Zawsze kiedy widzę wizerunek Che Guevary na czyjejś
koszulce/naszywce/przypince, albo słyszę jego nazwisko w bezkontekstowej
rozmowie, myślę sobie, czy ów ktoś, kto manifestuje w ten sposób swoje poglądy,
wie w ogóle, kim rzeczony Che Guevara był. Zawsze byłam przekonana, że ja wiem
to doskonale i rzeczowo mogę swoje tezy uargumentować. Książka Aleidy March
pokazała mi, jak bardzo się myliłam…
Ci, którzy zasugerują się tytułem i odrzucą ten tekst jako
literaturę dla kobiet, nie tylko są w wielkim błędzie, ale też stracą szansę na
kawał naprawdę wspaniałej lektury. Aleida opisuje bowiem szereg naprawdę
różnorodnych zjawisk i nie utrzymuje go bynajmniej w konwencji romansowej.
Właściwie lepiej od samego Che Guevary poznajemy tę kobietę i jej pogląd na
rewolucję i dyktaturę. To w pierwszej kolejności obraz i świadectwo okresu
przemian i motywacji, jakie kierowały ówczesnymi młodymi ludźmi, a także zmian,
jakie zachodziły w ich umysłach pod wpływem nowych, kuszących idei.
Widać od razu, że książka jest tworzona w oparciu o lekko
zatarte wspomnienia sprzed lat. Dla własnej wygody Aleida zachowuje chronologię
wydarzeń w opowieści, sam tekst jest jednak nierównomierny. Jedne wydarzenia
przedstawione są gorzej, inne lepiej i zawsze naznaczone są subiektywnym odczuciem
autorki. Trudno mieć jej to za złe – stworzyła własną księgę wspomnień i
pokazała w niej rewolucję tak, jak sama ją widziała. A przyznać trzeba, że jest
to obraz niezwykły, ukazujący młodych ludzi poświęconych wyższej sprawie, ale
też ciepłych, otwartych i zawsze gotowych do pomocy innym. To opowieść o wielu
osobach, które łączyły naprawdę wspaniałe relacje i które mimo trudów wiodły
codzienne życie w sposób całkowicie normalny.
Za największy atut książki uważam całą masę zdjęć, głównie z
prywatnej kolekcji Aleidy, które ukazują zarówno samego Che Guevarę, jak i
szereg wydarzeń, w których uczestniczył wspólnie z żoną. To z nich, niemal
równie mocno jak z samego tekstu, bije obraz zwyczajnego, ciepłego i pełnego
życia człowieka, którym zapewne rzeczywiście był znany rewolucjonista. Choć
początkowo ciężko w to uwierzyć, Ernesto i Aleida tworzyli związek oparty na
wzajemnym szacunku i zaufaniu, a ich rodzinie udało się prowadzić całkiem
zwyczajne życie, nie różniące się od funkcjonowania wielu z nas. Sam Che jest w
książce ukazany jako wrażliwy poeta, prozaik, mąż i ojciec i absolutnie nie
mamy prawa takiego obrazu negować. Moim zdaniem nie kłóci się on z tym, co
znamy z przekazów medialnych i historycznych, natomiast Aleida, przebywająca z
nim na co dzień, ma prawo mieć o nim takie właśnie mniemanie. Choć jej poglądy
naznaczają tekst, opowieść o miłości jest prawdziwa i szczera.
Jedynym mankamentem tekstu jest niesamowita mnogość nazwisk
i postaci, przewijających się przez opowiadane historie, a także podawane
oryginalnie nazwy (np. poszczególnych plutonów), bez polskiego odpowiednika.
Jestem pewna, że mają one swoje znaczenie, które nadawałoby się do
wytłumaczenia.
Opowieść Aleidy March to z pewnością tekst piękny i w
gruncie rzeczy cieszę się, że wpadł w moje ręce. Warto czasem zauważyć, że
postacie historyczne nie są tylko czarnymi lub białymi obrazami. Podobnie jak
wszyscy inni, jak my, są to osoby wielowymiarowe i skomplikowane, nierzadko
wiodące własne, na swój sposób poukładane życie. Tekst pozwolił mi również
pochylić się na moment nad moim myśleniem o osobach, których nigdy nie dane mi
było poznać. Warto pamiętać, że w ten sposób widzimy tylko jedną stronę medalu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka" (czerwcowy motyw - niebo)
Szkoda, że tekst jest trochę nierówny, ale pomimo tego mankamentu z chęcią zajrzałabym do tej książki.
OdpowiedzUsuńTa nierówność nie jest aż taka przerażająca, chociaż czasem żal, że ten czy inny wątek nie został lepiej zapamiętany przez autorkę. Zwłaszcza w pierwszej części, dotyczącej samej rewolucji, często miałam takie poczucie.
UsuńChyba to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*:)
Wołałbym nie otwierać tej książki. Zdecydowanie nie dla mnie, a sam układ tekstu mógłby mnie nieco zdenerwować. ;D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, jak wpadnie w ręce, to czemu nie :)
OdpowiedzUsuńZawsze intrygowała mnie ogólnoświatowa fascynacja Che Guevarą. I podobnie jak Ty myślałam sobie, że chyba wiele z osób nie zdaje sobie za bardzo sprawy kim był Che, choć sama za znawczynię się nie uważam. Rozejrzę się za książką, może uda mi się ją kupić gdzieś w dobrej cenie.
OdpowiedzUsuńO życiu prywatnym Che Guevary wiem naprawdę niewiele. Tak naprawdę prawie nic. Ta książka wygląda jak źródło całego mnóstwa odkryć:) Może kiedyś się skuszę, jak będzie okazja, choć najbardziej lubię wspomnienia i biografie dotyczące literatów.
OdpowiedzUsuń