sobota, 9 maja 2015

Anna Herbich - "Dziewczyny z Syberii" [recenzja przedpremierowa]

Wczoraj na Instagramie pokazywałam stos lektur na ten weekend - miało być prosto, lekko i przyjemnie. Ta książka nie była uwzględniona, a jednak to po nią sięgnęłam w pierwszej kolejności. Historie tych kobiet nie pozwoliły mi czekać - wołały mnie i zapewniły niemal całkowicie bezsenną noc...

Już przy pierwszym otwarciu książki rzuciły mi się w oczy fotografie - proste zdjęcia bohaterek; zwyczajne, bez zbędnego patosu czy górnolotnych udziwnień. Trudno uwierzyć, że te starsze panie przeszły przez piekło, o którym opowiadają; ów kontrast jest niezwykle duży i daje się czytelnikowi we znaki. Nikt tu z resztą nie cacka się z odbiorcą - już samo otwarcie tekstu bez zbędnego wstępu rzuca nas na głęboką wodę wspomnień byłych zesłanych jasno wskazując: będziemy mówić wprost. Cała książka jest bezpośrednia i bezkompromisowa. Przejmująca i trudna. Bolesna i jednocześnie cudownie podnosząca na duchu.

Opowieści mają niezwykle przemyślaną konstrukcję - rozpoczynają się od tytułu i wspomnianego już zdjęcia, po którym następuje ukazanie jednej mocnej, przejmującej sceny. Emocje, które zostają rozbudzone, ulegają chwilowemu wygaszeniu przy zmianie tematu, by za chwilę powrócić ze zdwojoną siłą. Anna Herbich wykazała się tutaj doskonałym wyczuciem, ale też niesamowitym kunsztem i dziennikarską dojrzałością. To nie są wywiady, rozmowy, narracyjne opowieści; teksty są wspomnieniami, w których pierwsze i jedyne skrzypce grają bohaterki. Autorka całkowicie oddała im pole, pozwalając na snucie opowieści i ukazanie własnej indywidualności. Choć prezentowane kobiety łączy wspólne doświadczenie zesłania, każda z nich jest inna - nie tylko dziś, po tym wszystkim; również wtedy miały one różne pomysły i sposoby na funkcjonowanie w ekstremalnych warunkach. Tym, co łączy bohaterki, jest niezwykły hart ducha i siła charakteru. Z ich opowieści bije całe spektrum emocji, a jednocześnie emanują one spokojem.To historie przejmujące, bolesne i prawdziwe.

Opowieści te są świadectwem, że wojna to nie tylko aktywność militarna, ale także, a może przede wszystkim, zbiór osobistych tragedii. Gdzieś na tle politycznych wydarzeń rozgrywa się nieustanna walka o ludzkie życie, a kobiety z książki Anny Herbich są przykładami osób, które z takiej walki wyszły zwycięsko. To małe, wielkie bohaterki, silne osobowości, niezwykłe, choć zapomniane postaci. Matki, żony, córki. Polki. Tak, jak my.





Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Znak.
Premiera 11 maja!

16 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że okładka jest niezwykle intrygująca. Również sama książka wydaje się być ciekawa. Lubię czytać o pierwszej i drugiej wojnie światowej (chociaż kompletnie ich nie popieram) właśnie od strony cywili, walczących o przetrwanie w tych trudnych czasach. Będę polować na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię wszelkie książki związane z II wojną światową - czy to relacje, czy fikcję osadzoną w tych realiach.

      Usuń
  2. Właśnie wczoraj zastanawiałam się nad tą książką, gdyż lubię czytać takie prawdziwe historie, jednak ostatecznie zdecydowałam się na coś innego. Może jeszcze kiedyś po nią sięgnę skoro warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zdecydowanie zaintrygowana. Intryguje, a i temat taki, który lubię. Zwłaszcza, że książka z tego co czytam świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest już wpisana na moją listę :) Bardzo lubię czytać takie historię i jestem bardzo ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem właśnie w trakcie czytania książki, dawkuję sobie te opowieści, bo są naprawdę wstrząsające. Po "Dziewczynach z powstania wiedziałam" , że kolejna książka autorki będzie świetna.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie miałam jeszcze okazji czytać "Dziewczyn z powstania", choć bardzo bym chciała, zwłaszcza że jest to ten urywek historii wojennej, o którym nie wiem prawie nic.

      Usuń
  6. Książkę mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że jestem bardzo zaintrygowana. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, jak bardzo chciałabym mieć tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obowiązkowo muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra robota dziennikarska. Nie ma nic gorszego, niż tego typu wydarzenia opisywane w sztucznie podtrzymanych wywiadach. Muszę sięgnąć po tę książkę, skoro jest tak napisana, ja to przekazałaś.

    Zawsze przy takich tekstach przypominają mi się "Skrwawione ziemie". To nie sześć milionów statystyki, tylko sześć milionów po jednej osobie i indywidualnej historii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię i nie zawaham się przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  12. To pozycja idealna dla mnie!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.