Podobnie jak wielu innych fanów literackiego horroru uważam Stephena Kinga za mistrza i guru, który swoją pracą ustawił poprzeczkę dla innych bardzo, bardzo wysoko. Zawsze z wielkim zainteresowaniem sięgam po jego książki, tym razem jednak skusiłam się na coś innego - antologię, która powstała w hołdzie jego twórczości. Pięciu młodych polskich twórców stanęło w szranki i postanowiło stworzyć opowiadania inspirowane dziełami Mistrza. Czy podołali zadaniu?
Zacznę od tego, co niezwykle mnie zachwyciło i, przyznam szczerze, było dla mnie sporym zaskoczeniem. Otóż żaden z twórców, których teksty znalazły się w antologii, nie poszedł na łatwiznę. Choć skrajnie różne, podejścia autorów do tematu hołdu okazały się bardzo zdrowe, a zawarte w zbiorze opowiadania są przyjemnie luźno związane z twórczością Mistrza. Nawiązania są subtelne i nie przytłaczają, a każdy z autorów zdecydował się na stworzenie czegoś własnego, za co należy się duża pochwała.
Stephena Kinga cenię sobie zwłaszcza za psychologiczną konstrukcję postaci - to dzięki niej jego horrory nabierają niepowtarzalnego wyrazu i charakteru, tak doskonale trafiając do czytelników i budząc w nich grozę. Mistrzowi udało się do perfekcji doprowadzić manipulację emocjami czytelnika, poza tym ma on niesamowity dar, który pozwala na wyciąganie na światło dzienne najmroczniejszych aspektów ludzkich dusz. To właśnie ten mrok jest elementem, bez którego nie wyobrażam sobie powieści Kinga, a co za tym idzie - także tekstów, mających być hołdem pod jego adresem. Niestety, nie wszystkie opowieści spełniają to kryterium. Niechlubne pierwsze miejsce zajmuje w tym zakresie To nie TO! Kacpra Kotulaka, w którym brak jakiejkolwiek psychologicznej motywacji. Historia jest nużąca i próżno w niej szukać jakiejś osi spajającej całość - to po prostu brutalna opowiastka bez klimatu, w dodatku napisana nieprzyjemnie prostym językiem. Równie mocno znudziłam się podczas lektury opowiadania otwierającego cykl, choć muszę przyznać, że jego zakończenie nieco tę męczarnię osłodziło.
Nie jest jednak tak, że wszystkie teksty okazały się słabe - są również perełki, których lektura okazała się przyjemnością. Na uwagę zasługują opowiadania Juliusza Wojciechowicza i Pauliny J. Król - te dwie historie zawładnęły mną całkowicie. W obu przypadkach świetny jest zarówno pomysł, jak i wykonanie - czuje się klimat niebezpieczeństwa i niepokoju, tak ważny w powieściach grozy, poza tym oboje mają świetny warsztat, który uprzyjemnia odbiór. Zwłaszcza jedyna kobieta wśród wybranych twórców stworzyła coś wspaniałego - jej opowiadanie ma niemal 100 stron, zajmuje prawie 1/3 całej antologii, a zupełnie nie nuży, wręcz przeciwnie - jest klimatyczne, wciągające i zaskakujące.
Nie chciałam tego pisać we wstępie, bo podkreślam to za każdym razem, ale naprawdę nie przepadam za antologiami. Ciężko jest jednoznacznie oceniać zbiór, w którym prezentowane są utwory różnych twórców, których nijak nie można ze sobą porównywać. Tutaj, jak to bywa w podobnych zestawieniach, mamy do czynienia w równym stopniu z opowiadaniami dobrymi, jak i najwyżej przeciętnymi. Gdybym miała tę książkę polecać, powiedziałabym, że sięgnąć po nią warto - myślę, że ocena poszczególnych tekstów będzie mocno subiektywna. Warto również zwrócić uwagę na samo wydanie - młodziutkie wydawnictwo GMORK postawiło na jakość i zafundowało czytelnikom gruby papier, małe marginesy, przyjemną czcionkę i bardzo dobrą okładkę. Na naszym rynku trzeba taką postawę chwalić i wzmacniać!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu GMORK.
Stephen King zawsze tak mnie przeraża, że dłuższy czas później dochodzę do siebie. Ten zbiór bardzo mnie jednak ciekawi, chciałabym zobaczyć jak polscy autorzy dali sobie radę :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Ja również nie przepadam za antologiami. Rzadko się zdarza, by wszystkie teksty były na takim samym poziomie. Ale Stephena Kinga bardzo cenię i myślę, że taki hołd złożony mu przez polskich autorów jest naprawdę świetnym pomysłem :)
OdpowiedzUsuńAntologie nie są w moim typie.
OdpowiedzUsuńTeż nie trawię antologii, zwłaszcza wielu autorów. Jeszcze jak jest jeden to spoko, jakoś przeżyję, ale ogólnie nie przepadam za opowiadaniami. Zdecydowanie bardziej wolę porządną, długą powieść. Za szybko się w antologii rozstaje z miejscami i postaciami. :)
OdpowiedzUsuńW takich antologiach zawsze poziom będzie zróżnicowany. Ja lubię opowiadania właśnie ze względu na ich różnorodność.
OdpowiedzUsuń