piątek, 5 września 2014

Justyna Adamów-Bielkowicz - "Porozmawiaj z księżycem"


Kolejny raz dałam się skusić okładce. Uwielbiam tego typu zdjęcia, których klimat jest wręcz namacalny - to wspaniała zachęta do lektury i ozdoba każdej książkowej kolekcji. Nie zapominajmy jednak, że w parze z przepięknym wyglądem musi iść interesująca treść. Jak było tym razem?

Tekst składa się z 68 krótkich, kilkustronicowych rozdziałów, które opisują codzienność warszawskiej rodziny na przestrzeni 16 lat. Odstępy między scenami są nieregularne, przez co lekturę można porównać do przeglądania albumu ze zdjęciami - poznajemy jedynie ważne dla bohaterów wydarzenia. Ważne oczywiście z ich subiektywnej perspektywy, bo nie brakuje tu miejsca na zwykłe rozmowy i sceny z pozoru błahe.

Pierwszym, co tak naprawdę rzuca się w oczy po rozpoczęciu lektury, jest humor i niezwykły wręcz klimat. W scenie otwierającej powieść trafiamy do domu na chwilę przed wigilijną kolacją i od razu dostrzegamy radosną i przyjemną atmosferę. Te odczucia są niezwykle silne i pozostają z czytelnikiem na długo, towarzysząc mu podczas lektury. Autorka ma również dar operowania słowem - często za mankament książki uznaję nienaturalne dialogi, tu natomiast jest inaczej. To rozmowy bohaterów w dużej mierze odpowiadają za autentyczność książki - są nie tylko prawdziwe, ale i zabawne, zaprawione ironią i humorem.

Dobra, przyznaję, że nie obyło się bez emocji - momentami miałam ochotę rzucić książkę w kąt. W ostatnim czasie w przedziwny sposób stałam się bardziej wrażliwa, przez co przejmuję się losami bohaterów. Ma z tym związek kolejna wielka zaleta tego tekstu, czyli autentyczność, która sprzyja identyfikacji czytelnika z postaciami. Wszystkie opisywane wydarzenia są prawdziwe, inspirowane codziennością, ciągi przyczynowo-skutkowe są wyraźne, a my mamy okazję przeżywać wraz z bohaterami zarówno wzloty, jak i upadki. Można powiedzieć, że nie brak tu absolutnie niczego.

Prawdę mówiąc rzadko sięgam po sagi rodzinne. Tym razem zaryzykowałam i absolutnie nie żałuję - spodziewałam się przytłaczającej rutyny codzienności, a odnalazłam jej piękno i złożoność. Jestem naprawdę oczarowana tą książką oraz wrażliwością autorki, której udało się stworzyć obraz tak autentyczny, a przy tym niezwykle wręcz nastrojowy. To opowieść idealna na długie wieczory i leniwe chwile - pozwala się zatracić, uśmiechnąć, poczuć ciepło. Na pewno kiedyś wrócę do tej książki.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (408 stron).

9 komentarzy:

  1. Ja także rzadko czytam sagi rodzinne... właściwie to w ogóle takich książek nie czytam. A może warto po taką sięgnąć? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzę z założenia, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować, więc czytam naprawdę różne gatunki. Czasem się zawodzę, a czasem zachwycam. Tutaj naprawdę dałam się oczarować. ;)

      Usuń
  2. Przyznam, że mocno mnie zainteresowałaś... Chętnie sięgnę po tę książkę, bo widzę, że mogłaby mi przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Autentyczność, emocje, saga rodzinna - czegóż chcieć więcej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Od czasu do czasu lubię sięgnąć po sagę, chociaż w tym przypadku ta fragmentaryczność mi nie odpowiada. Wolałabym ciągłą historię od takiego albumowego układu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na początku miałam problem z takim wyrywkowym traktowaniem rzeczywistości, bo są sprawy, których trzeba się domyślać, bo zdążyły się pozmieniać w międzyczasie. Ale koniec końców przywykłam do tej narracji i znalazłam radość w obserwowaniu tych scenek. :)

      Usuń
  5. Przy pierwszym rzucie oka myślałam, że opiszesz zwykły romans, ale nie. Sagi nie bardzo są w moich ulubionych gatunkach, choć zaczęłam z Cukiernią POd Amorem i chyba ta też wygląda na dość przyjemną. Nie będę jej szukać, ale jak mi wpadnie w ręce, to nie odstawię z powrotem na półkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka rzeczywiście klimatyczna :). // Też niezbyt często sięgam po sagi rodzinne. Tym bardziej ważne jest, żeby dobre wybierać, żeby się nie zniechęcić. A ta całkiem nieźle brzmi :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz racje, okładka przyciąga wzrok :) A do tego ten tajemniczy tytuł...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.