Kiedy dziecko? Odwieczne pytanie, które pojawia się magicznie w naszym życiu, gdy osiągamy pewien wiek czy status związku, nobilitujące nas w oczach otoczenia do grona przyszłych rodziców. I choć nie ma na nie dobrej, dyplomatycznej odpowiedzi, istnieje jedna, która skutecznie podniesie temperaturę i tempo rozmowy: wystarczy powiedzieć, że dziękujemy pięknie, ale dzieci mieć nie planujemy.
I choć możemy uważać, że to postawa dziwna, nienaturalna i zła, fakty są następujące: coraz więcej par decyduje się w sposób świadomy na nie posiadanie dzieci. Powody są różne: uważają, że nie będą dobrymi rodzicami, nie stać ich na to, nie chcą rezygnować z dotychczasowego życia, chorują przewlekle, co ich osłabia lub mają groźne choroby genetyczne, problemy z płodnością, uważają, że planeta i tak jest przeludniona... Tak naprawdę nie ma znaczenia, dlaczego to robią. Nie powinni być o to nagabywani, nie powinni musieć się tłumaczyć z własnych, autonomicznych decyzji.
Gdy pada pytanie o dzieci, czasem wystarczy rzucić: „W tej chwili nie planujemy. Jeżeli coś się zmieni, damy znać.” i zatkać sobie usta sernikiem albo kutią. Nie ma sensu obwieszczać, że „nigdy, przenigdy”, bo to brzmi jak sygnał do rozpoczęcia wojny. Natychmiast znajdą się obrońcy życia niepoczętego, a nawet niepomyślanego i przepuszczą kontratak, a wtedy klops! [s. 267]
Edyta Broda, autorka omawianej dzisiaj książki (o której zaraz powiem kilka słów, nie mogłam się jednak powstrzymać od ideologicznego wstępu), jest blogerką. Prowadzi witrynę Bezdzietnik, gdzie tworzy przestrzeń właśnie dla osób, które świadomie zdecydowały się na nie posiadanie dzieci. Znajdziemy tam teksty z wielu różnych obszarów: o prawie czy podróżach, ale też o zwykłych, życiowych tematach. Szczerze o życiu bez dzieci stanowi swego rodzaju przedłużenie bloga, jego naturalną konsekwencję, ale też (dla tych, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z działalnością Edyty) zajawkę tego, jaki różnorodne treści można znaleźć na Bezdzietniku.
Książka podzielona jest na trzy zasadnicze części. W pierwszej znajdziemy wprowadzenie i ogólne omówienie tematu bezdzietności. Autorka odnosi się w niej do historii powszechnej i stara się odpowiedzieć na pytanie, kiedy tak naprawdę ukształtował się obecny model społeczny. Wiele miejsca jest tu poświęcone sytuacji kobiet, ich prawu do samostanowienia. Druga część zawiera wywiady z bezdzietnymi. Nie zawsze "z powołania"; mamy tutaj zarówno osoby, które od zawsze wiedziały, że nie chcą mieć dzieci, jak i kobiety, u których ta decyzja rodziła się w bólach i wynikała z różnych okoliczności. To bardzo ważne i cieszę się, że autorka zdecydowała się pokazać różne podejścia, bo będzie to cenne zwłaszcza dla osób nastawionych do tematu negatywnie. Z kolei trzecią część stanowi zbiór felietonów, które w lekkim stylu poruszają wiele różnych aspektów bezdzietności.
Na początku nie byłam pewna, czy jest do dla mnie jakiś wielki must read – wkładałam książkę do koszyków w internetowych księgarniach, potem usuwałam. Jednak kiedy nadarzyła się okazja, by wziąć ją w ręce i przeczytać kilka stron, od razu wiedziałam, że to jest to. Kupiłam, pochłonęłam w 1,5 dnia i jest mi smutno, bo w moich odczuciu Szczerze o życiu bez dzieci jest po prostu za krótkie. Tematów jest mnóstwo, aspektów bezdzietności jeszcze więcej, a Edyta pisze tak lekko i z takim wyczuciem (poważnie, gdy trzeba, z ironią gdy komuś musi dostać się po głowie i całkiem luźno, gdy temat na to pozwala), że mogłabym czytać, czytać i czytać.
(...)„Skoro nie masz dzieci, to skąd możesz wiedzieć, że ich nie chcesz? Nie masz pojęcia, jak wygląda życie rodziców”. Szach-mat, bezdzietni! Z tej logicznej pułapki już się nie wyplączecie. No, nie możecie tego wiedzieć. By przekonać się o tym, jak bardzo nie chcecie dzieci, musicie je sobie sprawić. [s. 250]
Niezależnie czy dzieci macie, czy też nie; czy planujecie je mieć, czy też przeciwnie – Waszym głównym celem jest trzymanie się od nich z daleka, uważam, że ta książka będzie dla Was cenna. Im więcej będziemy mówić o osobach, które (podkreślam – z różnych względów) nie posiadają potomstwa i nigdy nie będą go miały, tym większa jest szansa, że przestaniemy wchodzić im do łóżek, macic i domów, które przecież powinny być spokojną ostoją. Bo tak naprawdę to nie nasz biznes, jakie decyzje podejmują ludzie z naszego otoczenia, a pytanie Kiedy dziecko? powtórzone x razy potrafi przynieść naprawdę wiele złego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.