Po retrospekcji, jaką zapewnił nam drugi tom cyklu, fabuła znów wraca na właściwy tor czasowy – Pył jest kontynuacją wydarzeń „współczesnych”, czyli z okresu, w którym rozpoczęła się cała trylogia. W tej części nie ma przeskoków czasowych, ale akcję obserwujemy z perspektywy trzech głównych miejsc akcji – Silosu 1, 17 oraz 18. Na wszystkich płaszczyznach bohaterowie są nam znani, a ich działania w sposób oczywisty dążą do odkrycia i ujawnienia prawdy o historii powstania silosów, celach ich twórców oraz aktualnej sytuacji na zewnątrz.
Akcja ostatniego tomu siłą rzeczy musi iść w kierunku jakiegoś rozwiązania i jest to bardzo widoczny aspekt powieści – niektóre zdarzenia są pomijane, inne opowiadane szybko i na pewno nie znajdziemy tu żadnej formy przegadania czy przesadnego pochylenia autora nad jakimkolwiek elementem fabuły. Generalnie jest to zaleta, choć czasami tempo może nas zdziwić – dotąd wszystko toczyło się spójnie, a zdarzenia były opisywane dość dokładnie, tu natomiast są miejsca, gdzie zdarzają się mocne przeskoki. Autor nie poświęca już tak dużo uwagi ani poszczególnym scenom, ani bohaterom – osobiście miałam wrażenie, że zostali oni całkowicie podporządkowani pewnemu wyższemu celowi, a tym samym na dalszy plan zeszły ich wszelkie indywidualne cechy. No, może nie do końca – Jules wciąż jest twardą babką, Lukas romantykiem, a Solo ma swoje impulsywne chęci oddalenia się od ludzkich skupisk, jednak te elementy pojawiają się naprawdę rzadko i zdają się zupełnie tracić na znaczeniu.
Gdybym miała rozpatrywać Pył jako osobną książkę, zapewne nie otrzymałby on ode mnie tak wysokiej noty. Akcja gnała do przodu i można było odczuć ciśnienie na doprowadzenie wszystkiego do końca. Biorąc jednak pod uwagę, że jest to finał naprawdę dobrego cyklu i że jego zadaniem jest pospinanie i domknięcie wszystkich wątków, mogę przyjąć, że spełnia on postawione mu przeze mnie oczekiwania. Może jest tu nieco mniej tych elementów, które porwały mnie w dwóch poprzednich częściach, jednak te, które mnie zachwyciły, pozostały bez zarzutu. Autor to pisarz dojrzały, a jego książka skłania do refleksji; widać wyraźnie, że opowieść ma cel, sens i bardzo dobrze przemyślaną konstrukcję. W cyklu o silosie uwielbiam przede wszystkim płaszczyznę, którą można chyba określić jako filozoficzną – pochylenie nad naturą ludzką, analizę zachowań światowych przywódców i ukazanie pewnych tendencji, przed którymi niezwykle trudno będzie nam się uchronić.
Nie zrażajcie się tymi kilkoma słabszymi stronami, o których wspomniałam – tak naprawdę podczas lektury odczuwałam je w niewielkim stopniu, a pozytywne odczucia zdecydowanie przeważały. Cykl o silosie jest dla mnie najlepszą trylogią ostatnich 13 miesięcy (chciałam powiedzieć, że roku, ale przeczytanie trzech części zajęło mi minimalnie więcej czasu) i, obok Nowej Ziemi, zdecydowanie najdojrzalszą nową dystopią, z jaką miała okazję się zetknąć. Polecam tę opowieść i z całego serca zachęcam do przekonania się na własnej skórze, jak Wam się podoba.
Nie słyszałam o tej książce... Ale zachęca mnie, mimo wszystko! ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trochę się obawiam tej lektury ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Przede mną nadal tom pierwszy, choć chwilowo zupełnie nie mam ochoty na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńMimo tych kilku minusów w ostatniej części, bardzo zaciekawiła mnie ta trylogia, więc już dodaję ją do swojej listy i będę polować na pierwszą część :D
OdpowiedzUsuńTeż zwróciłam uwagę na tempo i chwilami trochę mnie denerwowało, ale wydaje mi się, że nie od początku wszystko tak pędziło - dopiero jakoś w połowie, jakby autor zauważył, że ma jeszcze dużo do napisania a miejsca coraz mniej. Myślę jednak, że nie przestał się za bardzo skupiać na postaciach, po prostu miejsce poświęcił zupełnie innym niż dotychczas.
OdpowiedzUsuń