Czasem w naszym czytelniczym życiu bywa tak, że trafiamy na tekst niezwykły. Nie jest łatwy, właściwie to trzeba przez niego brnąć, ale mimo wszystko z każdą kolejną stroną widzimy, że poznanie go jest warte każdego wysiłku; po prostu chcemy więcej. Tak właśnie wyglądała moja przygoda z książką Åsne Seierstad: była długa, żmudna i zabrała mi naprawdę dużo czasu, ale nie żałuję ani jednej minuty. Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym tego tekstu nie przeczytać.
O Jeden z nas po raz pierwszy dowiedziałam się w momencie premiery – akurat wtedy pracowałam w księgarni, więc specyficzna okładka przyciągnęła mój wzrok, ale nigdy na tyle, żebym zainteresowała się treścią. W blogosferze chyba też nie było na nią specjalnego szału, choć może nie pamiętam nic takiego dlatego, że w tamtym okresie nie miałam zbyt wiele wolnego czasu. W każdym razie na poważnie zwróciłam na nią uwagę dopiero niedawno, podczas oglądania jednych z inspiracji na kanale Radzki. Najpierw bolałam nad tym, dlaczego jeszcze tej książki nie czytałam, a potem rozpoczęłam batalię o jej zdobycie – stare wydanie jest niedostępne, a nowe, limitowane, możecie kupić tylko w Empiku za… no cóż, dużą kwotę. Mnie udało się odkupić je na facebookowej grupie, a kiedy tylko wyczekiwana książka wpadła w moje ręce, zaczęłam lekturę. To na niej spędziłam ostatnie dwa, może nawet trzy tygodnie.
No dobrze, ale ja tu sobie gadam właściwie o niczym, a o czym tak naprawdę ta książka jest? Jeden z nas to wynik pracy dziennikarskiej Åsne Seierstad po zbrodni, jakiej dokonał Anders Breivik na norweskiej wyspie Utøya w 2011 roku. Na początku cała opowieść miała zawierać się w jednym artykule, jednak w miarę poszukiwań autorka natrafiała na coraz to nowe fakty, które stopniowo rozszerzały tekst. Gdybym chciała mówić krótko, pewnie stwierdziłabym, że to historia uwarunkowań społecznych, które ukształtowały osobowość zamachowca, jednak takie określenie zupełnie nie wyczerpuje ogromu tematów i zależności, które zostały tutaj poruszone, nakreślone i opracowane. Przede wszystkim autorka podejmuje problem z naprawdę wielu stron: opowiada o polityce, nastrojach społecznych i zmianach, które rozpoczęły się jeszcze przed narodzinami Breivika, zagłębia się w dzieciństwo nie tylko jego, ale także ofiar, opisuje przebieg procesu i pochyla się nad emocjami, które wywołał wśród opinii publicznej. To szeroko zakrojona opowieść o Norwegii – dokładnie tak, jak głosi jej podtytuł.
Należy podkreślić, jak niesamowitą pracę wykonała Åsne Seierstad i jak wielkim talentem wykazała się podczas łączenia danych. Mimo mnogości poruszanych tematów książka jest niesamowicie płynna, a poszczególne historie, choć pozornie związane jedynie feralnym 22 lipca 2011, pięknie się ze sobą przeplatają tworząc niesamowicie spójny i tym bardziej przejmujący obraz. Mimo że wiele miejsca jest tu poświęcone Breivikowi, autorka nie czyni z niego gwiazdy swojej książki. To tak naprawdę portret Norwegii okresu przemian, mierzącej się z wyzwaniami podobnymi do tych, które zaburzają ład praktycznie w całej Europie: napływ imigrantów, problemy z asymilacją, społeczeństwo rozdwojone między tym, czy wybrać prawicowy, czy też lewicowy rząd, bo mocne hasła padają z obu stron barykady, a także zwykła, ludzka zdolność do odrzucania drugiego człowieka nawet jeśli jest on naszym rodakiem, sąsiadem czy przyjacielem. Wiele z tych tematów opisanych jest szeroko i właśnie dlatego książkę czyta się tak żmudnie. Mimo wszystko uważam, że to wysiłek wart podjęcia.
Wartość tej książki mieści się jednak nie tylko w perfekcyjnej mieszance tematów. Największą jej siłą jest sposób, w jaki została napisana: przejmujący do szpiku kości. Po pierwsze już na samym wstępie czytelnik dostaje niejako w twarz mocną sceną, w której bezduszny zamachowiec dokonuje kolejnych morderstw, a przerażone ofiary starają się jakoś uciec. Ten zabieg od razu odpowiednio nastawia czytelnika, a pozostające w głowie, wyraziste sceny, nie pozwalają zapomnieć, kim stał się Breivik, gdy zaczynamy czytać o jego dzieciństwie i sytuacji rodzinnej. W dalszej części książki opowieść w naturalny sposób nieco się uspokaja, ale autorka pozostaje bezwzględna: przedstawia nam losy kolejnych bohaterów, opisuje dorastanie młodych aktywistów, sprawia że zaczynamy z nimi sympatyzować i kibicować im, na chwilę zapominając, że wszyscy przecież zginą, bo to ich losy skrzyżowały się na wyspie Utøya.
Jeśli chodzi o portret psychologiczny samego Breivika, Åsne Seierstad wycisnęła z tematu naprawdę wiele. Jej opowieść składa się w zależności przyczynowo-skutkowe i obnaża, co tak naprawdę mogło być motywem przewodnim dokonanej zbrodni. Jeden z nas dobitnie pokazuje, jak ciężko jest w tym i wielu innych, podobnych przypadkach dokonać jednoznacznej oceny – widzimy wyraźnie, jak bohater zmienia się popadając ze skrajności w skrajność. Historia Breivika to opowieść o próbie zasymilowania się ze środowiskiem, a jednak podoba mi się również, że autorka nie zdecydowała się stanąć po jednej ze stron i nie tłumaczy jego zachowania. Choć czasem miałam myśli, że coś poszło nie tak już na samym początku jego życia, dalekie to było od usprawiedliwień, a sama sugestia nie płynęła z książki tylko moich własnych analiz.
Mam wielki problem, bo mogłabym jeszcze długo opowiadać o niuansach związanych z tą książką, a jednak nie chcę Was całkowicie zanudzić. Zakończę więc krótko: to opowieść naprawdę godna polecenia i jeśli Was ciekawi, musicie po nią sięgnąć. Ciężko ją zdobyć i czyta się ją długo, ale – jak już mówiłam – naprawdę warto.
Słyszałam kiedyś o tej książce, ale też bliżej się nie zainteresowałam. Pora to zmienić. ;)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zaintrygował ten opis, książka koniecznie musi znaleźć się na mojej półce, coś czuję, że będzie to bardzo udane spotkanie czytelnicze. Uwielbiam, kiedy fabuła tak mocno przemawia do mojej wyobraźni. :)
OdpowiedzUsuń