wtorek, 1 października 2013

"Wielka Księga Horroru, t.2"

Pierwszy tom "Wielkiej Księgi Horroru" miałem okazję czytać tuż po jego ukazaniu się, a więc dobre trzy lata temu.  Chociaż w owym czasie nie miałem zbyt wielkiej styczności z literaturą grozy, to antologia nie wzbudziła we mnie większego strachu; mimo to ogólne odczucia z lektury były bardzo dobre, a niektóre z opowiadań na długo zapadły mi w pamięci. Dlatego też oczywistym było, że prędzej czy później sięgnę po drugi tom.

Co otrzymujemy w środku? Osiem opowiadań, a więc o połowę mniej niż było to w przypadku pierwszej antologii. Z tego powodu historie są dłuższe i bardziej rozbudowane, a jedna z nich aspiruje wręcz do miana mini-powieści. Ośmioro zaprezentowanych w tym zbiorze autorów to sami twórcy z najwyższej półki - niemal wszyscy to pisarze wielokrotnie nagradzani nie tylko nagrodami dla literatury z gatunku horroru, ale też i tymi ogólnofantastycznymi.

Pierwszym opowiadaniem, na jakie natrafimy po otwarciu antologii, jest "Rzucony" autorstwa Dona Tumasonis. Główni bohaterowie, Marline i Martin, to turyści przemierzający Kretę. Martin jako dziecko nigdy nie lubił nieba, bo uważał, że "coś z nim jest nie tak", a teraz w końcu dowiaduje się, skąd miał takie przeświadczenie... Samo opowiadanie do samego końca skrywa przed czytelnikiem o co tu naprawdę chodzi, nie jest jednak w żaden sposób straszne, zaś język w jaki zostało napisane w żaden sposób nie czyni lektury przyjemną.

Caitlin R. Kiernan jest autorką opowiadania "Wszystkie domy zniknęły, zalało je morze" . Jest to historia w narracji pierwszoosobowej, opisująca związek narratora z Jacovą Angevine. Stworzyła ona sektę Otwarte Wrota Nocy i pewnego dnia ona i jej wyznawcy popełnili samobójstwo topiąc się w oceanie. Opowieść skacze pomiędzy retrospekcjami ukazującymi wspólne życie głównego bohatera z Jacovą, a teraźniejszością, w której odkrywane są coraz to nowe fakty dotyczące założycielki sekty. Niestety, tak przeplatana fabuła okazała się być ciężką przeprawą, w dodatku nie dającą żadnego poczucia grozy.

Trzecie opowiadanie jest jednocześnie pierwszym, które mi się podobało. Historia, która nosi tytuł "One", a której autorem jest David Morrell, przedstawia nam dwunastoletnią dziewczynkę i jej rodzinę, którzy żyją na skraju lasu w pewnej odległości od wsi. Problem pojawia się, gdy nadchodzi zima, a w okolicy pojawiają się tytułowe One. Nikt nie wie czym są te przypominające wilki inteligentne bestie, które w krótkim czasie zabijają okoliczną zwierzynę i zaczynają czyhać na życie schowanych w drewnianym domku ludzi. Czytając to opowiadanie nieraz można poczuć strach, co potęgowane jest dodatkowo tym, że całą sytuację widzimy oczami małej dziewczynki.

"Mechaniczny horror" to utwór napisany przez Fergusa Gwynplaine'a MacIntyre'a, który wbrew wiele obiecującemu tytułowi horrorem nie jest. Otrzymujemy zgrabnie napisaną historię o Edgarze Allanie Poe i jego spotkaniu z automatonem, mechanicznym człowiekiem grającym w szachy (w dodatku dość często wygrywającym!). Historia skupia się raczej na samej postaci głównego bohatera i jego zdolnościach dedukcyjnych, a sam autor po prostu postarał uzupełnić fikcją pewne luki w biografii znanego pisarza. Chociaż w ani jednym momencie opowiadanie nie przeraża, jest ono spójne i bardzo przyjemne w lekturze.

