sobota, 2 grudnia 2017

Małgorzata Halber – „Najgorszy człowiek na świecie”



Na przełomie gimnazjum i liceum miałam fazę, którą, z tego co zaobserwowałam, przechodzi wielu nastolatków: czytałam absolutnie wszystkie książki dotyczące uzależnień, jakie mogłam znaleźć w bibliotekach w moim mieście. Nie pamiętam dokładnie, czy wciągnęła mnie to kuzynka, pożyczając mi Ćpuna, czy jednak rok starsza przyjaciółka, podrzucając kolejne czytelnicze inspiracje. Fakty są takie, że po półtorej roku miałam za sobą pełen przekrój wyznań narkomanów i alkoholików (bo wtedy książek o innych uzależnieniach było niewiele). Przeszłam przez ten etap, zamknęłam go i od tamtej pory raczej z niechęcią wracałam do podobnych tematów w literaturze. Aż do dzisiaj. 

Małgorzata Halber to dziennikarka, prezenterka i felietonistka – osoba o ugruntowanej pozycji w mediach, choć niekoniecznie rozpoznawana wśród mas. Szerszemu gronu znana z celnych, choć zwykle gorzkich spostrzeżeń, które przelewa na papier w ramach grafik z Bohaterem. W 2016 roku zdecydowała się wydać książkę o Krystynie, trzeźwiejącej alkoholiczce narkomance i jej drodze od przyznania się do uzależnienia, aż do trzeźwości. Książkę, która stała się jednocześnie dla autorki coming outem.

Zdaję sobie sprawę, że powieści takie jak Najgorszy człowiek na świecie mogą wywoływać mieszane uczucia i odpowiada za to wiele różnych czynników. Nietypowy jest poszarpany styl autorki, pourywane myśli, brak ciągłości tekstu, do której jesteśmy przyzwyczajeni w kontakcie z beletrystyką. Irytować może maniera językowa i coś na kształt poczucia wyższości bijące z kolejnych zdań. Nieprzyjemny może być sam temat i sposób, w jaki autorka go porusza.

Dla mnie nie ma to większego znaczenia.

Najgorszy człowiek na świecie bardzo mi się podobał, głównie ze względu na to, że opowiada o innym alkoholizmie niż ten, o którym czytałam w młodości. Wtedy pisano o społecznościach patologicznych, o głębokich, wielopokoleniowych problemach, o melinach, spaniu na ulicach i wymiotach na klatce. Małgorzata Halber nie mówi o tych aspektach uzależnienia. Jej picie to picie wyższych sfer, zblazowane, bo normalne i w świetle pełnego przyzwolenia społecznego. To mieszanie różnych alkoholi albo wypijanie ciągiem ośmiu piw; to oszukiwanie alkoholizmu popijaniem Karmi albo paleniem marihuany. To chodzenie na spotkanie AA w poczuciu wyższości, a jednocześnie dojmujące przekonanie o własnym niedopasowaniu – bo inne problemy, inny poziom wykształcenia, inny stosunek do picia. A jednak problem ten sam, prawda? I przerażające, jak wszyscy stają się podobni w jego obliczu.

Wydaje mi się, że to książka ważna właśnie z tej perspektywy – w kontekście zmian społecznych i problemów ludzi z piedestału. Autorka nie gwiazdorzy i nie stara się zbić popularności na swoich wyznaniach; książka o Krystynie jest niezależna od jej działalności zawodowej. A jednak może stanowić punkt zwrotny dla wielu osób - tych, które określane są mianem "ludzi sukcesu" i przez to nie identyfikują się z alkoholizmem. W ich oczach alkoholik to pan Zenek spod sklepu: brudny, zaniedbany, z wiecznie czerwonym nosem; kompletnie oderwany od ich sterylnej, drogiej codzienności. Biorąc pod uwagę tendencję osób uzależnionych do stawiania się ponad innymi chorymi, takie osoby mają przed sobą drogę znacznie dłuższą i znacznie bardziej wyboistą.

Krótko podsumowując: to nie jest książka dla każdego. Refleksja nad tym, czy jest dobra i potrzebna to jedno, ale trzeba też brać pod uwagę, że styl autorki nie należy do najbardziej uniwersalnych i przez to lektura Najgorszego człowieka na świecie może być utrudniona. Mnie akurat lektura przychodziła łatwo i chętnie po tę książkę sięgałam, nawet mimo trudnej tematyki. Jeśli uzależnienia Was interesują i nie boicie się literackich wyzwań – serdecznie polecam.


3 komentarze:

  1. Miałam podobnie w czasach szkolnych, że interesowały mnie książki o uzależnieniach. Dawno już nie czytałam żadnej z takim motywem, więc chętnie przeczytam ''Najgorszego człowieka na świecie''. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Idealna książka dla mnie. Z perspektywy zawodowej ogromnie mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie ma tutaj innego wyjścia, jak zweryfikować samemu!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.