niedziela, 28 kwietnia 2019

Czy przeszłość dopadnie każdego? || Megan Miranda – „Co o mnie wiesz?”

Leah z dnia na dzień traci wszystko – karierę, chłopaka, znajomych. Na szczęście może jeszcze liczyć na Emmy. Razem przeprowadzają się do małego miasteczka, gdzie Leah zaczyna wszystko od nowa. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się David Cobb, napastliwy adorator. Kiedy mężczyzna zostaje oskarżony o napaść na znalezioną w lesie w stanie krytycznym Bethany, Leah jest przerażona. Tymczasem Emmy nie wraca do domu. Leah zgłasza jej zaginięcie i dowiaduje się, że ktoś taki jak Emmy nie istnieje.

Leah, Bethany i Emmy są do siebie łudząco podobne. Bethany walczy o życie w szpitalu. Emmy zaginęła i nie pozostał po niej ślad. Leah już nie wie, kim tak naprawdę jest.

Naprawdę dawno nie czytałam thrillera (ba, własciwie żadnej książki "zmyślonej", czyli literatury, bo w ostatnich miesiącach na tapecie mam głównie poradniki) i nieco bałam się powrotu do tego gatunku. Na szczęście zupełnie niepotrzebnie. W opowieść Megan Mirandy wciągnęłam się bowiem od pierwszej strony i właściwie do samego końca byłam maksymalnie zaangażowana. To thriller o solidnie zbudowanych wątkach, ciekawych zwrotach akcji i zaskakującym rozwiązaniu, ma wiec wszystko, czego trzeba do sukcesu.

W swojej dynamice Co o mnie wiesz? przypominało mi bardzo Kobietę w oknie A.J. Finna (którą, swoją drogą, z całego serca Wam polecam). Co prawda tutaj nie mamy do czynienia z atmosferą paranoi, jednak sposób budowania napięcia jest bardzo podobny. Tak naprawdę do samego końca nie wiemy, co tak naprawdę sie wydarzyło, a główne zwroty akcji znajdziemy w ostatnich rozdziałach książki. Wcześniej badamy wątki, a nasz umysł pracuje na pełnych obrotach, jednak nie mamy szansy sami dojść do prawdy. Pomiędzy wciągającym początkiem, a porywającym finałem, mamy znaczne zwolnienie tempa akcji, kiedy to przyglądamy się sytuacji z pewnym dystansem; warto jednak przejść przez tę część, by dotrzeć do rozwiązania. 

Co o mnie wiesz? to książka ciekawa również dlatego, że chyba pierwszy raz niesamowicie wkurzająca postać nie dała rady zepsuć mi radości z lektury. Leah od początku była dla mnie zbyt asekuracyjna i zbyt siląca się na samodzielność, a mimo to autorce udało się zainteresować mnie jej historią. I choć mój stosunek do głównej bohaterki nie zmienił się aż do końca, lektura była prawdziwą przyjemnością. 

Na sam koniec muszę się jeszcze przyczepić do opisu okładkowego, który – jak to niestety często bywa – zdradza coś, co w zasadzie można uznać za spoiler. Rozumiem, że informacja o tym, że współlokatorka Leah nie figuruje w żadnych rejestrach (czyli, mówiąc wprost, nie istnieje), nadaje blurbowi dramatyzmu, jednak w książce zostaje podana wprost dopiero około połowy. Myślę, że zdradzanie jej czytelnikowi przed lekturą zabiera część frajdy.

Może nie jest to thriller o zapierającym dech w piersiach tempie i scenach, które mrożą krew w żyłach, jednak chcę oddać autorce sprawiedliwość, stworzyła bowiem naprawdę przyzwoitą powieść. To jedna z tych książek na jeden, może dwa wieczory, którą trudno odłożyć, kiedy już raz zaczniemy. Sądzę, że wielu fanom gatunku bardzo się spodoba.





Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.