Gdy parę lat temu po raz pierwszy usłyszałem o steampunku, od razu zapałałem miłością do tego gatunku. Połączenie wiktoriańskiej elegancji z niesamowitymi wynalazkami wyprzedzającymi swoją epokę oraz awanturniczymi przygodami trafiły w mój gust, nie dziwi więc, że do świata wieku pary zaglądałem sięgając po każdy możliwy środek przekazu: filmy, gry, tematyczna muzyka, no i rzecz jasna książki. Dlatego jak tylko zobaczyłem zapowiedź Mechanicznych Pająków, natychmiast podjąłem decyzję o przeczytaniu tej książki - opis sugerował, że powieść Coriny Bomann zawierać będzie wszystko to, za co cenię sobie steampunkowe dzieła.
Nastoletnia Violet Aidar, choć pochodzi z szanowanej rodziny należącej do londyńskiej arystokracji, nie zachowuje się jak przystało młodej damie w jej wieku. Zamiast spędzać czas wśród śmietanki towarzyskiej i pilnować, by swoim zachowaniem nie złamać któregoś z licznych konwenansów, młoda lady o wiele bardziej woli przebywać w swoim tajnym laboratorium, gdzie z pasją oddaje się tworzeniu wynalazków. Na nieszczęście Violet jest w takim wieku, że zbliża się jej oficjalny debiut towarzyski, zaś jej rodzicie pilnie rozglądają się za idealnym (w ich mniemaniu) kandydatem na zięcia. Wszelkie plany w tym temacie zostają jednak przerwane, gdy na oficjalnym balu w posiadłości Adairów umiera jeden z gości, w dodatku wszystko wskazuje na to, że został on otruty. Violet postanawia oczyścić dobre imię swojej rodziny i jednocześnie ochronić ją przed grożącym niebezpieczeństwem, decyduje się więc przeprowadzić własne śledztwo.
Styl książki zdecydowanie należy do przyjemnych i lekkich w odbiorze, nie powinno to jednak nikogo dziwić - Corina Bomann jest doświadczoną pisarką, która ma na koncie wiele wydanych powieści. Choć na samym początku obawiałem się, że różowo nie będzie (natężenie krótkich zdań na początku powieści nie wróżyło zbyto dobrze), na szczęście szybko okazało się, że niemalże wszystko w tej kwestii jest dopracowane. Język książki jest bogaty, czyta się ją szybko, a w narrację zgrabnie zostały wplecione informacje nakreślające wykreowany przez autorkę świat, jak również fragmenty przedstawiające myśli bohaterów, które przybliżają czytelnikowi różne postaci. Tak naprawdę jedynym mankamentem były powtórzenia, których liczba była zauważalna, jak równie niewykorzystany potencjał odniesień do rzeczywistego świata oraz popkultury - a szkoda, bo zarówno wspomnienie Marii Skłodowskiej, jak i luźne odniesienie do Sweeney Todda przypadły mi do gustu.
Violet jako główna bohaterka sprawdziła się całkiem dobrze. Mimo młodego wieku jest inteligentna i czasem rozumie świat lepiej niż dorośli. Szczególnie ciekawie wypadła tutaj kwestia prowadzonego przez nią prywatnego śledztwa - młoda lady zadawała sobie liczne, nierzadko bardzo trafne pytania, które pomagały jej wkroczyć na właściwe tory rozumowania i rozwiązać trudności i zagadki, przed którymi stawiało ją prowadzone dochodzenie. Niestety młody wiek bohaterki powodował jednocześnie, że z reguły nie zastanawiała się nad potencjalnymi konsekwencjami swoich działań, które nie raz komplikowały całą sprawę.
Oprócz Violet można mówić tak naprawdę o jeszcze jednym głównym bohaterze. Alfred to majordomus rodu Adair i jednocześnie przyjaciel i wierny towarzysz dziewczyny. Towarzyszy jej przez większość scen niekiedy kradnąc je w całości dla siebie, przez co polubiłem jego postać o wiele bardziej niż Violet, a jego kreacja wydała mi się o wiele ciekawsza. Interesująca jest sama relacja między Alfredem, a młodą lady - bardzo często przypominała mi słynny duet Sherlock-Watson, ale jednocześnie dostrzegałem liczne cechy relacji przypominającej opiekę starszego brata nad siostrą.
