Gdybym miała wymienić jedno nazwisko, które definiuje ostatnich 12 miesięcy mojego czytelnictwa, musiałabym powiedzieć: Miller. W ciągu roku niespełna roku przeczytałam prawie wszystkie książki pani Kasi, jakie do tej pory ukazały się na naszym rynku. Jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, kiedyś pewnie opowiem Wam o tym bardziej szczegółowo w osobnym poście z podsumowaniem. Dziś jednak kilka słów o tej najnowszej, a zarazem piewszej, jaka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
W książce znajdziemy ponad 40 listów podzielonych na kategorie takie jak praca, dzieci, związki czy relacja z samym sobą. Czytelnicy opisują różne historie – zarówno prostsze, jak i bardziej skomplikowane – a Katarzyna Miller stara się odpowiedzieć na dręczące ich wątpliwości. Robi to z właściwą sobie lekkością i bezpretensjonalnością; niektórych traktuje łagodniej, jednak najczęściej mówi prosto z mostu, zawsze szczerze, choćby miało to być nieprzyjemne dla odbiorcy.
Udzielając kolejnych odpowiedzi autorka stara się każdemu problemowi nadać bardziej uniwersalny charakter, spojrzeć na niego z wielu różnych perspektyw. Dzięki temu więcej czytelników może utożsamić się z opisywaną sytuacją i wziąć z odpowiedzi coś dobrego dla siebie. To cenne i mam nadzieję, że dzięki temu wiele osób spojrzy inaczej na swoje problemy, być może poszuka pomocy, zawalczy o swoje życie. Jestem zachwycona, jak wiele listów zawartych w książce pochodzi od osób dojrzałych, którym się wydaje, że niewiele już mogą, a którym Katarzyna Miller mówi wprost: człowieku, tyle jeszcze życia przed tobą!
Niestety nie jestem do końca przekonana co do formuły tej książki - może nie jest przeznaczona do pochłaniania za jednym podejściem, jak ja to zrobiłam, ale czytanie kolejnych rozdziałów było lekko męczące. Na każdy list pani Kasia odpowiada dokładnie tak, jakby kierowała odpowiedź bezpośrednio do nadawcy wiadomości. Samo w sobie jest to wspaniałe, bo osoba, która ów list napisała z pewnościa czuje się uszanowana i zaopiekowana. Niestety, kiedy czytamy takich rozdziałów pięć, dziesięć czy trzydzieści pod rząd, szybko męczymy się jednakowymi formułami retorycznymi, które rozpoczynają większość odpowiedzi. Pani Kasia odsłania niestety kalki, które usłyszeć możemy również w gabinetach psychologicznych: to bardzo ważny temat, cieszę się, że o tym wspominasz itp. Przez nie kolejne rozdziały stają się powtarzalne i nużące.
Muszę jeszcze wspomnieć, że bardzo podobał mi się aneks, który znajdziemy na końcu książki. Znajdziemy w nim lektury polecane przez panią Kasię, które mogą pomóc nam w rozwoju w różnorodnych obszarach. Dla mnie to wielka radość, bo do tej pory zdarzało mi się wertować przeczytaną książkę na zasadzie "przecież gdzieś tu była ta polecanka", a tu mam wszystko elegancko w jednym miejscu, podane na tacy do szybkiego zaglądnięcia.
Podsumowując – jeśli jeszcze nie czytaliście książek pani Kasi, polecałabym Wam wybrać jedną z poprzednich o dowolnej, interesującej Was tematyce. Jeśli zaś znacie temat i zastanawiacie się nad zakupem, powiem Wam kolokwialnie: nie ma spiny. Droga Kasiu, jak żyć lepiej? to nie jest jakiś wielki must read, który każdy czytelnik musi znać. Tematy są tu omówione raczej po łebkach i sporo w tej książce powtarzalności, która na dłuższą metę potrafi znużyć, nie z każdego listu możemy też bezpośrednio skorzystać.
Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Literackiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.