środa, 4 października 2017

Katarzyna Berenika Miszczuk – „Sekretnik Szeptuchy”



Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, nic więc dziwnego, że na rynku zaczynają się pojawiać wszelkiej maści kalendarze i plannery. Do niedawna to był mój ulubiony czas – biegałam wtedy po sklepach i buszowałam po internecie w poszukiwaniu idealnego towarzysza na kolejny rok. Teraz moje planowanie nieco się zmieniło, o czym wspomnę pewnie więcej w najbliższych tygodniach, ale to nie znaczy, że od kalendarzy trzymam się z daleka! Zwłaszcza jeśli dotyczą bliskich mi tematów, albo, jak w tym przypadku, cykli powieściowych, które są w kręgu moich zainteresowań.

Sekretnik Szeptuchy ma charakter plannera uniwersalnego. Co to oznacza? Nie znajdziemy tutaj kalendarza skróconego na rok bieżący i kolejny, a przy konkretnych dniach mamy tylko nazwę miesiąca i numer, bez podawania dnia tygodnia. W ten sposób możemy zacząć go używać w momencie zakupu, od Nowego Roku lub w jakikolwiek inny dzień – wszystko zależy od nas i własnego widzimisię. W zależności od tego, czego potrzebujemy, może to być wadą lub zaletą produktu – dla luźnych notatek jest to jak najbardziej na plus, trzeba jednak pamiętać, że w ten sposób nie mamy podglądu na dany miesiąc czy rok. 

Ale nie będę ściemniała – podobnie jak pewnie spora część odbiorców tego produktu, nie zainteresowałam się nim dlatego, że jest kalendarzem. W moim przypadku chodziło głównie o opowiadania z młodości Jarogniewy, ale przyznam, że liczyłam też na ciekawe informacje odnośnie zielarstwa jako takiego. 

W Sekretniku... faktycznie znajdziemy różnorodne wiadomości: od charakterystyki słowiańskich bogów i demonów, poprzez elementy zielarstwa, aż do prostych przepisów. Nie są to oczywiście informacje rozbudowane i dogłębnie zanalizowane; to raczej delikatne zahaczenie tematu w lekki i przyjemny sposób. Udało mi się dowiedzieć czegoś nowego na temat różnorodnych drzew, z kolei temat demonologii pominęłam całkowicie, gdy zobaczyłam, że to przedruk materiału z prelekcji autorki, na której byłam w czasie Polconu. Z oceną treści mam pewien znaczący problem, bo z jednej strony spodziewałam się czegoś więcej, z drugiej zaś – mam świadomość, że nie jestem "targetem" tej książki, podobnie jak całego cyklu Kwiat Paproci

A, właśnie, cykl. Biorąc pod uwagę, że kalendarz jest adresowany do jego fanek, uważam, że kompletnie bezsensownym zabiegiem jest wrzucenie do niego takiej ilości fragmentów z poprzednich części. Ilekroć trafiałam na stronę z dużą ilością tekstu, miałam wielką nadzieję, że to w końcu obiecane opowiadanie albo bonusowy fragment Przesilenia. Niestety, te znajdziemy dopiero na samym końcu kalendarza. 

Czy warto czekać? Moim zdaniem tak, bo opowiadania są naprawdę przyjemne, zabawne i utrzymane w klimacie serii. Czy warto zapłacić za nie 40 zł? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Jeśli szukacie kalendarza, ale nie potrzebujecie w nim skrótów miesiąca i innych stałych elementów organizacyjnych, a ponadto jesteście fanami serii, jest to pomysł do rozważenia. W każdym innym przypadku możecie mieć całkiem sporo zastrzeżeń.






Za możliwość poznania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu W.A.B.

3 komentarze:

  1. Moim zdaniem nie jest to warte 40zl... Błagam, wydawca nawet nie przypilnował, by miesiące były poprawnie odmienione :c

    OdpowiedzUsuń
  2. 40 zł? Hmmm czytałam jedynie "Szeptuchę" i mogę śmiało powiedzieć, że nie przypadła mi do gustu, ale Jarogniewa była bohaterką z wielkim potencjałem. Jej dziennik z chęcią bym przeczytała, jednak to wydanie kompletnie do mnie nie przemawia.

    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie to wygląda, ale drogie ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.