czwartek, 24 lipca 2014

Stephen King - "Cmętarz zwieżąt"

Kilka lat temu zaczytywałam się w książkach Stephena Kinga – uwielbiałam horrory, które pisał, a po których pozostawał mi zawsze lekki dreszczyk niepokoju. Później na jakiś czas porzuciłam to zainteresowanie, by jeszcze później odkryć wczesną twórczość mistrza i to w niej na długo się zakochać. Książki pisane jako Richard Bachman, czy choćby późniejsza Gra Geralda, trafiły w mój gust idealnie – podoba mi się zwłaszcza ich psychologiczny aspekt. W te wakacje postanowiłam jednak dać sobie trochę czasu na powrót do klasycznego horroru i to o nim będę dziś mówiła.

Cmętarz zwieżąt, czy też inaczej Smętarz dla zwierzaków to jedna z bardziej znanych powieści w dorobku Stephena Kinga. Opowiada historię lekarza Louisa, który wraz z małżonką, dwójką dzieci i kotem postanawia zmienić otoczenie – rodzina przenosi się z ruchliwego Chicago do spokojnej, wręcz opuszczonej wioski w stanie Maine. Niewielu jest tam sąsiadów, a atmosfera bazuje na granicy sielanki i niepokojącej ciszy. Dodatkowo napięcie wzmaga opowieść, jaką uraczona zostaje córka Louisa, Ellie – opowieść o cmentarzu w lesie, na którym dzieci od lat grzebią swoich zmarłych pupili. Dziewczynka staje w obliczu pierwszej w życiu konfrontacji z tematem przemijania i śmierci, okazuje się jednak, że tak naprawdę dorośli przyjmują go znacznie gorzej. Tym bardziej, że wciąż żyją w poczuciu, iż ich otoczenie nie jest całkiem normalne…

Przyznam szczerze, że nie dałam się wciągnąć w ten świat od samego początku – musiałam ponownie wdrożyć się w klimat horroru i poddać nastrojowi. W dodatku sprawy nie ułatwiał fakt, że pierwszą część książki czyta się po prostu koszmarnie – jest nudna, a napięcie narasta w iście żółwim tempie. Dopiero wraz z rozpoczęciem drugiego rozdziału (czyli mniej-więcej w połowie książki) akcja nabiera tempa i nie zwalnia aż do samego końca. Wydarzenia co i rusz zaskakują czytelnika, a strony dosłownie przewracają się same. Wtedy rzeczywiście może pojawić się dreszczyk emocji, czego z całego serca czytelnikom życzę.

To, co wciąż podoba mi się w książkach Kinga, to bardzo dobrze dopracowany aspekt psychologiczny bohaterów, ujawniony także i w tym tekście. By stworzyć dobry horror warto jest znaleźć taką ludzką słabostkę, w którą można by uderzyć i bezwzględnie wykorzystać moment szoku; tutaj taką cechą jest rozpacz. King bazuje na pierwotnych ludzkich lękach dotyczących śmierci, a także na niezwykłym wręcz egoizmie. Tak, każdy z nas kryje w sobie bowiem pokłady czegoś, co w kryzysowej sytuacji każe nam podejmować działania tylko pozornie skierowane ku innym, które w rzeczywistości zaspokajają wyłącznie nasze osobiste potrzeby. Do spółki z rozpaczą cechy te są w stanie uczynić (czy może raczej wyzwolić?) z nas ludzi bezwzględnych, którzy nie cofną się przed niczym, gotowi igrać nawet z najciemniejszymi mocami.

Od strony technicznej nie mogę książce zarzucić nic. No, może nieco denerwowała mnie wybiegająca w przód narracja, ujawniająca pewne wydarzenia z przyszłości typu: „Na dziesięć miesięcy przed tym, jak miała umrzeć, wyglądała nieźle.” – czy tylko mnie psuje to zabawę zupełnie niepotrzebnie?

Podsumowując powiem, że mimo początkowej niepewności, wciągnęła mnie ta opowieść. To tekst o egoizmie, o próbach ukrywania ran. O rozpaczy, która wdziera się do serca i otępia umysł. Także o machinalnym przyjmowaniu najłatwiejszych rozwiązań. Bohaterowie Cmętarza zwieżąt uciekają od trudności zamiast się z nimi konfrontować i są słabi – na tyle, by ulec tajemniczym siłom, które w ogóle nie powinny stanąć na ich drodze. O ile pierwsza połowa tekstu jest przewidywalna, o tyle druga trzyma w napięciu i choćby dla satysfakcji płynącej z lektury ostatnich 300 stron zachęcam do niej każdego fana horroru.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (519 stron)

10 komentarzy:

  1. Tę książkę Kinga muszę, po prostu - muszę przeczytać! Czaję się na jakieś promocje, ale co dorwę promocję, to małym druczkiem jest napisane "wersja kieszonkowa" -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie w pocketach kupuję Kinga, większość moich wydań jest taka. Fakt, czyta się nieco gorzej, ale on napisał tyle książek, że nie wyobrażam sobie mieć wszystkich w dużym wydaniu - raz, że finansowo wyszło by to koszmarnie, a dwa, że potrzebowałabym na to całej masy półek! ;)

      Usuń
  2. To była pierwsza książka Kinga jaką przeczytałam i mnie wciągnęła od pierwszej strony. Od razu polubiłam styl pisania, wykreowanych bohaterów oraz tę atmosferę w której dało się wyczuć zbliżające się zagrożenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce, ale chyba poczeka jeszcze trochę... jakoś boję się lektury. Bliska mi osoba twierdzi, że do dziś śni się jej jakoś kot...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już kwestia odporności - ja nigdy nie miałam takich problemów z horrorami. Church (bo tak nazywa się to przeurocze, półmartwe kocię z okładki) nie śni mi się po nocach. ;)

      Usuń
  4. "Cmętarz zwieżąt" to moja ulubiona książka Kinga :-D Czytałam ją jakiś czas temu ale pamiętam ciągle. I dobrze wspominam. Dla mnie początek książki rozwijał się jak zwykła powieść obyczajowa. W drugiej części dopiero zaczyna się akcja... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie znam jeszcze żadnej książki Kinga. Nie wiem jak to się stało. Pozytywne opinie na temat jego utworów zalewają mnie ze wszystkich stron. Muszę w końcu poznać którąś z nich...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jeszcze nie miałam okazji zakochać się w twórczości Kinga... Muszę to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Horrory nie dla mnie, odpuszczam :]

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ją! Rzeczywiście na początku trzeba się przyzwyczaić nieco do stylu narracji. Wydała mi się dośc infantylna. Ale potem wciąga niesamowicie!!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.