wtorek, 8 grudnia 2015

Anna Kańtoch - "Tajemnica nawiedzonego lasu"

Od pobytu w Markotach minęły już dwa miesiące, jednak życie Niny nie wróciło jeszcze na stare tory. Choć dziewczyna jest z powrotem w domu i, jak na porządną uczennicę przystało, uczęszcza do szkoły, wydarzenia minionych wakacji wciąż mają na nią wpływ. Nina musi radzić sobie z mocą, której nie potrafi kontrolować, a w codziennym życiu towarzyszy jej nieustanny strach: zarówno przed aniołami, które wciąż mogą czegoś od niej chcieć, jak i przed komunistami, którzy są zainteresowani wszystkimi wydarzeniami związanymi z pobytem skrzydlatych przybyszów w Polsce. Gdy nastolatka powoli dochodzi do wniosku, że chyba jednak nic jej nie grozi, staje się to, czego się obawiała: funkcjonariusze państwowi odnajdują ją i zabierają do tajnego instytutu Totenwald. Na miejscu okazuje się, że w ośrodku przebywa sporo dzieci i nastolatków, w tym także część z tych, których Nina poznała w Markotach. Czego chcą od nich komuniści? I jakie tajemnice kryje w sobie nieprzenikniony las i kryjąca się w nim gęsta, biała mgła

“Tajemnica nawiedzonego lasu” to pierwsza kontynuacja przygód Niny Pankiewicz i w związku z tym cierpi na coś, co osobiście określam jako “syndrom drugiego tomu”. Otóż opowieść o diabelskim kręgu, choć dawała nadzieję na pojawienie się dalszych losów bohaterów, była w gruncie rzeczy zamknięta i kompletna. Tutaj z kolei, choć dalej mamy w miarę zwartą historię, zauważyć można dwie rzeczy: po pierwsze, wydarzenia ukazane w tym tomie w dużej mierze wynikają z tych opisanych w poprzedniej części i bez ich znajomości lektura nie ma większego sensu; po drugie, finał “Tajemnicy nawiedzonego lasu” jasno wskazuje, że będzie kontynuacja, a sam jego przebieg wywołuje u czytelnika stan osłupienia, pozostawiając sporo rzeczy otwartymi.

Drugi tom serii zdecydowanie trzyma poziom poprzednika, można jednak dostrzec pewne zmiany. Nina dalej jest główną bohaterką, jednak tym razem jest to o wiele bardziej wyeksponowane; udział pozostałych postaci, choć istotny dla fabuły, nie ma aż takiej wagi dla całej historii, jak miało to miejsce poprzednio. Nie wpływa to jednak na fakt, że każda przewijająca się w tekście osoba jest wyjątkowo dobrze i spójnie opisana i nawet te trzecioplanowe zostały wyposażone w wyrazisty rys, który odróżnia je od innych osób. Dbałość o szczegóły przy kreacji postaci pozytywnie rzuca się tu w oczy.

“Tajemnica diabelskiego kręgu” bezsprzecznie wydała mi się książką młodzieżową, która ze względu na ciekawy pomysł i konstrukcję była też znakomita dla starszych czytelników. Z kolei powieść o nawiedzonym lesie jawi się w moich oczach jako nieco mniej odpowiednia dla tych młodszych odbiorców… Atmosfera stała się o wiele gęstsza i mroczniejsza, zagrożenie - o wiele bardziej reale, czyhające z każdej strony, a w dodatku przyjmujące różne oblicza. Sporo tu scen typowych dla horrorów, a także brutalnych klisz, które kojarzyły mi się jednocześnie z thrillerem. Całość obrazu dopełniają nieliczne, ale bardzo oddziałujące na wyobraźnie ilustracje Dominika Brońka, które znacznie podsycają kształtujące się w umyśle podczas lektury lęki.

Po dłuższym zastanowieniu do głowy przychodzi mi tylko jeden zarzut, jaki mam wobec “Tajemnicy nawiedzonego lasu”. Mianowicie, lekko się zawiodłem główną osią fabularną: spodziewałem się nowych, rozbudowanych zagadek, które będzie musiała rozwikłać Nina. Tymczasem raz, że obie główne tajemnice pojawiające się w historii wydały mi się mniej skomplikowane od tych z poprzedniego tomu, a dwa, konstrukcja całej fabuły dość mocno przypomina tę, z którą miałem do czynienia przy pierwszej części. Co prawda ma to swoje wytłumaczenie w ogólnej konstrukcji świata, jak i wobec budowy całego cyklu (przynajmniej jeden tom jeszcze się musi pojawić, a niewykluczone, że będzie ich więcej), jednakże moje oczekiwania ukierunkowane były na coś nieco bardziej nowatorskiego.

Druga przygoda Niny Pankowicz zdecydowanie trzyma poziom swojej poprzedniczki, dając czytelnikowi sporą dawkę wrażeń. Choć dużo aspektów powieści uległo pewnej zmianie, absolutnie nie wyszło to tekstowi na gorsze - raz jeszcze dostajemy produkt dopracowany, plasujący się zdecydowanie w czołówce swojego gatunku. Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do sięgnięcia po ten tytuł (ale jeśli nie czytaliście “Tajemnicy diabelskiego kręgu”, to lepiej zacznijcie od niej), no i rzecz jasna czekać na kolejny tom.





Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Uroboros, będącemu częścią GW Foksal.

4 komentarze:

  1. Ech, te niespodziewane magiczne moce i ich nieodnajdujący się w świecie właściciele... nigdy nie przepadałam za niecharakternymi bohaterami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ta okładka, ale książek Anny Kańtoch niestety jeszcze nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś już słyszałam o tej gistorii, ale już zapomniełam, więc serdecznie dziekuje za przpomnienie.
    Pozdrawiam:
    kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączenie komunistów z aniołami, ciekawe. Nie często czytam książki o tematyce fantastycznej, ale ta mnie zaciekawiła, wydaje się być inna niż te, z którymi do tej pory miałam do czynienia :)

    Zapraszam na nową recenzję : ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.