Wybrałam tę książkę jak to ja – trochę po okładce, trochę po
opisie na stronie wydawnictwa… Nawet nie przeszło mi przez myśl sprawdzenie
ocen lub opinii czytelników na jakimkolwiek portalu. Gdy dostałam książkę i
chciałam oznaczyć ją jako właśnie czytaną, przeraziłam się niską oceną. Muszę
jednak przyznać, że to kolejny raz, kiedy przychodzi mi nie zgodzić się z
opiniami innych czytelników.
Pierwszą, podstawową i największą zaletą tekstu jest nie
treść, a język, jakim posługuje się autor. Długie akapity pełne złożonych zdań
snują opowieść, która daje niezwykle wiele satysfakcji z lektury. Autor bawi
się słowem, snuje dygresje, miesza tematy i tym samym zabiera czytelnika w
niezwykłą literacką podróż. Dodatkowo w tekst wplecione są wiersze, w
większości stworzone przez samego autora. Nie znam się na poezji, ale ta
wyjątkowo przypadła mi do gustu i dodatkowo podniosła wartość tekstu. W
zakresie literackim kuleją jedynie dialogi, są sztuczne i zupełnie
niedopasowane. Na szczęście autor chyba zdawał sobie sprawę, że nie jest to
jego mocna strona, bo dyskusji jest tu niezwykle mało.
Niestety, sam język, chociaż wspaniały, nie odpowiada za
wartość książki. Pośród różnorodności obrazów ciężko odnaleźć treść i sens, a
także główną oś czasoprzestrzenną. Wiemy, że opowieść dotyczy losów literata
Maxa Moriela, który uchodzi z życiem z zamachu, jaki szykują na niego tajne
służby. Wiemy też, że ów twórca po ucieczce ukrywa się na Maderze, gdzie
czekają na niego jeszcze większe kłopoty. Jednak wszystko to, ukryte w gąszczu
dygresji, nie składa się zupełnie w jedną spójną opowieść. Wręcz przeciwnie – choć
do pewnego momentu miałam wrażenie, że wiem, o co chodzi, tak naprawdę nawet po
skończeniu tekstu nie jestem w stanie tego zweryfikować.
Moja wysoka ocena książki wynika z faktu, że tekst naprawdę
mi się podobał. Lektura była dla mnie niezwykle miłą odskocznią od przeciętnych
językowo tekstów, z którymi stykam się na co dzień, natomiast dygresyjne
fragmenty analizujące czytelnictwo, a także napisane przez autora wiersze
uważam za prawdziwy literacki majstersztyk. I choć gdzieś podskórnie czułam, że
niskie oceny nie biorą się znikąd, a więc treść zapewne nie dąży do
satysfakcjonującego końca, losy Maxa wciągnęły mnie i z zapałem śledziłam kolejne
zdarzenia na osi czasu. Zdaję sobie jednak sprawę, że Anamnesis nie jest
książką dla każdego – indywidualnej ocenie pozostawiam fakt, czy dla Ciebie
właśnie książka Mata Sidala jest interesująca.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Innowacyjnemu Novae Res.
Beznadziejna książka.
OdpowiedzUsuńWybierając ją do recenzji również kierowałem się okładką, czego teraz żałuje...
Hmm..no jeszcze się zastanowię nad tą pozycja :)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale póki co mam dużo dobrych książek do czytania :)
OdpowiedzUsuńOkładka ciekawa i właściwie... To chyba wszystko co jest ciekawe w tej książce :(
OdpowiedzUsuń