"Szafki" autorstwa Richarda Mathesona to dość specyficzny utwór - ciężko nazwać go opowiadaniem, zważywszy, że mieści się on na dwóch stronach formatu a5. Nie mamy też tutaj klasycznej linii fabularnej, otrzymujemy za to dość nietypowy opis przeżyć osoby, której bliski okazał się być seryjnym mordercą. Ogrom przeżyć i emocji zawartych w tak niewielkim tekście poraża i przeraża, zmusza też czytelnika do przemyśleń. Opowiadanie jest idealnym dowodem na to, że nie liczy się ilość lecz jakość.

Następny w tym zestawieniu znalazł się Geoff Ryman wraz z "Piękną córką Pol Pota". W opowiadaniu śledzimy losy nastoletniej latorośli byłego dyktatora Kambodży, którą nawiedzają dusze osób zamordowanych przez jej ojca. A że Tatuś rządził surową ręką, to i duchów jest co niemiara. Pomimo takiej tematyki historia nie jest straszna, skłania ona natomiast do przemyśleń. Autorowi w znakomity sposób udało się uchwycić różnicę między najbiedniejszymi, a najbogatszymi mieszkańcami Phnom Penh, zręcznie wplatając w to wszystko ludowe wierzenia mieszkańców Indochin.

W "Uśmiechu diabła" autorstwa Glena Hirshberga poznajemy Selkirka, pracownika Inspektoratu Latarni Morskich Stanów Zjednoczonych. Udaje się on do należącej do urzędu placówki w celu poinformowania o jej zamknięciu. Gdy dociera na miejsce opiekująca się latarnią pani Marchant opowiada mu o tym, jak zginął jej mąż. Cała opowieść ma depresyjny wydźwięk i skupia się na przerażającej potędze, jaką jest zdający się posiadać własną osobowość ocean. Niestety, konwencja oparta na wysłuchiwaniu wspomnień pogrążonej w depresji kobiety nie wzbudzi u czytelnika strachu, a jedynie smutek i współczucie.

Ostatnie opowiadanie w zbiorze jest też jednocześnie najdłuższym. "Człowiek, który wysiadł z Pociągu duchów" Kima Newmana zajmuje ponad jedną trzecią książki, może więc wydać się nieco przydługie w porównaniu z pozostałymi utworami. W tej historii poznajemy Richarda Jepersona, członka Klubu Diogenesa, tajnej organizacji chroniącej Wielką Brytanię przed zagrożeniami ze strony zjawisk paranormalnych. Podczas nieplanowanego postoju na stacji kolejowej w Culler Richard opowiada młodszemu koledze z Klubu swoje pierwsze śledztwo prowadzone dla stowarzyszenia, które dotyczyło tytułowego Pociągu Duchów. Historia charakteryzuje się typowym angielskim flegmatyzmem, przez co czytelnik musi cierpliwie czekać aż autor odkryje przed nim wszystkie karty. Dzięki temu zabiegowi do niemalże samego końca jesteśmy trzymani w niepewności, co tylko podsyca wyobraźnię. Na plus zaliczyć trzeba także otoczkę, w jaką opowiadanie zostało ubrane - sposób kreacji bohaterów idealnie oddaje przekrój społeczeństwa brytyjskiego z połowy dwudziestego wieku.

Przyznaję, że po przeczytaniu drugiego tomu "Wielkiej Księgi Horroru" miałem mieszane odczucia. Z jednej strony jest to może nie wybitna, ale wciąż całkiem dobra antologia, z historiami potrafiącymi wciągnąć na długie godziny. Wadą natomiast jest to, że spodziewałem się opowieści grozy, których nie uświadczyłem zbyt wielu w tym zbiorze. Opowiadania wywoływały we mnie różne uczucia i emocje, strachu jednak w tym wszystkim było najmniej. Mimo to śmiało mogę polecić tę antologię każdemu, kto lubi poznawać nowe krótkie opowieści, zwłaszcza, że książka ta jest okazją do poznania pisarzy znających się na swoim rzemiośle. Jednak żeby uniknąć rozczarowania lepiej nie nastawiać się na solidną dawkę przerażenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.