Choć fabuła książki przez większość czasu jest całkiem spójna, znalazło się w niej parę poważnych wad. Niektóre sceny wydają się być całkowicie pozbawione sensu, a ich wprowadzenie do całej historii jest niezmiernie sztuczne. Podobnie jest też z niektórymi elementami świata, które choć teoretycznie miały być czymś istotnym dla opowieści, zawiodły na całej linii. Wystarczy choćby wskazać na fakt, że chociaż w wykreowanej przez Corinę Bomann rzeczywistości mamy do czynienia z mechanicznymi ulepszeniami, hybrydami ludzi ze zwierzętami, czy wreszcie z prototypami parowych androidów, wynalezienie zmywarki do naczyń jest tu czymś, czego dokonanie sprawia niemałe trudności. Wierzcie mi, ten przykład to najmniejsza ze wszystkich wad konstrukcji - przed podaniem poważniejszych powstrzymuje mnie jedynie niechęć do zdradzenia istotnych elementów fabuły.
Tym, co jednak zawiodło mnie najbardziej, jest zakończenie książki. Ostatnie przedstawione wydarzenia są po prostu sztuczne, miejscami bezsensowne, a jednocześnie sporo z nich wydaje się być dziełem przypadku. Tak naprawdę w końcówce opowieści dużo wydawałoby się ważnych elementów układanki przestaje być istotne, a wiele rzeczy, które były zagadkowe i interesujące, na finiszu nie doczekuje się nawet porządnego wytłumaczenia, lecz jest zepchnięte nawet nie na drugi, ale wręcz na trzeci plan. Dodatkowo do mankamentów doliczyć mogę też wątek miłosny - do bólu przewidywalny, szablonowy, a jednocześnie jak dla mnie irytujący, bowiem choć Violet cały czas powtarza o szukaniu inteligentnego partnera do życia, z którym mogłaby rozmawiać o swoich pasjach, momentalnie porzuca swoje ideały i zadurza się w mężczyźnie, którego widziała raz, z daleka i o którym nic nie wie. Chociaż w sumie ja nigdy nie bylem nastoletnią dziewczyną, więc może dlatego jest to dla mnie ciężkie do zrozumienia.
Niestety zawiodłem się na Mechanicznych pająkach choć niewykluczone, że w pewnym stopniu jest to wynikiem moich zbyt dużych oczekiwań wobec książki. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany, więc powiem wprost: książka Coriny Bomann nie jest zła, wręcz przeciwnie: to pozycja, którą warto przeczytać. Lektura powieści dała mi naprawdę sporo frajdy, nawet mimo tych wszystkich rzeczy, które mi się nie podobały. Po prostu w moim odczuciu potencjał książki nie został wykorzystany, a dużo rzeczy dało się zrobić lepiej. Jestem jednak świadom, że wiele osób nie zwróci nawet uwagi na te wszystkie mankamenty i po prostu będzie cieszyć się lekturą.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Uroboros, będącemu częścią GW Foksal.
Słyszałam o tej książce i mam zamiar się w nią zaopatrzeć ;)
OdpowiedzUsuńraven-recenzje.blogspot.com
Okładka powalająca. Już czytałam recenzję tej książki gdzie indziej i przyznam, że po ten gatunek jeszcze nie miałam okazji siegnąć :) czuję się zachęcona i chcę!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc ja się na autorce już raz przejechałam. Steampunk to nie jest mój ulubiony gatunek, spoglądam na niego raczej z politowaniem, aniżeli z przyjemnością, jednakże wiadomo - każdy lubi co innego. Skoro się zawiodłeś, to tym bardziej będę omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana mimo niewymienionych przez Ciebie wad :) Będę polować na tę książkę ^^
OdpowiedzUsuńOprócz okładki, wychodzi na to, że nie ma w niej nic ciekawego. Niby twierdzisz, że jednak warto przeczytać, to z całości wynika, że jednak niekoniecznie :D Jak do tej pory przeczytałam jedną opinię, która tak naprawdę zachęcała. Reszta jest bardzo podobna do twojej, czyli niby OK, ale nie OK :D I jak żyć?
