Niektóre lektury omawia się lekko i przyjemnie. Jest pewien
schemat, spis tematów, które chciałoby się poruszyć – treść, spójność historii,
bohaterowie, język… Czasem wkradają się emocje i mówi się o tym, co dany tekst
w nas uruchomił. Są jednak książki, których po prostu nie da się zamknąć w
ryzach, ujednolicić, omówić według poszczególnych punktów. Tu trzeba nieco
więcej zaangażowania.
Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z tekstem Grażyny
Jagielskiej na jednym z blogów, wiedziałam od razu – to książka dla mnie.
Tematyka wojenna i autentyczność bijąca z opisu przyciągnęły mnie do siebie,
jednak nawet takie szczere słowa nie przygotowały mnie na to, co jest treścią
tej książki. Być może gdyby podobne obrazy były wytworem ludzkiej wyobraźni,
ich przyswojenie byłoby łatwiejsze. Niestety – tutaj wszystko jest szczerą
prawdą.
Grażyna Jagielska od dziecka miała w sobie duszę tułacza.
Gdy poznała swojego przyszłego męża, połączyła ich pasja do podróży, życia na
walizkach, przygód. Jednak Wojtka owa fascynacja popchnęła dalej – w rejony
zagrożone konfliktami, a z czasem w samo serce wojny. Życie małżeńskie w oczach
Grażyny stopniowo zaczęło się zmieniać, dzielić na czas oczekiwania i czas
obecności męża w domu. On z czasem zaczął zatracać się w pracy, ona – w lęku o
jego życie. Choć oddalali się od siebie, a cierpienie kobiety z każdym wyjazdem
stawało się większe, nigdy nie zdecydowali się na rozstanie. Po latach Grażyna
trafiła do kliniki zdrowia psychicznego, gdzie powoli musiała zmierzyć się z
samą sobą, przeszłością i historią, jaka doprowadziła ją i męża do tego właśnie
miejsca w życiu.
Jestem taka zmęczona (…) ponieważ jestem mu potrzebna do
wszystkiego. Do tego, żeby mógł znowu usiąść do komputera, zapłacić rachunek na
poczcie, złożyć zeznanie podatkowe albo spakować plecak i pojechać tam, gdzie
toczy się wojna, tak, do tego też. I potrafi oddawać mi to, czego już nie
potrzebuje.[s.69]
Czy można nabawić się stresu bojowego, nie uczestnicząc w
konflikcie zbrojnym? Można, gdy jest się dla kogoś bliskiego kontenerem do
przechowywania wszelkich trudnych uczuć; gdy człowiek boi się nie tylko we
własnym imieniu, całkiem naturalnie, ale też za tę drugą osobę, pozwalając jej
normalnie żyć. W ten sposób można zbierać ten lęk i strach, tłumić w sobie,
przetwarzać. Jednak każdy z nas ma granice wytrzymałości.
Od trzech dni siedziałam z kotem w przedpokoju, we wnęce na
szafę ścienną. To było nasze nowe miejsce.[s.124]
Czy można zapomnieć żyć, w dodatku na kilka długich lat?
Oczywiście. Organizm jest w stanie zagnać nasz umysł w najdalsze,
najciemniejsze zakamarki, byle tylko ochronić człowieka przed zgubnym
działaniem długotrwałego, dojmującego lęku. Działa się wówczas machinalnie,
spełniając jedynie podstawowe, niezbędne zadania, bez świadomości upływu czasu,
bez pamięci. Odgrywa się sceny, by przygotować się na najgorsze i wreszcie
traci się z oczu moment, gdy zagrożenie minęło – jest zbyt zakorzenione w
naszej świadomości, by mogło po prostu zniknąć.
Grażyna od lat przygotowuje się na to, że kiedyś odbierze
telefon, informujący, że jej mąż, korespondent wojenny, zginął na jednym z
odwiedzanych frontów. Robiła to nadal, gdy Wojtek przestał wyjeżdżać. Jej lęk
zawiódł ją tak daleko, że wolała otrzymanie tej ostatniej informacji od powrotu
męża, oznaczającego czekanie na kolejny wyjazd, otwarcie następnego cyklu
stresu. O swoich przeżyciach zdecydowała się opowiedzieć za pośrednictwem tej
książki. I choć wspomnienia ukazuje powoli, tworząc niespieszną opowieść, robi
to wspaniale. Jej warsztat literacki jest wzbogaceniem i tak niezwykle ciekawej
historii. Lekturę jako całość z radością poleciłabym każdemu czytelnikowi.
Mam wrażenie, że to lektura niełatwa ze względu na poruszaną tematykę. Obecnie szukam tzw. "odstresowywaczy", więc zapiszę ten tytuł na później.
OdpowiedzUsuńPo tytuł sięgnę, gdy w moim osobistym życiu trochę się ułoży. Na razie wolę inne lektury, te bardziej lekkie i przyjemne.
OdpowiedzUsuńmam w domu Płaskudę i Fastrygę tej autorki. nie miałam jeszcze czasu nad nimi usiąść, ale po opiniach widzę, że potrafi ona pisać :)
OdpowiedzUsuńFakt, nie można jej odmówić talentu literackiego. Tutaj niby po prostu opowiada o swoich przeżyciach - tak trudnych - a jednak lektura jest przyjemnością, a tego trudu się jakby nie zauważa.
UsuńKsiążka zapowiada się wspaniale, na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPoluję na nią i poluję, ale upolować nie mogę. Za słabo się staram ;)
OdpowiedzUsuńTematyka dość ciężka, lecz myślę, że byłoby to dobre wyzwanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam! Czeka na swoją kolej na półce.
OdpowiedzUsuń