poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Darynda Jones - "Pierwszy grób po prawej"

Ostatnio uznałam, że powinnam bardziej interesować się książkami, które nabywam. Czasem zdarza się tak, że skusi mnie opis okładkowy i na nic innego nie zwracam uwagi, a to, co potem trafia w moje ręce, jest co najmniej dziwne i wywołuje na mojej twarzy konsternację. Książkę Daryndy Jones wyszukałam w Internecie i, sugerując się opisem, zamówiłam. Muszę przyznać, że zdziwienie było spore, gdy dodatkowe opisy znajdujące się na tylnej okładce poinformowały mnie, iż mam do czynienia z książką z gatunku paranormal romance… Przyznam bez bicia: do fanek tego typu książek nie należę. Ale podjęłam próbę, która chyba mi się opłaciła.

Historia opowiada o losach Charley Davidson, córki policjanta, która na co dzień jest… kostuchą. Widzi zmarłych, rozmawia z nimi i pomaga przejść na drugą stronę. Jednakże, jak powszechnie wiadomo, nie każda dusza może po śmierci zaznać natychmiastowego spokoju – niektórzy, a jest ich wbrew pozorom całkiem sporo, wymagają rozwiązania pewnych zagadek związanych z własnym zgonem. Ci również trafiają prosto do Charley, która dodatkowo para się zajęciem prywatnego detektywa, co jest przykrywką dla podpowiadania policji podczas poszukiwania sprawców morderstw. W chwili gdy poznajemy bohaterkę, trafia do niej troje martwych prawników żądających pomocy. Kobieta ma jednak problem ze skupieniem  na sprawie, gdyż co noc dręczą ją sny, w których uprawia dziki i namiętny seks z pewną zjawą, która okaże się bliższa, niż można by przypuszczać…

Spodziewałam się, że kryminalno-erotyczne przygody bohaterki wciągną mnie od pierwszej strony, jednak tak się nie stało. Mimo gagów i uśmiechów musiałam długo wbijać się w ów specyficzny nastrój. Dopiero w połowie tekstu przywykłam do narracji, a główne wątki zdołały mnie zainteresować. Muszę jednak przyznać, że od tego momentu czytanie bardzo się zmieniło – pod koniec przerzucałam strony w tempie ekspresowym, chcąc się dowiedzieć, co będzie dalej. W dodatku, ku własnemu zaskoczeniu, poczułam lekkie ukłucie żalu, gdy książka się skończyła. Nie znaczy to jednak, że książka jest idealna i wspaniała.

Narratorką tekstu jest sama Charley i już w tym miejscu zaczynają się schody przy ocenie. Bohaterka nie jest łatwa do zaszufladkowania. Jej sposób mówienia jest stylizowany na zabawny trochę na siłę, jakby autorce zabrakło wyczucia w stosowaniu wtrąceń i komentarzy. Poza tym ocena sytuacji bohaterki nie do końca mi odpowiada, a takie cechy jak złośliwość czy dystans do świata są po prostu wyolbrzymione. Z drugiej strony uwielbiam sceny, gdy Charley rozmawia  ze zmarłymi – staje się ciepła i pomocna, profesjonalna. Widać na pierwszy rzut oka, że woli duchy niż ludzi, co może wynikać ze zbyt często zawodzonego zaufania. Nie zmienia to jednak faktu, że polubienie takiej bohaterki w realnym życiu wymagałoby wielu pokładów cierpliwości.

Warto jeszcze wspomnieć o wątku romansowym, którego tak się obawiałam – nie było aż tak źle. Być może dlatego, że tak naprawdę żadnego romansu nie było. Bohaterka owszem, uprawia we śnie seks z bliżej niekreślonym nieznajomym i owszem, poświęca naprawdę sporo czasu na szukanie go, ale o problemach sercowych, trudnych wyborach czy emocjonalnym rozchwianiu, jakie kojarzy mi się z paranormal romance, nie ma tu mowy. Autorce udało się uciec od schematu i odrzeć cały wątek z niepotrzebnych emocji, a historia tajemniczego ducha staje się świetną osią całej książki. Zarówno jej poprowadzenie, idealnie wplątane w przeszłość Charley, jak i zakończenie, w pełni spełniają moje oczekiwania. Tak, treść jest w tej książce wielką mocną stroną.

Pierwszy grób po prawej to opowieść utrzymana w lekkim i zabawnym klimacie, pełna gagów i potknięć głównej bohaterki. Podczas lektury miałam nieodparte wrażenie, że czytam tekst dla nastolatek, co dziwacznie kontrastowało z „dorosłym” językiem na skraju wulgarności i scenami erotycznymi, które bynajmniej do grzecznych nie należą. Trzeba jednak przyznać, że autorka ma leciutkie pióro i dobrze spełnia się w roli pisarki. Nie nazwałabym tej książki jednak ani dobrym kryminałem, ani wybitnym przedstawicielem paranormal romance. To po prostu kawałek przyjemnej wariacji na temat fantastyki. Pomysł jest dobry i w sumie podoba mi się jego rozwinięcie. 

17 komentarzy:

  1. Ciekawy przypadek. Połączenie skrajności. Może zajrzę w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale to nie mój styl... Za to recenzje ciekawie napisałaś :)

    Zapraszam do mnie na konkurs: pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chociaż kupiłabym bo przyciąga mnie okładka - mówię mimo to "nie".
    Nie mam czasu na kolejną taką opowiastkę ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo miło wspominam tę książkę. Dostarczyła mi ona sporo rozrywki, ale niewiele już z niej pamiętam i nie wiem czy brać się za kolejny tom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością nie jest to tekst, który na długo zapada w pamięć. Teraz, będąc bezpośrednio pod urokiem lektury, najchętniej chwyciłabym od razu za drugi tom, ale coś tak czuję, że za miesiąc nie będę już o tej fascynacji pamiętała. ;)

      Usuń
  5. A ja jestem zainteresowana... zdaje się nawet, że jest drugi tom, tylko okładka jest tym razem w ciemnych barwach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydaje mi się, że to "Drugi grób po lewej". :)

      Usuń
  6. Widząc tę książkę u Ciebie musiałam przetrzeć oczy ze zdziwienia ;) Od jakiegoś czasu mam na nią ochotę, ale okładka jest straszna i nie chcę widzieć jej na półce. Jednak e-book to co innego... Fajnie, że Tobie się podobała, mam kolejny powód do poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie stoi z resztą książek Papierowego Księżyca i w sumie dobrze się wpasowuje - sam grzbiet aż tak nie straszy. ;)

      Usuń
  7. Mnie również ta książka zainteresowała, chociaż na razie jej nie nabyłam. Wygląda na to, że też gdzieś umknęła mi informacja o tym, że jest to paranormal romance, ale skoro nie ma typowego dla gatunku rozchwiania bohaterów to nadal chcę tę historię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta informacja rzuciła na kolana, ale dzielnie się nie poddałam. :D Na pewno nie jest to typowa książka, należąca do tego gatunku, choć pewne znamiona są (romans ze zjawą...).

      Usuń
    2. hehe, no może jakoś ten romans przetrawię :)

      Usuń
  8. Lekka fantastyka - to prawda, ale i tak lubię historię kostuchy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe połączenie, ta lektura mnie zaintrygowała. Może się skuszę kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka masakrycznie straszna, nie moje klimaty, ale za to bardzo ciekawie piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa recenzja, ale boję się takich książek ;/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten tytuł czeka u mnie na swoją kolej, ale jakoś nie mogę się za niego zabrać, a szkoda... ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.