Jestem typowym czytelnikiem – niezależnie od formy przekazu, najważniejszy jest dla mnie tekst. W piosenkach słucham głownie słów wokalisty, w komiksach czytam dialogi, a grafika jako taka (pomijając oczywistą ocenę w kategorii „podoba się lub nie”) stanowi dla mnie kwestię całkowicie drugorzędną. Dziwnym zatem może się wydawać fakt, że skusiłam się na książkę, która składa się niemal wyłącznie ze zdjęć. Wiedziałam jednak, na co się piszę i że nie jest to zwykły album…
Humans of New York to projekt fotograficzny, który swój początek miał w internecie i rozwinął się dzięki współczesnym social mediom. Jego autor, Brandon Stanton, bardzo chciał być fotografem i działał długo w różnych obszarach tego zajęcia, aż w końcu odkrył w sobie pasję do uwieczniania na zdjęciach przypadkowych ludzi, uchwycania krótkich momentów ich życia. Książka to ważne zwieńczenie jego pracy nad ukazaniem różnorodności mieszkańców Nowego Jorku, ale jest to coś więcej niż zbiór fotografii – to raczej przykład perfekcyjnej harmonii obrazu i tekstu, dwóch świetnie uzupełniających się elementów. Choć wydaje się to abstrakcyjne, autor za pomocą krótkich, często jednozdaniowych opisów, jest w stanie nie tylko opowiedzieć historię swoich bohaterów, ale też wywołać w czytelniku odpowiednie emocje – niemal jak za naciśnięciem magicznego guzika. Celna uwaga, cytat z wypowiedzi modela czy krótki opis sytuacji wystarczą, by otworzyć przed nami bramę do interpretacji. Nie poznajemy bohaterów całkowicie, ale nie jest to konieczne – dla uzyskania pożądanego efektu wystarczy zmusić czytelnika do myślenia, a ono z kolei zaprowadzi nas do wzruszenia, śmiechu i zainteresowania.
Tym, co stanowi piękno całego projektu Humans of New York, jest umiłowanie autora dla różnorodności. Na zdjęciach znajdziemy zarówno zwykłych ludzi, jak i tych barwnych, przyciągających wzrok. Młodych, starych, niepozornych, krzykliwych, alternatywnych, zwyczajnych… Wszystkich. Stanton zdaje się w swojej pracy udowadniać, że każdy z nas ma w sobie coś wyjątkowego, coś wartego opowiedzenia. W przypadku jednych jest to wygląd, tak oryginalny że niemal nie wymaga słów, z kolei ci mniej wyraziści często niosą ze sobą bardzo ciekawą historię. Wciąż pozostaję pod wrażeniem talentu autora do wyciągania z danej sceny wszystkiego co najlepsze – podczas lektury albumu często zdarzało się, że któreś zdjęcie nie od razu przykuwało mój wzrok, a gdy wracałam do niego po przeczytaniu podpisu, odnajdywałam w nim coś zupełnie nowego.
Nie wiem jak Ty, ale ja często przyglądam się ludziom wokół mnie zastanawiając się, kim są, dlaczego mają taką a nie inną minę, dokąd pędzą, skąd wracają. Brandon Stanton poszedł o krok dalej – podszedł do wszystkich tych przypadkowych osób i po prostu zapytał.
Ostatni akapit - ja też lubię się zastanawiać, często snuć jakieś fantazje na temat przechodniów :) Książkę mam w planach, bardzo chętnie ugoszczę ją u siebie.
OdpowiedzUsuńOo bardzo zaciekawiła mnie książka, normalnie muszę się za nią porozglądać:) Myślałam, że tylko ja mam manię przyglądania się ludziom ;) Nie jestem sama.
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego akapitu... Ja również uwielbiam dyskretnie się przyglądać innym ludziom. Czasami jakoś tak bardzo mnie ciekawi kim są, dlaczego są w tym miejscu, co sobie myślą. :) Jednak nie lubię tego momentu, gdy ktoś mnie przyłapie na patrzeniu się i kiedy ja się uśmiechnę do tej osoby, w 80% przypadków, ta osoba nie odwzajemni mojego uśmiechu. Bardzo często wręcz patrzą na mnie jak na wariatkę. Bardzo ciekawy post, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńmeasimul.blogspot.com
Też mam ten problem, to znaczy uśmiecham się do obcych, a oni patrzą na mnie jak a wariatkę. :D
UsuńW sumie to może być całkiem ciekawa "lektura". Choć nie wiem, czy nie taka na jeden raz - kiedy już się pozna historie tych zdjęć, co można zrobić z tym dalej? Brakuje mi czegoś w tej książce, niby jest ta różnorodność, jest to otwarcie na własną interpretację, ale.. sama nie wiem, jak to sprecyzować. Ale jeśli będę miała okazję, rzucę okiem na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTrochę tak jest - książkę "czyta się" bardzo szybko. Jestem jednak pewna, że kiedyś do niej wrócę. :)
Usuń