piątek, 11 marca 2016

Piątkomiks nieregularny #6: "The Superior Spider-Man: Ostatnie życzenie"

Spider-Man. Jedni go uwielbiają, inni zaś nienawidzą, nie ma jednak wątpliwości, że to jedna z najbardziej ikonicznych postaci ze świata komiksu. Perypetie Człowieka-Pająka publikowane są od ponad pięćdziesięciu lat, a sam bohater doczekał się jednej z najdłuższych (jeśli nie najdłuższej) serii komiksowej: siedemset zeszytów na przestrzeni półwiecza to wynik oszałamiający, zwłaszcza że w tym czasie cykle o innych bohaterach niejednokrotnie były resetowane i rozpoczynane na nowo. Czy zatem seria musiała doczekać się końca? Wydaje się, że nie, ale nie zapominajmy, że koniec może być też początkiem czegoś zupełnie nowego. I tym właśnie jest Ostatnie życzenie.

Spośród niezliczonej hordy przeciwników, z jaką w swojej karierze superbohatera zmierzył się Spider-Man, jednym z najgroźniejszych złoczyńców jest bez wątpienia Otto Octavius. Ten zaciekły wróg Petera Parkera był jednym z jego pierwszych antagonistów, jednak wygląda na to, że już nikomu nigdy nie zaszkodzi - Doktor Octopus znajduje się ściśle tajnym więzieniu, w dodatku jest śmiertelnie chory i najdalej za kilka godzin umrze. Sytuacja w rzeczywistości jest jednak zgoła inna: tak naprawdę to Spider-Man stoi u progu śmierć, bowiem Otto Octavius zamienił jego i swoją jaźń miejscami! Czy umierający Peter Parker, uwięziony w obcym, wyniszczonym ciele, da radę po raz kolejny pokonać swojego wroga?

Fabuła tego tomu jest przewidywalna, ale nikogo to nie powinno dziwić - raz, że bądź co bądź to koniec jednej serii i preludium do całkowicie nowej, więc pewne szokujące zwroty w fabule były więcej niż spodziewane, a dwa: twórcy komiksu głośno mówili o tym, co zrobią z bohaterem. Jedyną niewiadomą był więc sposób ukazania tego wszystkiego oraz to, czy wszystko wypadnie wiarygodnie i ciekawie. Cóż, w gruncie rzeczy fabułę tomu mogę ocenić pozytywnie - dzieje się dużo, akcja jest szybka i dynamiczna, a w całości historii widać, że scenarzysta miał jasno postawiony cel i konsekwentnie do niego dążył. Problem w tym, że momentami akcji jest za dużo. Ewidentnie robiono wszystko, żeby finał serii wypadł idealnie na siedemsetnym numerze, przez co momentami widać zbytnie stłoczenie historii tam, gdzie przydałaby się choć chwila oddechu.

Polski wydawca zdecydował się rozpocząć wydawanie serii The Superior Spider-Man od komiksów, które formalnie do niej nie należą, ale stanowią swoiste jej otwarcie. Z jednej strony jest to niesamowicie rozsądne rozwiązanie - nowy czytelnik nie musi odnajdywać się sam w bardzo nietypowym momencie fabuły, lecz zostaje wprowadzony w całą sytuację. Z kolei z drugiej strony ujawnia się pewien problem - zeszyty zamieszczone w tym tomie stanowią finał głównej serii o Spider-Manie, nie dało się więc ustrzec przed odniesieniami do wcześniejszych wydarzeń. Pozamieszczane tu i ówdzie informacje, że coś odnosi się do poprzednich przygód bohatera, to niestety w wielu wypadkach za mało. Jasne, idąc tym tropem, można by cofać się w nieskończoność, by uniknąć takich nawiązań, a Egmont zaczął publikację od najlepszego możliwego momentu, ale nie zmienia to faktu, że nie zaszkodziłoby choćby malutkie tekstowe wprowadzenie i wyjaśnienie pojedynczych wątków, jak to się zdarza u innych wydawców.

Warstwa graficzna komiksu stoi na wysokim poziomie, choć i do niej mam pewne uwagi, Jasne i żywe kolory przemieszane z ciemniejszymi barwami, realistyczne cieniowanie - to wszystko przykuwa wzrok. Jedynym problemem są tak naprawdę twarze postaci. Momentami są one do bólu uproszczone, bez żadnego wyrazu; jest to sprowadzone do takiego poziomu, że w paru wypadkach jedyną różnicę między bohaterami stanowił kolor skóry bądź włosów. Żeby było jeszcze gorzej, to powiem, że są kadry, na których mamy do czynienia z czymś zupełnie przeciwnym, aczkolwiek też negatywnym: na paru ujęciach twarze osób są narysowane z przesadną szczegółowością, pełne ogromnej ilości rys i zmarszczek, co wygląda wręcz groteskowo…

Zakończenie serii komiksowej na siedemsetnym zeszycie to niemałe osiągnięcie, które bez wątpienia zasługuje na pewne uhonorowanie. Włodarze ze stajni Marvela zdecydowali się na opublikowanie krótkich, dość nietypowych historyjek, który polski czytelnik ma okazję przeczytać w tym tomie. Pierwsza z nich to osadzona w alternatywnej przyszłości opowieść o Peterze Parkerze w roli pradziadka. Stanowi ona ciekawe ujęcie kwestii starości i przemijania przy zachowaniu superbohaterskiego tła. Z kolei drugi dodatkowy komiks to króciutka historia o randce Spider-Mana i Black Cat - jest ona na tyle prosta (a wręcz infantylna), że w sumie nie bardzo wiem jaki był sens jej zamieszczenia..

Spider-Man jest postacią, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jeśli więc chcielibyście poznać jego najnowsze przygody, w dodatku bardzo nietypowe, teraz jest na to najlepsza okazja. Publikowane obecnie tomy pozwalają bez problemu wgryźć się w historię Człowieka-Pająka bez nadmiernych dolegliwości w postaci nieznajomości wydarzeń z minionych zeszytów. Spider-Man startuje tu z niemalże czystą kartą, jeśli więc czujecie się zainteresowani - bez obaw sięgajcie po publikację.

1 komentarz:

  1. Kurczę... tego bohatera znam tylko z filmów i serialu animowanego :/
    Komiksów nie czytałam :/

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.