środa, 27 maja 2015

Anton Marklund - "Przyjaciele zwierząt"

Johannes ma siedemnaście lat i znacząco różni się od swoich rówieśników; choruje na autyzm, co mocno zmienia jego podejście do otaczającego świata. Chłopak inaczej rozumie rzeczywistość, na swój sposób przyswaja informacje, a mimo to łaknie akceptacji nie mniej niż przeciętny nastolatek; z tego powodu niejednokrotnie jest wykorzystywany.

Po zapoznaniu się z opisem i kilkoma opiniami spodziewałam się książki, w której pierwsze skrzypce odgrywać będzie choroba. Muszę przyznać, że mocno się zdziwiłam, bo choć autyzm w oczywisty sposób odciska swoje piętno na bohaterze i zdarzeniach, które są jego udziałem, to nie on wysuwa się na pierwszy plan. Tak naprawdę książka Marklunda jest historią o sprawstwie i fatalizmie, jakie są udziałem człowieka; o przypadkach, nic nie znaczących zdarzeniach, które w odpowiednim kontekście są w stanie urosnąć do rangi kamieni milowych; o tym, że trzeba uważać na słowa, bo nigdy nie wiemy, co stanie się z nimi dalej.

Opowiadaną historię poznajemy z trzech perspektyw - Johannesa oraz obojga jego rodziców. Każda z tych osób jest inna i opowiada te same wydarzenia na swój własny sposób - główny bohater mimo prawie dorosłego wieku ma umysł dziecka, jego matka dystansuje się do życia w rozpaczliwej próbie jego zrozumienia, natomiast ojciec ucieka w świat reguł i zewnętrznego spokoju. Zabieg powtarzania tych samych scen z różnych punktów widzenia jest ciekawy i dobrze nakreśla problem. Choć czytelnik otrzymuje tylko wybór migawek z życia bohatera, w dodatku ułożonych niechronologicznie, nie ma poczucia jakiegokolwiek braku. Wszystko, co ważne, zostało powiedziane.

Przyjaciele zwierząt nie są książką łatwą - to mroczna i przytłaczająca historia, której poznanie odciska piętno w naszej świadomości. Powolny, oszczędny skandynawski styl dodatkowo potęguje trudne odczucia i absolutnie nie pomaga w odbiorze, a jednak pasuje tutaj idealnie. W historii Johannesa próżno szukać szczęśliwych zbiegów okoliczności czy szerokich wyjaśnień - to w gruncie rzeczy prosta opowieść, która prowadzi do jasnego zakończenia. Oszczędna forma podkreśla najważniejsze aspekty historii, a całość pozostawia odbiorcę pełnego emocji i refleksji. Poza tym autor pięknie posługuje się językiem i metaforą.

Sama nie wiem, co mogłabym dodać. To książka trudna, jednak warto ją znać.






Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu Czwarta Strona.

8 komentarzy:

  1. Ogromnie spodobał mi się ostatni (a właściwie przedostatni) akapit i najbardziej mnie zachęcił. Nie wiem, czy będę miała okazję sięgnąć, ale zdecydowanie lubię takie lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz, a miałam wrażenie, że pod koniec zaczynam pisać chaotycznie... Mam nadzieję, że będziesz miała okazję poznać tę opowieść, powinna Ci się spodobać. :)

      Usuń
  2. Lubię trudne lektury, choć potrzeba na nie więcej czasu, a tego mi ostatnio brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie nie aż tyle - książka nie jest długa i właściwie, mimo trudnej tematyki, nie czyta się ciężko. Chyba odpowiadają za to dość krótkie sceny i zmiany perspektyw. Raczej już po niej zostaje taka potrzeba refleksji.

      Usuń
  3. Pewnie sięgnę po tę książkę, ale poczekam na odpowiedni moment:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno jest przytłaczająca, czuję to na kilometr. Ale czasami takie książki warto poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czwarta strona ma szczęście do dobrych książek... Tę mam w planach i mam nadzieję, że wpadnie w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, póki co wszystkie teksty od nich, z jakimi miałam styczność, były wyjątkowe.

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.