Przekraczanie stało się standardem - ludzie notorycznie wędrują wzdłuż Długiej Ziemi, kolonizują ją i, niestety, obarczają swoimi najgorszymi cechami. Joshua Valiѐnte, który zdobył sławę dzięki pionierskiej wyprawie naukowej przed dziesięciu laty, ustatkował się i wiedzie spokojne życie burmistrza w jednej z dalekich kolonii o uroczej nazwie Diabli Wiedzą Gdzie. Jednak znana twarz zobowiązuje - dawne życie wraca do bohatera jak bumerang, gdy zostaje poproszony o interwencję w sprawie ochrony górskich trolli, gatunku charakterystycznego dla niemal całej Długiej Ziemi. Choć pozornie zdaje się być niechętny do podróży, trudno jest mu oszukać własną naturę - ostatecznie podejmuje się misji, w której odkryje znacznie więcej niż zaciętość ludzi...
Ze smutkiem stwierdzam, że książka nie pochłonęła mnie tak, jak to miało miejsce z pierwszym tomem cyklu. Do lektury podchodziłam z naprawdę dużym entuzjazmem i zainteresowaniem, jednak zawartość szybko sprowadziła mnie na ziemię. Choć ostatnio nazywałam powieść przyjemnie niespieszną, teraz powiedziałabym raczej o ociężałości - brak tu czegoś, co mogłoby wciągnąć; ja brnęłam dalej przez resztki ciekawości pozostałe po poprzednim tomie. Owszem, autorzy zgrabnie przemycili humor, poświęcili kilka scen wspaniałej ironii i rozbudowali pomysły zapoczątkowane w pierwszym tomie, jednak wszystko to rozwijało się niezwykle powoli.
Długa wojna to książka poświęcona trollom. Ich obecność w życiu ludzi jest coraz wyraźniejsza, jednak jej charakter powoli staje się destrukcyjny. Daje o sobie znać paskudna ludzka natura - człowiek co do zasady uważa się za pana świata i wszystkich żyjących w nim stworzeń, nie potrafi więc uszanować wolności tych, których spotyka na swojej drodze, a którzy zasiedlali dane tereny na długo przed nim. W dodatku status trolli jest niepewny - nie wiadomo do końca, czy można klasyfikować je jako zwierzęta. Dokładne badania wymagałyby czasu, a po cóż go marnować, skoro pozostaje opcja podporządkowania? W rezultacie działania ludzi doprowadzają trolle do ucieczki, a dopiero w ciszy, która zapada po ich odejściu, dostrzec można wyraźnie, jak ważne były dla samotnego w obcym świecie człowieka.
W porównaniu z Długą Ziemią książka ma też więcej płaszczyzn fabularnych - równolegle obserwujemy poczynania Joshuy, Sally i Lobsanga, dodatkowo jesteśmy też świadkami ciekawej wyprawy. Dotąd naturalnym dla człowieka było przekraczanie w kierunku ziem zachodnich, pojawiła się natomiast ekspedycja z Chin, dążąca do poznania wschodniej części Długiej Ziemi. Ich odkrycia są niezwykłe, podobnie jak te, których dokonują znani już nam bohaterowie. Po raz kolejny ludzie mają się z pyszna w świecie, którego nawet najwytrawniejsi badacze nie są w stanie poznać do samego końca. Długa Ziemia to miejsce niezwykłe i pełne tajemnic - w tym względzie nawet najbardziej wymagający fani dziwactw powinni być zadowoleni. O ile w poprzednim tomie wątki science-fiction pojawiały się od czasu do czasu, o tyle tutaj wychodzą na pierwszy plan - wyobraźnia duetu Baxter&Pratchett znalazła świetne pole do popisu.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że cykl sam w sobie skonstruowany jest naprawdę dobrze. Mimo że miałam niemałe problemy przy lekturze i szła mi ona niemiłosiernie wolno, zakończenie sprawiło, że nie wyobrażam sobie nie sięgnąć po kolejną część. Cały czas mam w pamięci zachwyty nad pierwszym tomem i wierzę, że ten kolejny wyrówna poziom, będzie lepszy. Poza tym jestem zwyczajnie ciekawa, co dalej stanie się z bohaterami i gdzie podąży wyobraźnia autorów...
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (448 stron).
Raczej to nie dla mnie ;P Trolle? o.o Nigdy nie słyszałam o tej książce i chyba nawet nie chce;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
O! Dobrze, że o niej piszesz, ponieważ całkiem o niej zapomniałam...
OdpowiedzUsuń