Brian Blake,
choć starszy od swojego brata, Philipa, zawsze był tym słabszym. Mniejsza
postura, brak odwagi - bez wątpienia był osobą, która podczas apokalipsy zombie
nie miała najmniejszych szans na przeżycie. Najprawdopodobniej zginąłby już na
samym początku, kryjąc się w ciemnej piwnicy, czy to zagryziony przez
przypadkowego żywego trupa, czy też po prostu z głodu. Szczęśliwie został on
odnaleziony przez Philipa, który wraz ze swoją córką Penny oraz dwójką
przyjaciół podąża do Atlanty, gdzie spodziewa się natrafić na obóz dla osób,
które przetrwały pojawienie się "kąsaczy". Niestety, droga do stolicy
Georgii nie jest lekka, a problemem okazują się być nie tylko zombie, ale też
ludzie. Co gorsza, atmosfera panująca wewnątrz grupki ocalałych robi się coraz
cięższa...
Robert
Kirkman jest scenarzystą komiksowym, nie zaś pisarzem, dla tego do pomocy przy
tworzeniu powieści zaprosił znanego w USA twórcę thrillerów, Jaya Bonansingę. Dzięki
temu wszystkie pomysły Kirkmana zostały w profesjonalny sposób przeniesione na
papier. Kunszt literacki pisarza rzuca się w oczy - wszelkie opisy są bardzo
plastyczne, mocno oddziałują na wyobraźnię. Bonansinga w dokładny sposób oddaje
słowami wydarzenia przytrafiające się bohaterom, nie szczędząc opisów
drastycznych czy momentami wręcz niesmacznych. Do tego wszystkiego akcja
książki opisywana jest w czasie teraźniejszym - zabieg taki znacząco zwiększa
dynamizm, z jakim fabuła posuwa się do przodu i wywołuje u czytelnika wrażenie
bezpośredniego obserwowania wszystkiego, co się dzieje.
Można się
nieco przyczepić do samych wydarzeń, jakie przytrafiają się grupce ocalałych
ludzi. Przez większą cześć powieści na przemian obserwujemy to niesamowitego
pecha, objawiającego się w wręcz niesamowitych splotach wydarzeń, w wyniku
których drużyna traci niemal wszystkie zdobycze dające jej przewagę w walce z
żywymi trupami; to z drugiej strony co chwilę natrafiają na idealne kryjówki bądź
duże zapasy żywności i użytecznych przedmiotów, zwiększające ich szanse na
przetrwanie. Fabuła skacze z jednej skrajności w drugą, usilnie omijając bardziej
prawdopodobne sytuacje, które nie odmieniałyby aż tak drastycznie losu
bohaterów. Jestem jednak w stanie zrozumieć taki zabieg - nagłe zmiany sytuacji
w znaczący sposób wpływają na psychikę bohaterów, a to na niej tak naprawdę
skupia się książka. W końcu utrata niedawno zdobytych wygód w apokaliptycznym
świecie jest szczególnie bolesna...
Narodziny
Guberntatora nie są powieścią o zombie. Jasne, hordy ożywienców non stop
przewijają się na kartach powieści, niejednokrotnie usiłując wgryźć swoje
szczęki w świeże ciała należące do głównych bohaterów, nie jest to jednak
najistotniejszy wątek. Fabuła skupia się na postaciach, na tym, jak
przytrafiające się im wydarzenia wpływają na ich psychikę. Kirkman i Bonansinga
zamknęli bohaterów w świecie, w którym ich poglądy na życie i zasady moralne
zostały wywrócone do góry nogami. To świat, w którym w ludziach budzą się
przerażające instynkty i emocje, o które większość ludzi by się nie podejrzewała.
To także świat, w którym można nie zauważyć chwili, w której przekroczyło się
tę cienką linię oddzielającą normalność od czystego szaleństwa..
Zdecydowanie
polecam tę książkę wszystkim fanom komiksowych Żywych Trupów - to
idealne uzupełnienie wykreowanego przez Roberta Kirkmana uniwersum. Narodziny Gubernatora to także znakomita książka dla osób, które
nie miały jak do tej pory styczności ze światem The Walking Dead,
zwłaszcza lubiących historie o grupce osób w upadającym świecie. Nie wiem
jedynie, czy po tę książkę powinny sięgać osoby, które postać Gubernatora znają
jedynie z serialowej adaptacji komiksu - telewizyjna historia postaci jest
nieco odmienna od tej, która została oryginalnie napisana, przez co lektura
książki może wywołać pewien mętlik w głowie. Może, ale nie musi - więc może
jednak warto zaryzykować i sięgnąć po powieść?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.
Sięgnęłam po tę książkę, znając tylko serialową postać Gubernatora i cieszę się z takiej kolejności. Na początku może byłam lekko zdezorientowana, ale później doceniłam, że jest różnorodność i historie nie są identyczne. W każdym razie zgadzam się, że każdy fan uniwersum powinien sięgnąć po powieści. Zgadzam się też, że nie jest to książka o zombie, tak jak i serial nie skupia się na potworach.
OdpowiedzUsuńTa seria to jedna z niewielu, które omijam z daleka. ;))
OdpowiedzUsuńJa lubię drastyczność i wulgaryzm opisów, napawa mnie to przyjemnym dreszczem autentyczności ;D zabrzmiało trochę psychopatycznie..
OdpowiedzUsuńTylko trochę. ;P
Usuń