piątek, 22 sierpnia 2014

N. K. Jemisin - "Zabójczy Księżyc"

Niektórzy twierdzą, że nie da się już napisać nic „nowego”. Że każde dzieło, które powstaje, jest kalką wielu powstałych przed nim. Czasem jednak pojawia się książka, która zdecydowanie przeczy temu twierdzeniu – takim właśnie tekstem jest Zabójczy Księżyc N. K. Jemisin, o którym krytycy stwierdzili, że „tchnął nowe życie w skostniały gatunek fantasy”. Nie mogłem przejść obojętnie obok tak zareklamowanego dzieła amerykańskiej autorki.

W Guajarehu najwyższym prawem jest religia i kult bogini snu, Hananji. Chociaż najwyższą władzę sprawuję Książę, to przed kapłanami urzędującymi w Hetawie, centralnej świątyni, drżą mieszkańcy państwa-miasta. Bowiem wśród sług Hananji są Zbieracze, wykonujący przyjmowane przez Hetawę zlecenia. Zlecenia nietypowe, bo związane z odsyłaniem dusz na wieczność do Ina-Kareth, królestwa snów. Często dotyczą one osób starszych i schorowanych, niekiedy jednak celami są osoby zagrażające porządkowi, łamiące prawo Hananji – innym słowy takie, które uległy zepsuciu. Gdy Ehiru, najsławniejszy pośród Zbieraczy, dostaje zlecenie na przebywającą w Guajarehu ambasadorkę Kisui, nie wie, że zostanie przez to wplątany w skomplikowaną sieć intryg i walk o władzę..

Muszę przyznać jedno – początki z Zabójczym Księżycem były ciężkie. Autorka rzuca czytelnika w wykreowany przez siebie świat bez taryfy ulgowej, od razu zasypując go niezliczoną liczbą określeń czy nazw własnych. Złapanie rytmu w lekturze sprawia przez to niemały problem, a znajdujący się na końcu książki słowniczek tylko częściowo pomaga: raz, że ciągłe skakanie z początku na koniec książki i z powrotem jest uciążliwe (chyba lepiej sprawdziłyby się przypisy); dwa, wiele określeń nie wygląda „podejrzanie”, więc nie zawsze pomyśli się o tym, żeby poszukać wytłumaczenia w glosariuszu. Całe szczęście większość nazw własnych jest na tyle charakterystyczna, że dość szybko zapadają w pamięci, dzięki czemu po początkowych trudnościach dalsza lektura nie sprawia już takich problemów, można więc śmiało cieszyć się fabułą. A trzeba powiedzieć, że jest czym: N. K. Jemisin stworzyła naprawdę spójną i przemyślaną historię, którą osadziła w wyjątkowym świecie. Nie brak tu także wyrazistych bohaterów zyskujących sympatię czytelnika, ale też postaci niejednoznacznych, których motywy działań nie zawsze są oczywiste.

Wydarzenia przedstawione w Zabójczym Księżycu są ciekawe, aczkolwiek tempo prowadzenia akcji nie zawsze jest równe. Czasem czytelnik musi się skupiać, by nie przeoczyć nic z następujących po sobie zdarzeń, innym razem na wiele stron rozwleczone są pojedyncze sceny lub przemyślenia bohaterów. Nie jest to poważna wada zważywszy na klimat książki – opowiedziana historia przepełniona jest mistycyzmem i dawnymi opowieściami, pewną nutką oniryzmu, a momentami nawet erotyzmem. Spora część książki poświęcona jest także miłości platonicznej oraz swoistej relacji uczeń-mistrz.

Chwile spędzone w świecie stworzonym przez N. K. Jemisin to czas, którego zagospodarowania nie żałuję. Książka amerykańskiej autorki była dla mnie przyjemnym przeżyciem, aczkolwiek daleki jestem od stwierdzenia, że jest to książka przełomowa dla gatunku fantasy, nie kopiująca wcześniejszych rzeczy. Zresztą sama pisarka twierdzi, że dużą inspiracją przy tworzeniu Zabójczego Księżyca były dla niej dawna cywilizacja egipska i jej mity (co dość mocno widać choćby w wymyślonej przez Jemisin historii o powstaniu bogów). Nie umniejsza to oczywiście w żaden sposób książce, którą po prostu warto w wolnej chwili przeczytać.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (443 strony)

8 komentarzy:

  1. Intryguje mnie ta książka. Czerpię permanentną przyjemność z czytania fantasy i na pewno jej nie odpuszczę :)) Gorzej, bo niedawno miałam zamiar ją kupić, a wyrzuciłam z koszyka na rzecz innej... Będę musiała to uchybienie prędko nadrobić ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ta pozycja wprowadza coś nowego do fantastyki, czegoś takiego szukałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie intryguje zarówna ta książka, jak i drugi tytuł Jemisin " Zabójcze słońce" i zapewne kiedyś po nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boska okładka, od razu przykuwa uwagę czytelnika. Kiedyś na pewno sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książka urzekła mnie opisaną w niej mitologią. Nie szkodzi, że inspiracje autorki są czytelne, nie przeszkadzało mi to zupełnie :) Jednak akcja trochę kuleje i złapałam się na tym, że nie mam ochoty sięgać po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomimo faktu, że nie jest to książka odkrywcza, z chęcią bym do niej zajrzała. Czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam wiele pochlebnych recenzji na temat tej serii i planuję ją poznać w niedługim czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak i jest z muzyką :) z drugiej strony powielamy w życiu każdy koncept, ale podejście do niego to jest właśnie to, co odróżnia to wszystko od reszty.
    Wydaję mi się, że rzeczywiście, jak piszesz, nie będzie to książka wnosząca jakieś nowości w życiu, ale ma fajny tytuł i jak się na nią gdzieś natknę, to spróbuję przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.