niedziela, 17 maja 2015

Katarzyna Rygiel - "Wielki chłód"


Co się dzieje, gdy fikcja i rzeczywistość zacierają się w naszym umyśle tworząc jedną całość? Janusz Krzyżanowski doświadcza tego nieprzyjemnego wrażenia na własnej skórze. Jest pisarzem, twórcą kryminałów, którego życie prywatne już dawno się posypało; prawdziwa tragedia zaczyna się jednak w momencie, gdy na progu jego mieszkania staje syn, który oznajmia, że matka (czyli była żona twórcy), kobieta niezwykle wręcz zorganizowana, zapomniała odebrać go ze szkoły i nie daje znaku życia. Równolegle z toczącym się śledztwem i poszukiwaniami zaginionej Krzyżanowski stara się żyć normalnie i dalej tworzyć swoją najnowszą książkę. Problem polega na tym, że pewne sceny i zdarzenia są łudząco podobne z tymi, które mają miejsce w życiu pisarza...

Już na samym wstępie muszę powiedzieć, że książka niesamowicie mi się podobała - akcja była wartka, język przyjemny, a treść interesująca. Z wielką radością przyjęłam osobę głównego bohatera - czuję jakiś sentyment do postaci, które są pisarzami - i z zapartym tchem śledziłam jego losy. Wielokrotnie spotkałam się w literaturze z wykorzystaniem motywu bohatera-autora, ale zazwyczaj był to zabieg pusty, a twórca stawał się postacią jak każda inna; tutaj potencjał tego rozwiązania został wykorzystany w stu procentach. Krzyżanowski przeżywa rozterki związane z weną, a także specyficzne stany, w których rzeczywistość zlewa się z wytworami własnej wyobraźni.

To właśnie ten aspekt rozmycia faktów nadaje książce charakteru. Wykreowane postaci są ciekawe i niejednoznaczne, przez co cała konstrukcja nabiera kolorytu. Autorka w interesujący sposób podeszła do tematu poczucia sprawstwa, myślenia przyczynowego, a także podejścia do odpowiedzialności za swoje (mniej lub bardziej realne) czyny. To książka o sumieniu, winie i karze, ale też ludzkich lękach, które ujawniają się dopiero w sytuacji zagrożenia. Przy tym wszystkim akcja jest interesująca i doskonale wciąga czytelnika, niemal do samego końca trzymając go w napięciu w kwestii rozwiązania. Wątki splatają się naprawdę dobrze, a całość okraszona jest bogatym językiem, który wyjątkowo przypadł mi do gustu.

Dopiero ze skrzydełka okładki dowiedziałam się, że książka jest właściwie elementem cyklu o antropolog Ewie Zakrzewskiej. Nie miałam dotąd styczności z prozą autorki, więc nie wiem, jak wiele warta jest owa seria, ale ja z pewnością po nią sięgnę. Wygląda na to, że opowieści są ze sobą połączone dość luźno, w tym akurat tomie badaczka występuje jedynie epizodycznie, bez większego znaczenia dla całości fabuły, jestem jednak ciekawa, jakie są jej wcześniejsze losy. Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z Katarzyną Rygiel.





Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie wydawnictwu Zysk i S-ka.

1 komentarz:

  1. Ta ksiązka, jak i autorka, są mi zupełnie nieznane, a z Twojej recenzji wynika, że warto się nimi zainteresować.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.