sobota, 25 stycznia 2020

Bartosz Szczygielski – „Krok trzeci” [przedpremierowo]

„Lubiła kochankę męża, nie miała jednak pojęcia, co stało się z jej ciałem.”

Uwielbiam pisać wstępy do recenzji, ale tym razem nie streszczę Wam fabuły, by niechcący nie zdradzić zbyt wiele. Niech to jedno tajemnicze zdanie z okładki pobudzi Waszą wyobraźnię tak, jak do niedawna pobudzało moją. Resztę zostawmy opinii, którą zamieszczam poniżej. W wielkim skrócie: to wyjątkowa i niebanalna książka, po którą naprawdę warto sięgnąć!

Choć lekturę skończyłam dobrych kilka godzin temu, wciąż nie wiem, co tak naprawdę się tu wydarzyło. Sięgałam po zwykły thriller psychologiczny (jestem już z tym gatunkiem całkiem nieźle zaznajomiona), a otrzymałam istny rollercoaster emocji i prawdziwą kaskadę niedomówień. W pozytywnym tego słowa znaczeniu! Krok trzeci niezaprzeczalnie jest thrillerem i sięga do głębi ludzkiej psychiki i duszy, a jednocześnie stanowi coś, co wykracza poza ramy wszystkich książek z gatunku, jakie miałam okazję czytać. To opowieść w której nic nie jest jasne, fikcja miesza się z rzeczywistością, a kolejne wydarzenia wiele razy zmieniają nasze spojrzenie na całą historię. Myślimy, że coś wiemy, że mamy o co się zaczepić, a chwilę później nasza wizja obraca się w pył i znów błądzimy po omacku. I tak raz za razem, raz za razem...

Nie wiem, jak będzie z innymi czytelnikami, ale u mnie Krok trzeci wywołał mnóstwo rozmaitych emocji. Nie będę ukrywała – nie zawsze strony przewracały się same, czasem miałam kłopot z brnięciem dalej i głębiej w tę opowieść, bo dyskomfort był ogromny – tu wielki plus dla autora za wielką autentyczność historii i bohaterki. Mimo wszystko czytałam jednak dalej, bo wiedziałam, że to wszystko jest po coś i przeczuwałam, że rozwiązanie może mnie zaskoczyć. Zwłaszcza, że powieść pozostawia nam wiele przestrzeni na snucie domysłów i analizę kolejnych ważnych wydarzeń, które na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasują do już znanych elementów. Czasem nie wiedziałam, czy mam do czynienia z jakąś farsą, czy nie balansuję wraz z bohaterką na granicy obłędu. Innym razem musiałam odkładać książkę na kilka chwil, bo była dla mnie zbyt ciężka. A potem chwytałam ją znów, łapczywie chwytając wszystkie wskazówki co do rozwiązania.

Obawiam się, że dziś wyszło dziwnie i chaotycznie, ale i omawiana powieść nie należy do standardowych. To coś zupełnie innego niż wszystkie książki, jakie do tej pory czytałam. Choć motyw patrzenia na świat oczami bohatera, który z trudem odróżnia to, co realne od wytworów wyobraźni, nie jest nowy, tutaj został wykorzystany tak niebanalnie, a przede wszystkim tak autentycznie, że chwilami czytelnik zaczyna wątpić w prawdziwość własnych osądów. 

I to zakończenie! Naprawdę warto na nie czekać. I warto nie zaglądać na ostatnie strony, póki nie dotrzemy do nich naturalnie, poznając tę opowieść. 






Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu W.A.B.
Premiera 29 stycznia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.