wtorek, 19 maja 2015

Fawn Weaver - "Klub szczęśliwych żon" [recenzja przedpremierowa]

Nietrudno zauważyć, jaki styl funkcjonowania w związku jest dzisiaj promowany - coraz częściej ludzie zwyczajnie się rozstają, zamiast podejmować działania, które mogłyby pomóc w odbudowaniu ich relacji. Są jednak osoby, które chcą żyć inaczej i wychodzą na przeciw opisywanej tendencji; jedną z nich jest Amerykanka Fawn Weaver, która postanowiła pokazać innym, że zbudowanie szczęśliwego, długoletniego związku jest w zasięgu ich możliwości. Zakładając Happy Wives Club miała tylko zarys idei, z którą chciałaby być kojarzona; nie spodziewała się, jak wielką skalę osiągnie już po kilku latach.

Klub szczęśliwych żon to owoc pracy Fawn, która nie pozostaje tylko biernym moderatorem swojej strony internetowej. Amerykanka czynnie uczestniczy w życiu klubowym, a książka jest zapisem jej doświadczeń związanych z podróżami po świecie i odwiedzaniem kolejnych członkiń. Znajdziemy tutaj rozdziały poświęcone wizytom na wszystkich kontynentach, a w każdym z nich opisane są historie całej rzeszy szczęśliwych par. Książka ma konwencję wspomnień z wakacji, w których autorka serwuje nam konkretne sceny - czy to związane z jej funkcjonowaniem, czy z opowieściami konkretnych rozmówców.

Jeśli chodzi o treść, szczególnie ważny jest jeden aspekt - nie ma tutaj moralizatorstwa czy frazesów charakterystycznych dla amerykańskich (i w sumie nie tylko) poradników. Fawn Weaver opowiada nam po prostu ludzkie życie, dokładnie w taki sposób, jak zostało przedstawione to jej. Poznajemy historie par, którym udało się przejść przez przeciwności, żon, które w swoich głowach poskładały małżeństwo i czują się w tym stanie najszczęśliwsze na świecie. Ta książka to zbiór różnorodnych prawd na temat związków. Czytelnik ma okazję zaobserwować, jak różne mogą być drogi do sukcesu i jego definicje - jest tu ogromna ilość bohaterów, a każdy z nich odbiera sytuację małżeństwa w inny, cudownie indywidualny sposób.

Jest jeszcze jednak piękna funkcja, jaką spełnia zarówno Happy Wives Club, jak i częściowo opisywana książka - to funkcja społeczna. W dawnych czasach (ha, ha) kobiety spotykały się i rozmawiały, wymieniały się doświadczeniami i w ten sposób sprawniej radziły sobie z problemami w domu. Dziś coraz rzadziej sięgamy po opinie innych, dążymy do samodzielności i niejednokrotnie ciężko jest nam uzyskać informację zwrotną tak pełną, jaką byłaby ta z "kobiecego kręgu". Tutaj natomiast otrzymujemy dokładnie taką prawdziwą, życiową opowieść o problemach uniwersalnych dla żon z całego świata. To piękne i szalenie kobiece!

Jestem pod wrażeniem pomysłu autorki i pracy, jaką wykonuje, aby realizować misję, która powstała w jej głowie. W dobie seryjnej monogamii, związków na chwilę i rosnącej liczby rozwodów Klub Szczęśliwych Żon jest ruchem wspaniałym, przynajmniej w moim odczuciu, bo pokazuje, że szczęście jest w zasięgu każdego z nas. Książka jest opowieścią ciekawą, przyjemną w odbiorze, barwną i inspirującą - z pewnością nie raz będę chciała do niej wrócić, tym bardziej że energia autorki i jej sposób przekazu są po prostu niesamowite.





Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz wydawnictwu MUZA SA.
Premiera 20 maja!

8 komentarzy:

  1. Fajnie, że nie ma tu moralizatorstwa, to coś, czego nie znoszę. Mimo wszystko wątpię, by to była książka dla mnie. Przynajmniej na ten moment w moim życiu :) Ale z samym założeniem się zgadzam, gdyby ludzie więcej ze sobą szczerze rozmawiali zamiast uciekać od problemów, rozstań wszelkiego typu byłoby o wiele mniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Plus za to, że jak na poradnik nie ma tego wywyższania się i moralizatorstwa w stylu "ja wiem najlepiej i musisz mnie słuchać". Co prawda taki poradnik nie jest mi potrzebny, ale myślę, że wielu pozwoli spojrzeć na swoje problemy inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :D
    Chętnie bym się zagłębiła w ten poradnik!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie, że ktoś próbuje udowodnić, że można być szczęśliwym przez wiele, wiele lat, a nawet całe życie z jedną osobą i że warto starać się oraz walczyć o zdrowy związek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam i powiem Ci, że naprawdę Fawn sprawia, że tak sobie rozmyślam nad moim małżeństwem i widzę jak wielu rzeczy nie doceniam. Też to co ona pisze, że kobietki jak się spotkają to najczęściej obgadują swoich mężczyzn i wytykają ich wady zamiast chwalić - to szczera prawda...

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę za parę miesięcy żoną, wiec pewnie taka książka by mi się przydała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się powiewem świeżości jeżeli chodzi o taką tematykę :) Chętnie bym do niej zajrzała :) Może i mnie by zainspirowała? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dziewczyny po co piszecie komentarze skoro nie przeczytałyście tej książki. Czy wydaje się wam że kogoś interesują te bzdury które gryzmolicie?. Marzy mi się żeby ludzie pisali i mówi wtedy gdy mają coś naprawdę ciekawego do przekazania.
    Ja książkę przeczytałam. Nie przypadł mi do gustu zbyt naiwny ton pisarki, ale ma parę wartościowych fragmentów-pomysłów które można wprowadzić do sfery małżeńskiej. Zabrakło mi głębszej analizy psychologicznej gdzie możemy rozszyfrować dlaczego dane małżeństwo jest szczęśliwe. Dla mnie zbyt powierzchowna ale mnie zaciekawila.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.