Henryka VIII nie trzeba chyba nikomu przedstawiać - to
założyciel i pierwsza głowa kościoła anglikańskiego, reformator, tyran i
nieposkromiony kochanek. Choć wybranką jego serca miała być Katarzyna
Aragońska, niedługo po ślubie zorientował się, że nie może spędzić reszty życia
u jej boku. Gdy w królewskim świecie pojawia się Anna Boleyn, Henryk postanawia
unieważnić małżeństwo i zawrzeć nowe, przekonany, że tym razem los będzie dla
niego łaskawszy. Aby to zrobić, musi się przeciwstawić papieżowi i całemu
katolickiemu światu, który grozi mu ekskomuniką i wykluczeniem. Król jednak
zawsze osiąga swoje cele...
Książka, podobnie jak drugi sezon serialu na którym jest
oparta, odnosi się do okresu związku Henryka VIII z Anną Boleyn: od momentu pierwszych
radykalnych decyzji o wygnaniu Katarzyny, aż do śmierci nowej królowej. Na
początku byłam przekonana, że będę miała do czynienia z tanim, nieciekawym i
monotematycznym tekstem o seksualnych podbojach króla, jednak szybko musiałam
zweryfikować swoje poglądy - choć w tekście nie brakuje scen związanych z
obyczajową sferą dworskiego życia, równie dużo mamy tutaj aspektów
politycznych. Być może jest to specyfika tej akurat części rządów Henryka VIII
- sam związek z Anną Boleyn był punktem zapalnym dla powstania nowego kościoła
i katalizatorem napędzającym angielski antyklerykalizm. W każdym razie oprócz
alkowy czytelnik odwiedza sale narad, tortur, cele a także biura rzymskich
dygnitarzy. Urozmaicenie jest spore, akcja toczy się szybko i jest naprawdę wciągająca,
co zdecydowanie dodaje książce wartości.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy podczas lektury
tekstu Elizabeth Massie jest specyficzny styl wypowiedzi, właściwy dla
wszelkiego typu adaptacji. Książka pisana jest na podstawie serialu, widać więc
wyraźny podział na sceny (czasem krótkie, jednoakapitowe, pozornie niezwiązane
z samą akcją). W tekście dominują dialogi, które czasem na papierze wyglądają
nienaturalnie, choć na scenie z pewnością nabrałyby charakteru. Poza tym język
jest raczej bogaty i różnorodny, bynajmniej nie prostacki, choć
odzwierciedlający raczej świat przedstawiony niż zachowania i emocje bohaterów
- ten drugi aspekt jest w książce niezwykle zaniedbany.
Na zakończenie mogę tę książkę zdecydowanie polecić osobom,
które serial widziały, tym którzy go lubili, a także jednostkom o dobrej
wyobraźni - trzeba włożyć nieco pracy w wizualizowanie sobie opisywanych scen i
nie zawsze ma się dostęp do tych cech bohaterów, których w przypadku serialu
możemy domyślić się choćby z mimicznej ekspresji aktorów. Tym niemniej dla mnie
lektura nie była wcale trudna, wręcz przeciwnie - tekst czytało się naprawdę
dobrze. Wciągnęłam się zarówno w sferę polityczną, jak i międzyludzką i sama
byłam w szoku, jak bardzo momentami emocjonowałam się tym, co czytam. Mimo że
historię Henryka VIII znałam dość dobrze, autorom udało się pokazać mi ją od
innej strony i bardzo mi się to spodobało.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka" (majowy motyw - biżuteria)
nie wiem czemu, ale ta książka mnie pociąga ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie umiem się przełamać ani do książki ani do serialu, choć słyszałam wiele pochlebnych opinii.
OdpowiedzUsuńTak bardzo podobał mi się serial HBO o Tudorach, że boję się popsuć sobie opinii książką (bo na pewno jest lepsza :P) :)
OdpowiedzUsuńNie jest, po prostu jest prawie identyczna, przynajmniej według mnie. ;)
UsuńSerialu nie oglądałam - a szkoda! muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńNa książkę mam chrapkę :D
Szczerze mówiąc, to choć uwielbiam produkcje kostiumowe i klimaty historyczne, po obejrzeniu ledwie kilku minut tego serialu przestałam oglądać i nie chcę więcej wracać. Wydał mi się zbyt współczesny w zachowaniu bohaterów i raczej wulgarny. Zdecydowanie wolę chociażby powieści Philippy Gregory:)
OdpowiedzUsuńNo patrz, a ja nigdy po książki Philippy Gregory nie sięgałam, bo miałam wrażenie że to tanie romansidła. ;) Chyba muszę w końcu spróbować zweryfikować swój pogląd.
UsuńOj, nie! Philippa pisze świetnie i wcale nie tanio. Jest dużo tanich historycznych romansideł, ale to nic z tych rzeczy. Polecam!
UsuńJa też śledziłam z zapartym tchem "Tudorów", choć wiem, że był on trochę, jakby to nazwać, komercyjny, pod publikę :) Jednak przyciagał mnie bardzo. Jestem trochę ciekawa tej książki, a trochę się jej obawiam.
OdpowiedzUsuń