wtorek, 5 maja 2015

Jacek Piekara - "Sługa Boży"

Witajcie w świecie, gdzie Chrystus zstąpił z krzyża, by policzyć się ze swoimi oprawcami, a wierni ludzie modlą się o siłę do zemsty. W alternatywnej rzeczywistości również działa inkwizycja, a jej typowym przedstawicielem jest Mordimer Madderdin - człowiek bezwzględny, pewny siebie i gotów do działania. Zgodnie ze swoją profesją ściga tych, którzy parają się czarną magią; wbrew pozorom nie brak ich zarówno wśród wyższych sfer, jak i przedstawicieli gminu.

Moje pierwsze spotkanie z Jackiem Piekarą miało miejsce podczas lektury Przenajświetszej Rzeczpospolitej i, muszę przyznać, było bardzo udane. Spodobał mi się mocny styl, jasny przekaz i humor - czarny, ale bardzo dopasowany do mojego. W związku z tym do cyklu inkwizytorskiego, choć powoli, podchodziłam ze sporym zapałem i oczekiwaniami; niestety nie wszystkie znalazły swoje odzwierciedlenie w książce...

Przede wszystkim sporo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do stylu i narracji. Denerwowały mnie powtórzenia językowe i, moim zdaniem, mała naturalność wypowiedzi, na szczęście z czasem zwyczajnie się przyzwyczaiłam. Co innego treść - do niej ciężko było mi się przekonać. Podawanie czytelnikowi wciąż tych samych informacji technicznych w każdym opowiadaniu ma sens, jeśli te pojawiają się osobno (na przykład w czasopismach), ale w zbiorze jest nużące i momentami denerwuje. Sama fabuła książki nieodmiennie w jakiś sposób kojarzy mi się z przygodami Wiedźmina - inkwizytor żyje w spokoju, nagle dostaje zlecenie, podejmuje się jego wykonania, a ono komplikuje się w ten sposób, że stanowi mniejsze lub większe zagrożenie jego życia; oczywiście całość kończy się całkowicie pomyślnie, a zagadka zostaje rozwikłana. Niestety, w tym zestawieniu Mordimer wypada dość blado, bo losy Geralta są po stokroć bardziej wciągające, przynajmniej dla mnie.

Tyle że kuzyn hrabiego Wassenberga, niestety, nie przeżył przesłuchania. Zresztą nie z mojej winy, gdyż nie zdążyliśmy nawet użyć narzędzi. Przy pierwszej prezentacji, kiedy serdecznym tonem wyjaśniałem mu zasady działania piły do cięcia kości, nagle się zatchnął, wytrzeszczył oczy, policzki mu poczerwieniały i taki właśnie - czerwony i z wytrzeszczonymi oczami - zmarł na moim stole. Faktycznie, jak się okazało, był niewinny (pomyłka w czasie aresztowania), jednak gdyby tak pochopnie nie umarł, być może zdołałby nam wszystko wytłumaczyć.[s.346]

Były momenty, kiedy stawałam się skłonna polubić tę opowieść. Chwilami parskałam śmiechem, chwilami z dezaprobatą patrzyłam na poczynania Inkwizytora, ale z każdą stroną nabierałam coraz większej sympatii do prezentowanej historii. Największą rolę odgrywa tu czarny humor i ironia, które całkowicie do mnie przemawiają i fundują doskonałą rozrywkę. Z pewnością sięgnę po kolejną część cyklu i mam nadzieję, że zdobędzie moje serce. Jeśli nie - prawdopodobnie z żalem sobie odpuszczę...

5 komentarzy:

  1. Kilkukrotne tłumaczenie tego samego rzeczywiście zaczyna nużyć, potem denerwować, ale cały cykl wspominam bardzo miło. W pewnym momencie po prostu zaczęłam przeskakiwać fragmenty, gdzie po raz kolejny tłumaczono to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ze względu na ogóle wrażenie wielu osób o całym cyklu będę próbowała dalej. :)

      Usuń
  2. Nie wiem czy dałabym radę przebrnąć przez to, szczególnie, że też mnie denerwują takie powtórzenia, ale z drugiej strony Wiedźmin mi się podobał, więc może i z tą pozycją by było podobnie. Będę się musiała zastanowić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi powiedzieć, jak wypada szersze porównanie z Wiedźminem, bo losy Geralta poznawałam dawno i nie jestem pewna, czy one też nie były napisane jakoś tak zwyczajnie... Może dziś podobałyby mi się mniej. ;) Będziesz musiała sprawdzić sama, może cykl inkwizytorski przypadnie Ci do gustu. :)

      Usuń
  3. Ja do tej pory się zastanawiam jak to się stało, że nie ruszyłem tego cyklu...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.