Kiedy tylko przeczytałam w zapowiedziach, że ta książka ma się pojawić na rynku, od razu wiedziałam, że zrobię wszystko, aby jak najszybciej ją przeczytać. Nie dlatego, że jest we mnie jakiś ogromny pęd do refleksji – prawdę mówiąc sam temat nie był dla mnie aż tak ważny jak zestawienie w rozmowie dwóch osób, które znam i których wypowiedzi lubię i cenię. Osób skrajnie różnych, reprezentujących inny światopogląd, podejście do życia i naukową perspektywę. Księdza Strzelczyka, znanego teologa, miałam okazję „odkryć” podczas lektury rozmowy z Szymonem Hołownią (pisałam o niej lata temu tutaj – klik) i od tej pory w miarę systematycznie śledzę jego internetowe poczynania. Z kolei profesor Vetulani, jako neurobiolog, jest znany chyba każdemu studentowi psychologii, a kto raz był na jego wykładzie, nigdy nie zapomni, jak wspaniale był poprowadzony.
Ćwiczenia duszy, rozciąganie mózgu to zbiór ośmiu rozmów na tematy filozoficzno-egzystencjalne , co moim zdaniem samo w sobie może wystarczyć za reklamę tej książki. Myślę, że każdy w domowym zaciszu jest w stanie wyobrazić sobie w jakimś stopniu, jak może wyglądać rozmowa teologa i neurobiologa, gdy tematem są sprawy z pogranicza racjonalizmu i wiary. Mamy tutaj do czynienia z kulturalną wymianą zdań i perspektyw bez jakichkolwiek prób przekonania drugiej strony, bez agresywnej argumentacji, bez światopoglądowych dyskusji. Ksiądz Strzelczyk zadaje pytania o obecny stan wiedzy naukowej, prowokuje opowieści o tym, które elementy naszej psychiki (duszy?) są uwarunkowane biologicznie, od siebie dodając informacje na temat tego, co o danym elemencie mówi teologia. W jego wypowiedziach nie ma ortodoksji, a raczej spokojna, głęboka wiara; podkreśla on również, jak wielkim wyzwaniem jest dla Kościoła rozwój nauki, do którego należy stale się dopasowywać. Z kolei profesor Vetulani z pewnością naukowca wyjaśnia wszelkie meandry nie tylko biologii, ale też zachowań społecznych; podaje przykłady wielu ciekawych badań naukowych i niesamowicie płynnie powołuje się na konkretne źródła. Jego obecność odpowiada również za lekką formułę i przyjemny, czasem zaczepny humor.
Jeśli chodzi o tematykę, książka jest naprawdę zróżnicowana: panowie rozmawiają o nadziei, wolnej woli, miłości i innych procesach, które wraz z rozwojem nauki okazują się mieć coraz głębsze biologiczne uwarunkowania. Pojawia się odwieczny dylemat nad istotnością wpływu biologii i środowiska, omówionych zostaje również wiele zachowań społecznych, jak chociażby sama religia. W rozmowie nie zabrakło też ciekawostek i smaczków: rozważań na temat biblijnych proroków i tego, na co mogli chorować, czy analizy w jaki sposób dzięki rozwojowi neuropsychologii niektóre literackie dystopie mogą stać się rzeczywistością. Panowie odsłaniają również delikatnie sferę prywatną, zahaczają o własne historie życia, a poważniejsze tematy przeplatają wieloma anegdotami.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tę książkę. Przymykając oko na fakt, że jest malutka i niepozorna (ma tylko 220 stron), mogę śmiało powiedzieć, że spełniła wszystkie moje oczekiwania. Pomimo momentami trudnej tematyki (wydaje mi się, że wszelkie dywagacje na temat ludzkiej natury do łatwych nie należą, zwłaszcza dla laików) czyta się ją lekko i przyjemnie, przynajmniej w większości. Polecam osobom zainteresowanym tematyką – jeśli lubicie tego typu rozważania, ciekawi Was, czy nauka i religia mogą iść w parze lub chcielibyście się dowiedzieć, jakie jest stanowisko biologii w sprawie „duchowych” dziedzin naszego życia, będzie do dobra książka dla Was. Pozostali mogą się nieco nudzić.
Nie jestem przekonana do tego typu publikacji, więc na ten moment jednak spasuję ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie - jeśli nie jesteś zainteresowana tematem, chyba nie ma sensu po nią sięgać. :)
UsuńLubię od czasu do czasu sobie na takie tematy porozmyślać, więc przemyślę lekturę tej książki. Wydaje mi się, że musiałabym mieć do niej specjalny nastrój, że nie da się jej tak czytać obojętnie kiedy
OdpowiedzUsuńProfesor Vetulani był ostatnio nawet w Toruniu, na tutejszym TEDx - w sumie zastanawiałem się, żeby pójść tylko dla niego (reszta mówców mnie nie przekonywała), ale ostatecznie zrezygnowałem. :( To może chociaż książkę przeczytam, o!
OdpowiedzUsuń