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym cały problem z tą książką - ona mimo wielu wad jest przyjemna i ja nie żałuję czasu, który jej poświęciłem. Tylko po prostu nie da się przejść obojętnie obok tylu mankamentów. ;/
UsuńNajgorsze jest to, że podobno (opieram się tylko i wyłącznie na Waszych opiniach) w tej książce nie ma niczego, czego nie było w innych książkach. Młody wiek bohaterki, która jest nadzwyczaj mądra, bystra i odważna, jest koleś, który jest tajemniczy, jest romans, po drodze główny bohater dostaje po tyłku... a jednocześnie każdy twierdzi, że warto się zapoznać. Taaaak ja wiem "przekonaj się sama". Boję się jednak wydać 40 zł na coś o jest w innyhc opowieściach :D Tak sobie tylko marudzę, w Polsce jestem, to mi wolno :P
UsuńAleż marudź ile tylko chcesz, nikt Ci tego nie zabroni ;>
UsuńFakt, te elementy, które podałaś, faktycznie nie różnią się od takich samych rzeczy w innych książkach. To, co wyróżnia powieść Coriny Bomann, to osadzenie tego wszystkiego w steampunkowym świecie. Oraz całkiem niezły pomysł na fabułę, który nie został w pełni wykorzystany. ;/
W takim razie poczekam na jakąś promocję :D Dadzą promocję, to w razie W, serce będzie mniej boleć :D
UsuńChyba muszę się sama przekonać czy warto było przeczytać tą książkę. Za dużo sprzecznych opinii. Ale za to sama okłada jest wyjątkowo ładna :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, okładka jest bardzo ładna. Dużo ładniejsza, niż oryginalnego wydania. ;)
UsuńSzkoda tylko, że uszlachetnienie nie dotknęło też grzbietu, przez stojąc na półce książka już się aż tak nie wyróżnia..
Chętnie przeczytam, również lubię ten gatunek :)
OdpowiedzUsuńSkoro Twój zawód jest tak wielki to nie mam ochoty aby ja przeczytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi niby spoko, ale mam rozumieć, że to coś w rodzaju fajnego czytadła na umilenie krótkich przerw w jakichś obowiązkach, kiedy można coś przeczytać, byle tylko nie myśleć nad tym za dużo? ;>
OdpowiedzUsuńDokładnie, czyta się szybko, całkiem przyjemnie, a nie jest też wymagające intelektualnie. ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się, czy książka ta będzie warta uwagi. Nawet rozważałam kupno jej, ale doszłam do wniosku z przyjaciółką, że może jednak nie będzie dobra. Widać miałyśmy rację i raczej po to nie sięgnę >< Chyba, że kiedyś będę się bardzo nudzić.
OdpowiedzUsuńwww.parzydelka.blogspot.com
A miałam nadzieję, że książka okaże się jednak warta przeczytania... Może kiedyś po nią sięgnę, tak przy okazji, gdy wpadnie w moje ręce
OdpowiedzUsuń:) Mimo wszystko jest to nadal pozycja dla mnie interesująca :) Ja byłam nastolatką dawnooooo, ale może bym dzięki temu jakoś zrozumiała bohaterkę ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio szukałam książek tego typu gatunku i wpadła mi "Mechaniczne Pająki" czytając recenzję,to jednym się podobało a innym nie,ale nie rozumiem ludzi którzy zamiast sami przeczytać daną książkę kierują się opiniami innych jakby sami nie mieli swojego rozumu i jak komuś się nie podoba to drugiej osobie też nie,bo przeczytała negatywną recenzję.
OdpowiedzUsuń