czwartek, 9 stycznia 2014

Matthew Quick - "Poradnik pozytywnego myślenia"

Długo nie sięgałam po ten tekst. Skutecznie opierałam się wizycie w kinie, gdy na wielkim ekranie pojawił się film. Nie zdobyłam się również na obejrzenie go, gdy w moje ręce nie tak dawno trafiło DVD. Na tegoroczne Święta wreszcie zamówiłam książkę i była to bardzo dobra decyzja – uważam, że w tym przypadku kolejność „najpierw książka, potem film” jest najlepszym rozwiązaniem, a i sama opowieść w błyskawicznym tempie zdobyła moje serce.

Matthew Quick przedstawia nam Pata, który właśnie opuścił szpital psychiatryczny i, oprócz depresji oraz napadów agresji, mierzyć się musi z pewnym poważnym problemem. Sądzi bowiem, że jego żona, Nikki, wróci do niego mimo rozstania sprzed lat. Oczywiście nie ma nic za darmo – Pat musi co dzień morderczo ćwiczyć, nadrabiać zaległości w literaturze amerykańskiej i ogólnie stawać się lepszym człowiekiem, by w bliżej nieokreślonej przyszłości doprowadzić do happy endu swój życiowy film. Wszystko to nie ma oczywiście żadnych racjonalnych podstaw, ale przekonanie o prawdziwości poglądów jest głęboko zakorzenione w psychice Pata, którego czeka długa droga, by móc pogodzić się z rzeczywistością i przyjąć ją taką, jaka jest.

Mimo trudnej sytuacji bohatera można nazwać szczęściarzem w tym sensie, że otacza go grono wspaniałych, życzliwych mu osób. Matka, która na własną odpowiedzialność zabiera Pata ze szpitala psychiatrycznego, na każdym kroku daje mu dowody swojej miłości. Nieco gorzej ma się sytuacja z ojcem, z natury zamkniętym w sobie i wolno przystosowującym się do nowej sytuacji, jednak również w jego zachowaniach można dostrzec wiele dobrej woli i zmian na lepsze. Bohater odbudowuje również relację z bratem i przyjacielem z rodzinnego miasta, Ronniem. To dzięki niemu poznaje Tiffany, która, choć równie niezrównoważona jak Pat, wkrótce ma zmienić jego życie o 180 stopni. Ich nierzadko szorstka przyjaźń to przykład niesamowitej jedności dusz, która z czasem rozwija się we wspaniałą, choć bardzo specyficzną relację.

Rzadko odnoszę się do swojej sympatii i antypatii w stosunku do bohaterów, ale tym razem po prostu muszę nadmienić, kto jest moją ulubioną postacią w tej książce. Mowa o Cliffie, terapeucie Pata. To całkowite przeciwieństwo sztywnych psychiatrów, których bohater spotkał w szpitalu. W mistrzowski sposób buduje on relację z pacjentem, będąc dla niego nie tylko lekarzem, ale i przyjacielem. Ta naturalność kontaktu uderza zarówno w gabinecie, jak i poza nim – moje serce Cliff podbił, gdy pierwszy raz spotkał Pata na meczu futbolowym i doskonale rozegrał niespodziewaną sytuację, cementując męską przyjaźń. Tak naturalnym terapeutą chciałabym być w przyszłości i mam nadzieję, że mi się to uda.

Tematyka książki oraz sposób prowadzenia wydarzeń, choć chwilami są proste i przewidywalne, uruchamiają w czytelniku odpowiednie emocje. Nie brak momentów, w których można się zaśmiać, są też takie, gdy lekko szklą się oczy. Łatwo można zżyć się z bohaterami i wciągnąć w nich losy, podobnie jak łatwo przychodzą oceny ich zachowań. Czytelnik musi się wysilić, aby zrozumieć zachowania bohaterów i trochę rozgrzeszyć we własnej głowie podejmowane przez nich decyzje. Wszystko to składa się na wielowymiarową i dobrze skonstruowaną książkę. To klasyczna bajka z dobrym zakończeniem, a interpretację jej treści pozostawiam każdemu z osobna. Dla mnie „Poradnik pozytywnego myślenia” to tekst o byciu sobą, kimkolwiek się jest, a także o tym, by dbać o to, co mamy, zanim bezpowrotnie zniknie z naszego życia i pozostanie tylko pusty żal.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą książkę, oglądałam też film równie rewelacyjny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wciąż waham się nad filmem, nie wiem, czy przypadnie mi do gustu. Chociaż w sumie już przywiozłam DVD do domu, więc pewnie w czasie ferii górę weźmie zainteresowanie (po tych wszystkich zachwytach znajomych) i poświęcę na niego któryś wieczór. ;)

      Usuń
  2. nigdy mnie ta książka nie przyciągała, ale zawsze jak widziałam okładkę zastanawiałam się, co to jest za książka. mimo to, nie zainteresowałam się nią . po Twojej recenzji zmieniam zdanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, mam nadzieję, że i Tobie się spodoba. (:

      Usuń
  3. Wiele pozytywnego czytałam na temat tej książki, jednakże jakoś nie ciągnie mnie do niej. Próbowałam nawet obejrzeć film, ale po 15 min. sobie darowałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja cały czas obawiam się filmu, trochę się boję, że wcale nie jest tak zachwycający. A sama książka jest dość prosta, więc rzeczywiście nie każdemu może przypaść do gustu.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.