poniedziałek, 15 września 2014

Jakub Ćwiek - "Dreszcz 2. Facet w czerni"

Po odłożeniu pierwszej części Dreszcza byłam mocno zmotywowana, żeby od razu sięgnąć po kolejną - spodobał mi się klimat i nie chciałam z niego wypadać. Nie miałam jednak na podorędziu tomu drugiego i tym samym musiałam odłożyć lekturę na lepsze czasy. Gdy nadeszły, nie tylko ciężko było mi się na nowo wbić w rytm i specyfikę tekstu, ale też ze zdumieniem odkryłam, że czuję się książką rozczarowana. Choć opowieść biegła równie szybko jak poprzednia, lektura nie przyniosła mi już tyle satysfakcji. Co najwyżej nieco dobrej zabawy.

Dreszcz nie zmienił się nic a nic - choć oficjalnie został superbohaterem, wciąż zachowuje się skandalicznie. Znalazł ziomków podobnych sobie (nie do końca ze społecznej elity) i dalej zdarza mu się szaleć na koncercie czy zwyczajnie zalać się w trupa. Benjamin zarzucił już starania by go zmienić, bo i po co? Swoją funkcję jako superbohater spełnia prawie należycie i radzi sobie z zagrożeniami, których - jak się okazuje - na Śląsku nie brakuje...

Przyznać trzeba, że książka ma wyraźny i dopracowany klimat, który od początku do końca jest zasługą autora. Jego wyobraźnia jest niezwykła, a realizacja pomysłów zawsze odbywa się na najwyższym poziomie. Wszystko zgrywa się w całość - ciekawe postaci, wulgarny (choć nie prostacki) język oraz autentyczność otoczenia. Choć Ćwiek bazuje na kontrastach, wychodzi mu to świetnie. Efektu dopełnia cała plejada osobliwości, zaczynając od genialnego hakera, poprzez człowieka opętanego przez własny cień, na stworzonym z kawałków świętych Ekumenie kończąc. Każdy z nich jest przejawem indywidualnego, ciekawego pomysłu.

Dlaczego więc nie uznałam Dreszcza 2 za arcydzieło, a nazwałam wręcz rozczarowaniem? Otóż ciężko mi przywyknąć do zbiorów opowiadań tego typu, które z jednej strony mają różne wątki, a z drugiej jedną wspólną oś przyczynowo-skutkową. Taki zabieg wprowadza do cieniutkiej książeczki mnogość tematów i wydarzeń, która nie do końca mi pasuje. Mamy tutaj do czynienia z dokańczaniem i rozbudowywaniem pewnych kwestii z pierwszej części, a do tego dochodzą też sprawy całkiem nowe. Większość z nich kończy się w połowie i zostaje porzucona. Domyślam się, że jest to zabieg celowy, że losy Dreszcza są po prostu zbiorem scenek, jednak ciężko jest mi zaakceptować tę formę, pozostawiającą tak wiele niedopowiedzeń.

Zastanawiam się jednak, czy techniczna ocena tekstu ma jakikolwiek sens - myślę, że książka ma nam po prostu dostarczać rozrywki w określonym klimacie. Opowiadanie o Dreszczu jest trudne - w moim przypadku za pozytywny odbiór książki odpowiada związany z nią humor, który idealnie wpasowuje się w mój gust. Nieidealny superbohater, pokłady absurdu i dosadność to coś, co w odpowiednich proporcjach tworzy dla mnie mieszankę wybuchową, ale i wspaniałą. Z drugiej strony wiem, że jest to dowcip niski i prosty, czy grubiański, gdyby chciało się użyć eufemizmu. Nie każdemu musi to pasować.

8 komentarzy:

  1. Z powodu fascynacji Ćwiekiem, mam zamiar przeczytać i Dreszcz. Może i masz racje, książka ma nam dostarczyć rozrywki, więc po co rozprawiać się z tekstem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie mam szczęścia do humoru w książkach, więc chyba sobie odpuszczę. Na dodatek nie czytałam nic Ćwieka, więc nie wiem, czego się spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem, czy jest to pozycja dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Ćwieka mam wciąż przed sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to dobra książka na początek. ;)

      Usuń
  5. ah, a ja z chęcią przeczytam. :)
    zapoznałam się już z Kłamcą tego autora i powieść była bardzo ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ćwieka czytałam ostatnio Kłamcę, który bardzo mnie urzekł świetnym humorem i ciekawymi opowiastkami, na półce leżą kolejne trzy tomy, a boję się po nie sięgnąć, żeby nie przyszło rozczarowanie takimi samymi opowiadaniami. Rozumiem, że można się czuć rozczarowanym po kolejnych tomach różnego rodzaju opowiadań :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety ostatnio trafiam niemal wyłącznie na słabe kontynuacje - chyba jakaś klątwa czy coś. Z"Kłamcą" nie jest tak źle, drugi tom nie odstaje znacznie od pierwszego, choć w całości cyklu widać wyraźny spadek poziomu w kolejnych tomach. Ostatni pod tym względem przechodzi wszelkie pojęcie. ;)

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.