piątek, 29 maja 2015

Soman Chainani - "Akademia Dobra i Zła"

Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale uwielbiam baśnie. Nie współczesne bajki bez sensu i morału, a klasyczne opowieści, których treść jest jedną wielką metaforą. Odkrywanie ich znaczeń sprawia mi wiele przyjemności, nie trudno zatem odgadnąć, że wszystko co z nimi związane będzie zwracało moją uwagę. W przypadku Akademii Dobra i Zła dodatkowym czynnikiem było kilka bardzo pozytywnych, a cennych dla mnie opinii. Po prostu musiałam tę książkę mieć.

W miasteczku Gawalon giną dzieci, dwoje co cztery lata. Legenda głosi, że zostają zabrane do Akademii, w której jedno z nich uczyć się będzie, jak być Dobrym, drugie zaś podszkoli się w fachu Zła. Tym razem wybór zdaje się być oczywisty - tak charakterystycznych dziewczynek jak Sofia i Agata miasteczko nie miało już dawno. Pierwsza ma wszystko, co charakteryzuje jasną stronę - piękne stroje, urodę, w dodatku usilnie zmusza się do przyjaźni z prawdziwą wiedźmą (czy znacie większe poświęcenie i dobry uczynek?). Druga natomiast... cóż, żyje na cmentarzu, jest złośliwa i brzydka jak noc. Karty zdają się być rozdane, co jednak stałoby się, gdyby to Sofia trafiła do Akademii Zła, a Agata okazała się być Dobra?

Nie będę ukrywała - sympatie i antypatie rozdzieliłam w tej książce już przy pierwszych stronach i w mig odgadłam, jaki będzie główny sens całej tej opowieści. W tym względzie pomyłki nie było, jednak nie o to tak naprawdę chodzi. Podczas lektury, gdy dziewczęta stopniowo się zmieniały, odkrywały otoczenie i zaczynały rozumieć swoje ja, gdzieś z tyłu głowy miałam refleksję nad samą naturą Dobra i Zła. To nie jest tak, że wszystko jest tutaj jednoznaczne - Dobro piękne, jasne i sprawiedliwe, a Zło brudne i zasługujące na śmierć. Tak naprawdę niejednokrotnie miałam wrażenie, że to ciemna strona przestrzega zasad i ma honor, podczas gdy jasna zdaje się być zadufana w sobie, pusta i okrutna. Jak się okazuje, granica pomiędzy jednym a drugim jest bardzo cienka i nie przebiega w sposób jasno wytyczony.

O czym jest ta książka? Jak to baśnie - o dorastaniu i odkrywaniu prawdy na swój temat. O tym, że otoczenie jest w stanie wiele nam wmówić, a jednak my sami musimy poznać swoją osobowość. O samoakceptacji i poszukiwaniu własnych mocnych stron. O tym, czy nadrzędnym czynnikiem są nasze własne chęci i dążenia, czy jednak jesteśmy skazani na fatalistyczne wypełnianie roli płynącej z przeznaczenia. O przyjaźni, która zmienia wszystko.

Co istotne, nie ma tutaj fabularnej sztampy, której się spodziewałam. Już sam fakt przyjaźni pomiędzy dziewczętami wybija fabułę z klasycznego rytmu, dodatkowo autor wprowadził motyw sprawstwa i przeznaczenia. Prezentowane wydarzenia, choć przez większość czasu opierają się na dość oczywistym schemacie, poprowadzone są ciekawie i absolutnie nie czuje się tutaj nudy. Za to zakończenie jest prawdziwą grandą - w krótkim czasie zmienia się bardzo wiele, zagadki i niedomówienia rozwiązują się, w dodatku finał jest całkowicie nieprzewidywalny. Autor kpi z nas i pozostawia w zupełnie niewyjaśnionym momencie, za co jestem mu jednocześnie wdzięczna i trochę go nienawidzę.

Tak, wciągnęłam się w tę opowieść i jestem nią zauroczona. Autor naukowo zajmuje się baśniami (ach, zazdroszczę!) i to widać w jego pracy - utrzymany jest system i klimat, a mimo to widać wyraźną zabawę konwencją. Tekst czyta się świetnie, a jego dopracowanie jest namacalne. Już nie mogę się doczekać poznania kolejnych części tej wspaniałej opowieści.

11 komentarzy:

  1. Wczoraj skończyłam lekturę i również jestem zauroczona :D
    Nie mogę doczekać się ciągu dalszego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie niesamowicie mnie ciekawi, co będzie dalej. Przez większość lektury myślałam, że to będzie przewidywalny tekst, nawet pod koniec się na to zapowiadało, a tu proszę - zakończenie było totalnie zaskakujące!

      Usuń
  2. Mam jakieś mieszane uczucia do tej książki, ale jeżeli pojawi się w bibliotece, to pewnie wypożyczę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku chciałam ogromnie przeczytać,teraz już wlasciwie az tak mi nie zalezy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi całkiem spoko, idę o zakład, że bardziej bym polubił postać Agaty. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale bym się z Tobą nie zakładała, bo byłoby tak na 100% - Sofii po prostu nie da się lubić, drugiej tak pustej i fałszywej dziewczyny świat nie widział. ;p

      Usuń
  5. Podoba mi się ten baśniowy klimat.Muszę przeczytać "Akademię dobra i zła" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz baśnie, to na pewno Ci się spodoba. :)

      Usuń
  6. Chętnie zapoznałabym się z tą książką, ale obawiam się, że mogę być na nią już trochę za stara :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście nie czytałam, ale może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.