Debiuty literackie mają to do siebie, że bywają na różnym poziomie - czasem wyższym, czasem niższym. Rzadko się jednak zdarza, żeby debiutancka powieść była tak wybitna, że z miejsca zostaje ona ogłoszona najlepszym kryminałem roku. A takie coś miało właśnie miejsce po ukazaniu się "Kobiet na plaży" w Szwecji, czyli w kraju, w którym autorzy kryminałów mają sporą konkurencję. Nic więc dziwnego, że powieść doczekała się polskiego wydania.
Nielegalna
imigrantka z Afryki ląduje na plaży niedaleko Tarify, szukając w Europie
lepszego życia. Na tej samej plaży Terese, turystka ze Szwecji, budzi się po
upojnej nocy spędzonej z poznanym w barze mężczyzną. Pozostawiona przez swojego
kochanka wędruje wzdłuż linii morza rozmyślając o minionych wydarzeniach, gdy
nagle natrafia na wyrzucone na brzeg zwłoki czarnoskórego mężczyzny. W tym
samym czasie w Nowym Jorku Alena Cornwall niepokoi się o swojego męża. Patrick,
dziennikarz-freelancer, wyjechał do Paryża robić reportaż o współczesnym handlu
niewolnikami, jednak od kilku dni nie dawał znaków życia. Co więcej, Alena
odkrywa, że jej małżonek podebrał większość oszczędności z ich wspólnego
konta..
Chociaż
poznajemy historie trzech nie znających się kobiet, tylko jedna z nich jest
główną bohaterką. Fragmenty dotyczące Alany nie dość, że stanowią zdecydowaną
większość książki, to w dodatku pisane są z perspektywy pierwszej osoby. I choć
wydarzenia, których bohaterkami są pozostałe dwie kobiety, wydają się nie mieć
żadnego powiązania z głównym wątkiem, prędzej czy później zostają splecione z
przewodnim motywem fabuły.
Tove Asterdal udało się połączyć klasyczne podejście do sposobu prowadzenia kryminału z wieloma nowatorskimi rozwiązaniami, na pozór nie pasującymi do obranej przez nią konwencji. Z jednej strony mamy śledztwo prowadzone przez Alanę, która w poszukiwaniu męża udaje się do Europy. Nie tylko podąża ona za tropami i informacjami pozostawionymi przez Patricka, ale też doskonale łączy wszystkie fakty i dochodzi samodzielnie do skomplikowanych wniosków. Z drugiej zaś strony: Alana nie jest detektywem prowadzącym policyjne śledztwo, a jedynie zdesperowaną mężatką, która napędzana miłością i tęsknotą jest w stanie wiele zrobić. Nie ma tu też wyraźnie określonego złoczyńcy, którego się ściga, bowiem tak naprawdę głównym przeciwnikiem jest pewne zjawisko i panujące realia, natomiast celem - odkrycie prawdy.
Pewnym
uproszczeniem było by jednak twierdzenie, że "Kobiety na plaży" to
nietypowy kryminał, ale nic ponad to. To także znakomita powieść obyczajowa,
ukazująca podstawę funkcjonowania współczesnej gospodarki, opartej często na
taniej sile roboczej, a także ukazująca dramat, jaki dotyka wielu
Afrykańczyków, którzy decydują się na opuszczenie swoich rodzinnych krain.
Książka Tove Asterdal ma też pewne cechy powieści psychologicznej, bowiem istotnym
elementem fabuły są myśli i uczucia kierujące główną bohaterką. Autorka zdaje
się zadawać pytanie: "Jak wiele człowiek jest w stanie zrobić i znieść z
miłości?".
Nie wiem czy
"Kobiety na plaży" rzeczywiście były najlepszym kryminałem w roku
swojego wydania. Wiem natomiast co innego - książka Tove Asterdal to
zdecydowanie jeden z najlepszych kryminałów, jakie czytałem w swoim życiu. Ze
względu na tematykę nie jest to jednak lektura łatwa, a i styl pisania może się
wydawać z początku nieco trudny w odbiorze. Ja na szczęście szybko się do niego
przyzwyczaiłem i nie żałuję ani chwili spędzonej nad tą książką. I myślę, że
mało kto będzie żałował.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Business and Culture oraz Wydawnictwu Akurat.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (459 stron)
Czuję się bardzo zachęcona Twoją rekomendacją. Uwielbiam kryminały, więc to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała. Już od dawna mam na nią wielką ochotę. Mam nadzieję, że będzie w moim guście. No cóż, być może tak będzie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie :))
Skandynawskie kryminały mają to do siebie, że intryga kryminalna często jest tłem do ukazania problemów społecznych.
OdpowiedzUsuńKusisz tą powieścią i najprawdopodobniej ulegnę tej pokusie :-)
Mam ją na liście, ale czasu jak na lekarstwo :)
OdpowiedzUsuńJakie ładne zdjęcie :) mam nadzieję w przyszłości przeczytać :) lubię szwedzkich autorów :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się!
OdpowiedzUsuńCóż, po takiej recenzji pozostaje tylko biec do empiku i kupić tę ksiażkę :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo klimatyczne zdjęcie!
Mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuń