Sasza Załuska jest profilerką, matką i niepijącą
alkoholiczką. Pracowała na Uniwersytecie Huddersfield, jednak po latach
postanowiła wrócić do Polski. Przyjmuje prywatne zlecenie od mężczyzny,
obawiającego się zamachu na swoje życie, nie ma jednak pojęcia, że tym samym
wplątuje się w największą mafijną aferę ostatnich lat… Gdańsk roku 2013 to
miejsce, gdzie gangsterzy świetnie dopasowują się do rzeczywistości, a ich
powiązania sięgają do naprawdę niespodziewanych miejsc. Śledztwo w sprawie
zabójstwa piosenkarza odkrywa nie tylko zakres ich działań, ale i kulisy
nierozwiązanych spraw sprzed lat…
Na samym początku chciałabym przyznać, że książka wywołała u
mnie całą masę sprzecznych odczuć, w związku z czym ocena na pewno nie będzie
jednoznaczna. Przed czytaniem spotkałam się z głosami, że książka z początku
jest ciekawa, natomiast w drugiej połowie akcja podupada – w moim przypadku
było nieco inaczej, bo właściwie od pierwszej strony nie mogłam znaleźć
właściwego rytmu. Z jednej strony uznawałam wątki za ciekawe, z drugiej –
zabrakło czegoś, co by mnie zatrzymało i pozwoliło spędzić na czytaniu dłuższy
czas. Lektura Pochłaniacza zajęła mi ponad miesiąc i nigdy nie byłam w stanie
poświęcić się jej w 100%.
Podstawową cechą tej książki jest mnogość wątków. Od samego
początku jesteśmy wręcz zasypywani informacjami z różnych źródeł i tak naprawdę
przez większość tekstu powiązania między nimi nie są widoczne. Mniej więcej w
2/3 książki rozpoczyna się łączenie wątków i stopniowo wychodzą na jaw kolejne
fakty. Akcja jest skomplikowana jak sieć mafijnych powiązań i zdecydowanie nie
jest łatwo połapać się kto jest kim, że o jakiejkolwiek ocenie bohaterów nie
wspomnę. Z drugiej strony nie wiem co myśleć o pokaźnym podsumowaniu, jakie
funduje nam główna bohaterka. Niby jest to cenne, zwłaszcza w przypadku książki
tak znacznych rozmiarów i tak wielowątkowej, ja jednak czuję, że została mi
odebrana przyjemność z samodzielnego wyciągania wniosków (które akurat w tym
momencie było już możliwe, bo fakty zaczęły się ładnie spajać i przeplatać).
W opozycji do tej utrudniającej odbiór cechy można podać
wielką zaletę tekstu – przygotowanie techniczne autorki. Wspaniale opisane są
zarówno realia panujące w świecie policji, jak i techniki operacyjne; dialogi
związane z przesłuchaniami i odprawami również należą do niezwykle
autentycznych. Katarzyna Bonda wykonała kawał dobrej roboty i świetnie
wykorzystała zgromadzone informacje, tworząc książkę spójną, logiczną i trafną.
Ponadto po kreacji świata przedstawionego widać od razu, jak świetnie
przemyślany jest tekst. Autorka osadza swoją historię w prawdziwym Gdańsku i
prawdziwym roku 2013 – autentyczne wydarzenia polityczne, kulturalne czy nawet
pogodowe, a także rzeczywiste miejsca przeplatają się cudownie z literacką
fikcją. Jestem ogromnie szczęśliwa, że w końcu mogę czytać kryminał
rozgrywający się w znanych mi realiach – naprawdę długo na to czekałam.
Na koniec chciałabym dodać kilka słów o głównej bohaterce.
Zazwyczaj w cyklach kryminalnych poznajemy postać, która, owszem, jakąś
przeszłość ma, ale w dużej mierze zmienia się i ewoluuje na naszych oczach.
Często jesteśmy naocznymi świadkami jego walki z problemami i samym sobą –
tutaj tego nie uświadczymy. Sasza Załuska ma właściwie tylko przeszłość: była
alkoholiczką, jest matką… Dowiadujemy się, skąd wzięły się jej problemy,
odkrywamy bohaterkę, jednak nie zmienia się ona na naszych oczach. Otoczenie
ewoluuje, natomiast Sasza stoi w miejscu – może dlatego właśnie niespecjalnie
ją polubiłam. Owszem, działa sprawnie i dobrze, jednak brak jej autentyczności.
Pochłaniacz to pierwszy tom tetralogii – przyznam
szczerze, że nie wiem, czy przeczytam ją całą. Trudno mi nawet dokonać spójnego
i jednoznacznego podsumowania. Z jednej strony chylę czoła przed ogromem wiedzy
i literackiego talentu Katarzyny Bondy, z drugiej – trudno było mi brnąć w ten
doskonale skonstruowany świat. Ciekawa jestem, czy kolejne części utrzymane
będą w podobnej konwencji, czy też autorka trochę spuści z tonu, dając
odetchnąć czytelnikom. Być może już niebawem będzie okazja, by się o tym
przekonać. Tymczasem odradzam lekturę fanom wartkiej akcji, za to subtelnie
podsuwam tym doceniającym skomplikowane sprawy. Dla mnie było chyba odrobinę
zbyt zagmatwanie.
Za udostępnienie e-booka do recenzji dziękuję serdecznie Business and Culture oraz Wydawnictwu MUZA SA.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (672 strony)
Oj troszkę mnie zmartwiłaś, dziś dostałam swój egzemplarz, jest bardzo gruby i teraz się boję... A jeśli akcja mnie ie porwie? Będę się męczyć cały miesiąc ;) Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie jednak się spodoba i lektura nie rozwlecze Ci się aż tak bardzo. :)
UsuńCzuję, że ta pozycja mogłaby mnie zadowolić - rozejrzę się za nią ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na swoją kolej, bez wahania zgłosiłam się do recenzji, bo czytałam "Dziewiątą runę" Bondy, która bardzo mi się spodobała. Zobaczymy czy i najnowsza powieść takie emocje wzbudzi, czy jednak będę miała problem z wgryzieniem się w historię.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że ta książka różni się od poprzednich tekstów Bondy (w sumie już samą objętością). Ja z kolei chcę poznać jej wcześniejszą twórczość, bo czuję, że bardziej przypadnie mi do gustu.
UsuńDziewiątą runę polecam gorąco, byłam oczarowana tą powieścią :)
UsuńJestem w trakcie czytania tej książki i na razie nie narzekam, chociaż faktycznie wątków i bohaterów w niej mnogo.
OdpowiedzUsuńPo lekturze tej książki Bondy, mam ochotę również na inne. Ale królową polskiego kryminału bym ją nie nazwała.
OdpowiedzUsuńOch, jaką ja mam wielką ochotę poznać twórczość tej autorki!
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie ciągnie mnie do kryminałów, ale chętnie poznałabym książki tej autorki, bo ostatnio widziałam rozmowę z nią. :)
OdpowiedzUsuńTwórczość Bondy miałam okazję poznać, czytając Florystkę i również miałam mieszane uczucia, mimo,że w ogólnym rozrachunku książka jest naprawdę dobra, bo jak sama napisałaś autorka ma świetne przygotowanie do tematu z jakim się zmierza, ale... no właśnie. Muszę przeczytać jeszcze jedną jej publikację bym mogła powiedzieć coś więcej. Pisze bardzo dobrze, tylko w przypadku florystki ja niestety bardzo szybko rozwiązałam zagadkę, przez co frajda w tropieniu przeszła mi obok nosa...
OdpowiedzUsuńEch, a ja właśnie "Florystkę" miałam zamiar chwycić, co by się do Bondy przekonać (bo słyszałam same pozytywne opinie). Może to po prost autorka mnie dla mnie. ;)
Usuń