poniedziałek, 10 lutego 2014

Bernhard Schlink - "Lektor"

„Lektora” znałam jedynie jako film, choć i to stwierdzenie jest mocno przesadzone. Mam płytę DVD, słyszałam, że jest to podobno wybitne dzieło. O treści nie miałam jak dotąd zielonego pojęcia, podobnie o tym, że jest adaptacją jakiejkolwiek książki. Zapewne dalej żyłabym w nieświadomości, gdyby koleżanka w samym środku sesji (rychło w czas) nie zaopatrzyła mnie w kilka niezbyt pokaźnych książek, w tym „Lektora” właśnie. Oczywiście od razu zabrałam się do czytania i przyznaję, że nie żałuję tej decyzji ani trochę.

Długo rozważałam, jak ubrać w słowa opis treści książki i postanowiłam nie wykraczać poza ramy narzucone przez teksty okładkowe. Historia zaczyna się, gdy piętnastoletni Michael nawiązuje romans ze starszą o 20 lat kobietą. Relacja między nimi jest niezwykle specyficzna nie tylko ze względu na różnicę wieku, ale też niezwykłą wręcz schematyczność i powtarzalność każdego dnia. Bohaterowie odnajdują spokój w stałości i rytualnych wręcz zachowaniach, a jednym z nich jest czytanie książek na głos przez Michaela. Gdy romans kończy się gwałtownie wraz z ucieczką Hanny, chłopak, którego świat rozpadł się na kawałki, nie podejrzewa, że kilka lat później rozpozna dawną kochankę na sali sądowej, wśród oskarżonych o zbrodnie byłych strażniczek obozu koncentracyjnego.

Przyznam szczerze, że początki z tekstem Schlinka były trudne. Mimo niewielkiej objętości (książka ma nieco ponad 150 stron), czytało się go nie najlepiej. Byłam zła na wydawnictwo, że w opisie okładkowym umieściło prawdziwą profesję Hanny, święcie przekonana, że jest to jedyna zawarta w książce tajemnica. W każdym razie niemiłosiernie irytowało mnie zachowanie bohaterki – zapomniałam chyba, że czytam utwór skąd inąd uznany za wybitny i że zachowania bohaterów prawdopodobnie zostaną uzasadnione. Porzuciłam więc resztki empatii i wyraźnie Hannę zniecierpiałam. Z czasem mój sąd oczywiście uległ zmianie, ze złości przeszłam w zadumę, a wydarzenia, do których na początku odnosiłam się z dystansem, w końcu pochłonęły mnie bez reszty.

Niemal do samego końca zastanawiałam się, co jest tu wątkiem, a co tłem. Historia z okresu II wojny światowej wdarła się do książki tak nagle i skutecznie, że przyćmiła pierwszą, wolną od moralnych dywagacji, część. Po skończeniu lektury wiem już, że dla mnie jest to historia tylko i wyłącznie o Hannie i jej niezwykłym życiu. Mimo iż narratorem jest Michael, iż to jego życie, codzienność i odczucia poddawane są wnikliwej analizie, mimo silnego wątku historyczno-moralnego, najbardziej wyrazistą postacią była właśnie strażniczka, skrywająca niezwykły sekret i mieszankę przedziwnych cech charakteru.

W tej książce nic nie jest jednoznaczne, a interpretacji treści jest zapewne tyle, ilu czytelników. Dla mnie lektura wiązała się z niezwykłymi emocjami, mogłam też na nowo spojrzeć na historię, której uczę się od lat. Taka refleksja pozwala dostrzec ludzi tam, gdzie jak dotąd widziało się tylko litery składające się na obco brzmiące nazwiska. Poza tym zarówno język, styl, jak i niezwykła psychologiczna wnikliwość autora, pozwalają zaliczać tę książkę do literatury naprawdę wysokich lotów. Mam nadzieję, że film jest zrobiony równie dobrze, bo zabrałam go do domu na ferie – czuję, że muszę jeszcze lepiej poznać tę historię i liczę, że się nie zawiodę.

13 komentarzy:

  1. przypuszczam, że jestem jedną z nielicznych już osób, które nie dość, że nie czytały książki, to jeszcze z filmem było im nie po drodze. na ogół najpierw wybieram literaturę a dopiero potem kino, ale w tym wypadku do samej książki kompletnie mnie nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to był zupełny przypadek, że w ogóle na książkę trafiłam. Z resztą też zwykle wybieram w pierwszej kolejności tekst, a dopiero potem adaptację filmową. Tak czy inaczej przyznaję, że tematyka i podejście w "Lektorze" są specyficzne i gdybym nie dostała książki "pod nos" pewnie sama bym się nie zainteresowała. Ale teraz nie żałuję.

      Usuń
  2. Sama nie wiem, co myśleć o książce. Filmu nie oglądałam, jakos mnie nie pociągał. Po za tym wiedziałam, że jest książka, a i tej jeszcze nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, może kiedyś jakoś wpadnie Ci w ręce i będziesz mogła na własnej skórze się przekonać co i jak - oczywiście jeśli będziesz chciała. (:

      Usuń
  3. Widziałam film i mi sie podobał ;> Z pewnością przeczytam ;)
    Pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, w takim razie mam nadzieję, że i mnie się spodoba. Już niebawem pewnie się przekonam. ;)

      Usuń
  4. Kiedyś oglądałam film, podobał mi się. Może kiedyś książka wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ochotę zarówno na "Lektora" w wersji papierowej, jak i filmowej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Film oglądałam i do dzisiaj pamiętam. Wstrząsający. Nawet jej współczułam..
    Nie wiedziałam, że jest i książka, ale aby 150 na taką historię? Dziwne, doprawdy dziwne. A może koleżanka trochę wydarła przed pożyczeniem? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie, po prostu wszystko jest dopracowane co do strony. Jasne, inaczej składają się obrazy w filmie, a inaczej w książce, ale wydaje mi się, że niczego nie brakuje. Twoja opinia o filmie pozwala mi mieć nadzieję, że nie będzie aż tak źle
      (z założenia nie cierpię wszelkich adaptacji..).

      Usuń
  7. Najpierw miałam w planach film, a później dowiedziałam się, że jest książka, więc odłożyłam oglądanie. Minęło już sporo czasu od momentu, w którym stwierdziłam, że muszę zapoznać się z tą historią i nic w tej kwestii się nie zmieniło. Bardzo chciałabym napisać, że wkrótce przeczytam, ale zapewne się tak nie stanie. Mam nadzieję, że jednak w tym roku coś się ruszy jeśli chodzi o "Lektora".

    OdpowiedzUsuń
  8. O filmie słyszałam, ale obejrzeć okazji nie miałam. Jednak jeśli będę chciała się zapoznać z tą historią, to z pewnością zacznę od książki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Film obejrzałam, po przeczytaniu książki i jakby nie był już taki wstrząsający, jednak, co człowiek ma w książce i sobie wyobrazi, to żaden ekran odtworzyć w stanie nie będzie. Niemniej był t dość dobry film, a książka rzeczywiście wspaniała i tragiczna.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.