poniedziałek, 22 września 2014

Podróże małe i duże #3 - Relacja z Coperniconu 2014

Jak powszechnie wiadomo, jesteśmy zwierzętami konwentowymi (nie wszyscy ludzie, oczywiście, ale my dwoje na pewno): Pyrkon i Polcon to dla nas obowiązkowe punkty rocznego planu wyjazdowego. Niestety, nie zawsze udaje się je zrealizować - w tym roku nie wybraliśmy się na tę drugą imprezę, głównie ze względów logistycznych (patrz: z Trójmiasta to Bielska-Białej jest niecałe 600 kilometrów, a organizatorzy nie kwapili się do starań o noclegi uczestników), w ramach rekompensaty natomiast wpisaliśmy do wyjazdowego grafiku toruński Copernicon.

Zacznijmy od tego, że był to dla nas pierwszy wyjazd na tak mały konwent - w ciągu całego weekendu w Toruniu zjawiło się nieco ponad 2000 osób i zdecydowanie miało to przełożenie na całość programu oraz organizację. Choć sam blok literacki miał w planie ponad 70 prelekcji, paneli i spotkań autorskich, trudno było nam znaleźć coś, co byłoby w 100% interesujące, ciekawe i zachęcające. W rezultacie ograniczyliśmy się do wybrania tylko tych spotkań, które miały największą szansę powodzenia. Sprawdziła się tutaj złota zasada: jeśli nie wiesz, co wybrać, a szukasz rozrywki na najwyższym poziomie, wybierz się na punkty prowadzone przez Anetę Jadowską.

"Piorun miłości i ognie pożądania - czego uczą nas o miłości i związkach paranormal romance"

Tym razem mieliśmy okazję dowiedzieć się trochę o definicji miłości. W piątek opowieść dotyczyła morderczych duetów, czyli mniej lub bardziej znanych par, które zabijały wspólnie i w porozumieniu, natomiast w niedzielę zrozumieliśmy, co tak naprawdę jest nie tak ze "Zmierzchem" i dlaczego autorzy paranormal romance budują związki swoich bohaterów w oparciu o wyznaczniki toksycznej relacji.

Zalety spotkań z Anetą Jadowską są trzy. Po pierwsze - nawet najdziwniejsze tematy są zawsze świetnie opracowane i dogłębnie zanalizowane; po drugie - atmosfera jest świetna, a humor przedni (choć czasem czarny). I co najważniejsze - tematy rzadko są powtarzane, więc nawet jeżdżąc na różne konwenty w krótkim czasie nie posłuchacie dwa razy o tym samym.

Drugą osobą, która naszym zdaniem wyróżniła się podczas prelekcji jest Maciej 'Toudi' Pitala - człowiek, który chyba ani na chwilę nie opuszczał bloku literackiego.

"Panel: Legendy miejskie - mitologia przyszłości?"

Choć trafiliśmy tylko na dwa z prowadzonych przez niego punktów programu, byliśmy pod dużym wrażeniem. Oboje nie jesteśmy fanami paneli z pisarzami - zbyt wiele razy widzieliśmy tam chaos, płacz i zgrzytanie zębów, by podchodzić do nich z entuzjazmem. Tutaj jednak było inaczej i naprawdę wyszło na jaw, ile może zdziałać odpowiednia osoba prowadząca. Na panelu o legendach miejskich było ciekawie, zabawnie i z klasą, zwyczajowe gonienie za tematem odeszło w kąt. Dowiedzieliśmy się, dlaczego nie można ufać małym, złowrogim dziewczynkom i czy potwór z Loch Ness jest rojalistą. No i żałujemy, że nie odwiedziliśmy innych, podobnych punktów programu...

Grać, grać, graaaaać - nie tylko my uwielbiamy planszówki i chętnie spędzamy czas w games roomie.

Co jednak robiliśmy, skoro nie przesiadywaliśmy na prelekcjach? Otóż znaczną część konwentu spędziliśmy w games roomie, gdzie raczyliśmy się grą w Splendor - produkcję niezwykle dynamiczną i genialną w swej prostocie, w dużym uproszczeniu skupiającej się na zdobywaniu surowców i gromadzeniu kart rozwoju. Ciężko jest wytłumaczyć, co takiego ma w sobie ta gra, jednak w jednym zgadzamy się z producentem - zdecydowanie uzależnia.


Co do oceny nie-merytorycznej części konwentu - najbardziej zawiedliśmy się na targach. Wystawców było niewielu, a większość stoisk skupiła się na gadżetach związanych z mangą i anime. Poza tym - uwaga - na całym konwencie nie było ani jednego miejsca, gdzie można by kupić książki, co naszym zdaniem dla imprezy bądź co bądź w jakimś stopniu literackiej jest niedopuszczalne. Jakiś czas temu normą było, że sprzedawcy chętnie się na konwentach wystawiali i nawet raczyli uczestników rabatami - teraz niestety tego mocno brak.

Gdybyśmy mieli krótko podsumować nasz pobyt w Toruniu, na pewno nie mamy czego żałować. Choć nie wybraliśmy zbyt wielu prelekcji, te, na których byliśmy, dały nam pełnię satysfakcji i zabawy. Udało nam się zdobyć autografy Dariusza Domagalskiego, Witolda Vargasa i Kiciputka, poza tym mieliśmy okazję do miłego spędzenia czasu w naprawdę pięknym mieście. Toruń jest jedną wielką, wspaniale utrzymaną starówką i zachęcamy każdego, kto ma trochę wolnego czasu, by się tam wybrać - czy to przy okazji konwentu, czy po prostu, turystycznie. Powinniście być zadowoleni.


5 komentarzy:

  1. Mnie takie klimaty kompletnie nie kręcą, ale myślę, że mój chłopak by był zachwycony...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam o tym konwencie, lecz niestety do Torunia miałam za daleko, czekam z niecierpliwością na Pyrkon, ale to jeszcze dużo czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jadowska! Oj zazdroszczę, może za rok i ja się wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie napiszę nic odkrywczego - zazdroszczę :) Niemniej fakt, że nie było miejsca, gdzie można by było nabyć książki to jakaś totalna tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  5. O! Dzięki za dobrą opinię. Cieszy mnie, że podobają się prowadzone prze zemnie punkty. Warto więc dalej je robić. No faktycznie odrobiłem 14 godzin w bloku literackim więc trochę tego było.
    Dziwi mnie jednak, że nazywasz Copernicon małym. To jeden z większych konwentów w Polsce bo konwentów fantastycznych na ponad 2 tyś ludzi nie ma wiele. Falkon,Pyrkon, Polcon ( nie zawsze ) no i Copernicon.
    Toudi

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.