Podkreślaną przez wielu (również przeze mnie) prawdą jest
fakt, że książkę czyta się źle, przynajmniej na początku. Osobiście nie
polubiłam Jessie Burlingame, a jej opór przed napływającymi wspomnieniami i
myślami wcale nie ułatwiał mi pozbycia się tego negatywnego wrażenia. Dopiero w
miarę narastającego obłędu głównej bohaterki - przykutej do łóżka, coraz
bardziej wycieńczonej – a zarazem większej samoświadomości z jej strony, jej
opowieść staje się ciekawsza.
Można powiedzieć, że książka rozgrywa się na dwóch
płaszczyznach. Pierwszą, obejmującą niemal cały tekst, jest wspomniana już sfera
psychologiczna, oparta o zataczający coraz szersze kręgi obłęd. Jessie,
pozostawiona sama sobie, bezbronna, pogrążona w mroku, staje się coraz bardziej
podatna na bodźce zewnętrzne, oraz głosy, które słyszy od dzieciństwa. W miarę
upływu czasu poddaje się ich namowom, powracając do dawno wypartych wspomnień i
traumatycznych przeżyć. Stopniowo na nowo powraca do dawnych zdarzeń i
analizuje je, niemal stale w formie polemiki. Po raz pierwszy od lat
konfrontuje się z tym, co odległe, umysłem dorosłej kobiety ocenia to, co
mylnie zaklasyfikowała w dzieciństwie.
Wraz z narastającym napięciem, dla Jessie upłynnia się
granica między rzeczywistością, a wytworami jej umysłu. Akceptuje głosy,
poddaje się wizjom napływającym, gdy traci przytomność, a to, co w jej
mniemaniu dzieje się w pokoju domku letniskowego napawa ją coraz większym
przerażeniem. Na szczęście dla bohaterki – działa ono motywująco.
Jak już wspomniałam, w książce można wyodrębnić jeszcze
drugi ważny aspekt, a jest nim zakończenie, które, przynajmniej w moim
przypadku, w dużej mierze odpowiada za ocenę. Z oczywistych względów nie będę
wdawała się w szczegóły, ale powiem, że dla wytrwałych czytelników, którym
udało się dotrzeć do końca książki, Stephen King przygotował małą
niespodziankę.
Przechodząc powoli do oceny końcowej – w książce nie ma scen
perwersyjnego seksu, za to bardzo dobrze pokazany jest opór, towarzyszący
stopniowemu odkrywaniu dawno wypartych zdarzeń. Mimo początkowych trudności
książkę z czasem czyta się coraz lepiej, a pod koniec zdarzenia w domku
letniskowym nabierają rzeczywistego tempa. Tak jak wspomniałam – w moim
przypadku za rewelacyjną ósemkę odpowiada głównie zakończenie, które pięknie
spaja tekst i sprawia, że nie pozostajemy z uczuciem niedosytu, jak to w
przypadku niektórych książek bywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.