piątek, 8 maja 2015

Piotr Kulpa - "Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko"

Smutowie to rodzina typowych mieszczuchów, która, po otrzymaniu tajemniczego spadku, postanawia uciec od wielkomiejskiego zgiełku i odnaleźć spokój na prowincji, Wisioły nie są jednak zwykłą wsią - nowych mieszkańców od samego początku wita niejasna atmosfera i dość przerażające wydarzenia. Wszechobecny mrok gęstnieje z każdą chwilą, pochłaniając każdego, kto znajdzie się w jego zasięgu...

Muszę przyznać, że lektura tej książki nie należała do najłatwiejszych, głównie dlatego, że sporo sobie po niej obiecywałam. Zasiadając do powieści grozy, której opis mówi o niewyjaśnionych sprawach w pewnej tajemniczej wsi, miałam przed oczami klimat chociażby z Wayward Pines - niejasności, ciężką atmosferę, narastające szaleństwo... Szykowałam się na niesamowite emocje i niestety dość mocno się przeliczyłam, bowiem w powieści Piotra Kulpy na samym początku nie dzieje się absolutnie nic godnego uwagi. Właściwie gdyby odciąć z fabuły wszelkie niewyjaśnione sytuacje, główna jej oś zupełnie nie porywa... Na szczęście w miarę upływu kolejnych stron pojawiają się niezwykłości, ich natężenie rośnie, a my stopniowo wkraczamy w niebezpieczny i trudny świat wykreowany przez autora.

Mocną stroną książki są bohaterowie. Opowieść poznajemy z trzech perspektyw - Tymoteusza, jego żony oraz synka, a każde z nich jest indywidualnością, która na swój sposób przeżywa niezwykłość Wisiołów. W różnym stopniu poznajemy przeszłość bohaterów i mamy szansę obserwować, jaki wpływ ma ona na ich obecne funkcjonowanie; dzięki temu wszelkie objawy szaleństwa bardzo długo zdają się być całkowicie zwyczajne i mieszczące się w normie. Konstrukcja postaci jest bardzo spójna i przemyślana, poza tym jest dobrą osią dla całej fabuły i dodatkowo podnosi jej wartość. Autor pokusił się także o stworzenie całej plejady bohaterów drugoplanowych, którzy zaskakują, przerażają i zawsze odgrywają rolę ważną dla całej fabuły. Dzięki nim powieść staje się złożona i naprawdę interesująca - namiętności, tęsknoty i niecodzienne zdolności postaci nadają jej charakteru.

Podczas lektury tej książki należy pamiętać o jednym - aby nie odpuszczać sobie zbyt szybko, bowiem istnieje spora szansa, że z czasem uda nam się przekonać zarówno do pomysłu, jak i wykonania. Trochę żałuję, że po lekturze książki nie pozostało mi uczucie niepokoju czy ciarki przebiegające po plecach, jednak pozostałam w pewnym stopniu zainteresowana. Mam szczerą nadzieję, że w kolejnych tomach utrzymuje się tendencja wzrostowa, bo nabrałam ochoty na drugą część, jednak tylko pod warunkiem, że uraczy mnie on kontynuacją na dobrym poziomie.






Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwom Videograf SA.

7 komentarzy:

  1. Zdaje sie, ze wypozyczyłam tę książkę w bibliotece i nie mogłam przebrnąć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie się nie dziwię - gdyby nie była recenzencka, pewnie szybko rzuciłabym ją w kąt. Ale udało mi się przebrnąć i nie żałuję, mam tylko nadzieję, że w drugim tomie budowanie "klimatu" nie będzie się zaczynało od nowa...

      Usuń
  2. Dużo już słyszałam o tej ksiażce i już dostatecznie sie do niej przekonałam :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym krótkim wtrąceniem zachęciłaś mnie do innej książki, którą miałam w planach poznać jego serial. ;) Ta pozycja mnie nie pociąga, mimo dobrze nakreślonych postaci.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wayward Pines" niestety nie zaspokoiło moich oczekiwań, przynajmniej nie do końca. Ale czytałam tylko jeden tom, więc może z czasem będzie lepiej. ;)

      Usuń
  4. Czytałam już o tej książce i zaintrygował mnie mroczny klimat. Jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trylogia czeka już na półce, pewnie ruszę późną jesienią, po Miasteczku i Horrorze na Roztoczu :) lubię takie nastrojowe mroki.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.