sobota, 27 września 2014
Marcin Strzyżewski - "Dziewiąte życie czarnoksiężnika" [recenzja przedpremierowa]
Lęk przed ciemnością należy do tych pierwotnych, które towarzyszą człowiekowi od stuleci. Dla mieszkańców Estermarchii nabrał on jednak całkiem nowego wymiaru - gdy zapada zmrok, giną ludzie, a nie każdy jest w stanie zapewnić sobie sztuczne światło na całą noc. Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Z tą i innymi zagadkami mierzyć się muszą siły specjalne cesarstwa, złożone z magów o potężnej mocy. Ich zadaniem będzie pokonać niebezpieczeństwo czające się w ciemności - większe i groźniejsze niż mogliby się spodziewać.
Choć mogłoby się wydawać, że opisywana zagadka jest prosta, opowieść należy do wielowymiarowych. Główną postacią jest Charles Errington, najsilniejszy z magów, jeden z oficerów tajnej policji - to jego postępowanie i śledztwa poznajemy i to jemu towarzyszymy przez większość książki. Pierwsze wrażenie, które nasunęło mi się podczas lektury i ani na chwilę nie chciało mnie opuścić, to skojarzenie z opowiadaniami Andrzeja Sapkowskiego o Wiedźminie. Tutaj podobnie - mamy bohatera, którego losy osobiste oczywiście poznajemy, jednak na pierwszy plan wysnuwają się przeróżne mniej lub bardziej paranormalne zlecenia, które otrzymuje i przygody, które przeżywa. Jednak na tym podobieństwa się kończą - Charles jest detektywem, nie pogromcą potworów i zdecydowanie inaczej posługuje się swoją mocą. Poza tym dalsza część historii rozwija się w zupełnie inny sposób, wątki są łączone i zbiegają się w jednym, bardzo ciekawym punkcie.
Ważnym aspektem jest konstrukcja świata, jaką przyjął autor. W czymś określanym jako "uproszczona teoria magii i zaklinania" wyłożone zostają nam przemyślane i interesujące założenia dotyczące całości zjawisk paranormalnych pojawiających się w książce. W tym zakresie często pojawiają się u pisarzy nieścisłości, których Marcinowi Strzyżewskiemu udało się uniknąć. Wszystko jest opisane i uzasadnione, wyłożone w interesujący sposób. Opowieść pełna jest interesujących smaczków, takich jak geneza pojawiania się magów lub tajemnica wielorakości ich żyć. W dodatku wiedza jest czytelnikowi dawkowana, dzięki czemu świat przedstawiony poznajemy stopniowo, wraz z rozwojem akcji. To kolejna sprawa, która popycha nas do dalszej lektury i nie pozwala tak po prostu odłożyć książki na bok.
Dopracowania w pewnych względach wymagałby język. Na początku ciężko było mi przyswoić niekonsekwencję w wyborze imion bohaterów - mamy tu postaci nazwane po polsku (Teodor, Aneta), po angielsku (Charles), a także noszące imiona nieistniejące w rzeczywistości (Miriana). Cały ten miks uważam za niespójność, tym bardziej, że odnosi się do bohaterów pochodzących z jednego środowiska. Drugą irytującą sprawą była konstrukcja - miejscami styl jest naprawdę prosty, za prosty. W dodatku gdy już przychodzi do łączenia zdań, odbywa się ono dziwacznie... Nie były to jednak błędy na tyle częste, żeby miały zaważyć na odbiorze tekstu i ogólnej jego ocenie. Przyznam szczerze, że po pewnym czasie akcja wciągnęła mnie na tyle, że po prostu przestałam je zauważać.
Tekst wyposażony jest we wszystko, co dobre fantasy mieć powinno - jest ciekawy bohater, doświadczony przez życie; jest wątek miłosny, choć raczej chłodny, daleki od niedojrzałych opowieści dla nastolatek; jest też cała plejada magicznych postaci - od magów, aż po elfy i krasnoludy. A nade wszystko mamy tutaj wspaniale skonstruowany świat - spójny i przemyślany. Dodatek stanowią elementy grozy i plastyczne opisy, a wszystko to wzbogacone jest o wartką akcję rodem z kryminału, niezwykle interesującą i zajmującą. Czego chcieć więcej? Jak dla mnie wystarczy w zupełności - nie żałuję ani chwili spędzonej na lekturze tej książki i polecam fanom przyjemnej w odbiorze fantastyki.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeśli to dobre fantasy to ja biorę ;)
OdpowiedzUsuńPomimo niespójności imion, zaintrygowałam się na tyle by mieć ją na uwadze, w szczególności, że to polski Autor:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta powieść, więc postaram się ją niedługo zdobyć. Nie ukrywam, że porównanie do Wiedźmina zrobiło swoje :)
OdpowiedzUsuńI oberwie mi się za to porównanie do "Wiedźmina:, jak się okaże, że to tylko moje dziwne, luźne skojarzenie... Konstrukcja na początku przypomina tę stworzoną przez Sapkowskiego, ale później składa się nieco inaczej.
Usuńa mnie nie zachęciła i nie skusiła ta pozycja... hm. może dobrze? ale za to widzę czekoladę z Lidla, mmm :) i tak jak ja lubisz łakocie podczas lektury ;)
OdpowiedzUsuńHa, ta czekolada to z Biedronki, nie z Lidla! ;) Ale fakt, lubię coś jeść podczas czytania i to mnie gubi...
UsuńJeden z bardziej lubianych przeze mnie gatunków literackich. Rozejrzę się za tą książką :)
OdpowiedzUsuń