) ulubioną piosenkę, choć tak naprawdę uwielbiam wszystkie utwory z tej płyty.
Za tę książkę chętnie się kiedyś wezmę. Okładka faktycznie śliczna!
OdpowiedzUsuńZa mną ostatnio chodzą covery Studia Accantus, a także niektóre piosenki z francuskich musicali (mimo że po francusku nie znam ani słowa, więc nie mam pojęcia, o czym śpiewają). Nie bardzo mam czas na czytanie czegoś, co nie jest związane ze studiami, więc przynajmniej pocieszam się tymi piosenkami.
Pozdrawiam!
Też uwielbiam Studio Accantus! <3 Nawet zastanawiałam się, czy to nie oni powinni się tu znaleźć, ale że słucham ich ciągle praktycznie w każdym miesiącu, to uznałam, że jeszcze przyjdzie na nich czas. ;)
UsuńOjej... A z tym czytaniem to tylko teraz, w okresie sesji, tak masz, czy w ciągu roku też brakuje Ci czasu?
Mnie najbardziej zachwycają światełka, jestem fanką zimowych scenerii ozdobionych światłami:) Coś pięknego, zazdroszczę wyprawy. Książkę czytam, mam jakoś ostatnio mało czasu na siedzenie i spokojne czytanie, ale jest świetna. Super pomysł na posta, bardzo przypadł mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. <3
UsuńŚwiatełka były super, to fakt. I pomyśleć, że byłam do nich tak sceptycznie nastawiona!
Rzeczywiście piękne to Inne życie, z chęcią będę obserwować, dzięki na inspirację :)
OdpowiedzUsuńZa mną od tygodnia chodzi piosenka z wakacyjnej playlisty na zumbie Shaggy "Habibi", nogi aż same rwą mi się do tańca, nawet jeśli nie do końca pamiętam układ:)
Ciągle słyszę tyle dobrego o płycie Julii Pietruchy, muszę w końcu posłuchać jej piosenek.
Bardzo podoba mi się pomysł z tymi inspiracjami :) Chętnie jeszcze poczytam takie "podsumowanie" :)
OdpowiedzUsuńOstatnio chodzą za mną piosenki zespołu Against The Current. Szczerze polecam, uwielbiam wszystkie :)