sobota, 7 czerwca 2014

Aleida March - "Mój Che. Bardzo intymnie"

Zawsze kiedy widzę wizerunek Che Guevary na czyjejś koszulce/naszywce/przypince, albo słyszę jego nazwisko w bezkontekstowej rozmowie, myślę sobie, czy ów ktoś, kto manifestuje w ten sposób swoje poglądy, wie w ogóle, kim rzeczony Che Guevara był. Zawsze byłam przekonana, że ja wiem to doskonale i rzeczowo mogę swoje tezy uargumentować. Książka Aleidy March pokazała mi, jak bardzo się myliłam…

Ci, którzy zasugerują się tytułem i odrzucą ten tekst jako literaturę dla kobiet, nie tylko są w wielkim błędzie, ale też stracą szansę na kawał naprawdę wspaniałej lektury. Aleida opisuje bowiem szereg naprawdę różnorodnych zjawisk i nie utrzymuje go bynajmniej w konwencji romansowej. Właściwie lepiej od samego Che Guevary poznajemy tę kobietę i jej pogląd na rewolucję i dyktaturę. To w pierwszej kolejności obraz i świadectwo okresu przemian i motywacji, jakie kierowały ówczesnymi młodymi ludźmi, a także zmian, jakie zachodziły w ich umysłach pod wpływem nowych, kuszących idei.

Widać od razu, że książka jest tworzona w oparciu o lekko zatarte wspomnienia sprzed lat. Dla własnej wygody Aleida zachowuje chronologię wydarzeń w opowieści, sam tekst jest jednak nierównomierny. Jedne wydarzenia przedstawione są gorzej, inne lepiej i zawsze naznaczone są subiektywnym odczuciem autorki. Trudno mieć jej to za złe – stworzyła własną księgę wspomnień i pokazała w niej rewolucję tak, jak sama ją widziała. A przyznać trzeba, że jest to obraz niezwykły, ukazujący młodych ludzi poświęconych wyższej sprawie, ale też ciepłych, otwartych i zawsze gotowych do pomocy innym. To opowieść o wielu osobach, które łączyły naprawdę wspaniałe relacje i które mimo trudów wiodły codzienne życie w sposób całkowicie normalny.

Za największy atut książki uważam całą masę zdjęć, głównie z prywatnej kolekcji Aleidy, które ukazują zarówno samego Che Guevarę, jak i szereg wydarzeń, w których uczestniczył wspólnie z żoną. To z nich, niemal równie mocno jak z samego tekstu, bije obraz zwyczajnego, ciepłego i pełnego życia człowieka, którym zapewne rzeczywiście był znany rewolucjonista. Choć początkowo ciężko w to uwierzyć, Ernesto i Aleida tworzyli związek oparty na wzajemnym szacunku i zaufaniu, a ich rodzinie udało się prowadzić całkiem zwyczajne życie, nie różniące się od funkcjonowania wielu z nas. Sam Che jest w książce ukazany jako wrażliwy poeta, prozaik, mąż i ojciec i absolutnie nie mamy prawa takiego obrazu negować. Moim zdaniem nie kłóci się on z tym, co znamy z przekazów medialnych i historycznych, natomiast Aleida, przebywająca z nim na co dzień, ma prawo mieć o nim takie właśnie mniemanie. Choć jej poglądy naznaczają tekst, opowieść o miłości jest prawdziwa i szczera.

Jedynym mankamentem tekstu jest niesamowita mnogość nazwisk i postaci, przewijających się przez opowiadane historie, a także podawane oryginalnie nazwy (np. poszczególnych plutonów), bez polskiego odpowiednika. Jestem pewna, że mają one swoje znaczenie, które nadawałoby się do wytłumaczenia.

Opowieść Aleidy March to z pewnością tekst piękny i w gruncie rzeczy cieszę się, że wpadł w moje ręce. Warto czasem zauważyć, że postacie historyczne nie są tylko czarnymi lub białymi obrazami. Podobnie jak wszyscy inni, jak my, są to osoby wielowymiarowe i skomplikowane, nierzadko wiodące własne, na swój sposób poukładane życie. Tekst pozwolił mi również pochylić się na moment nad moim myśleniem o osobach, których nigdy nie dane mi było poznać. Warto pamiętać, że w ten sposób widzimy tylko jedną stronę medalu.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sine Qua Non
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka" (czerwcowy motyw - niebo)

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że tekst jest trochę nierówny, ale pomimo tego mankamentu z chęcią zajrzałabym do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nierówność nie jest aż taka przerażająca, chociaż czasem żal, że ten czy inny wątek nie został lepiej zapamiętany przez autorkę. Zwłaszcza w pierwszej części, dotyczącej samej rewolucji, często miałam takie poczucie.

      Usuń
  2. Chyba to nie dla mnie :)
    Pozdrawiam ciepło :*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wołałbym nie otwierać tej książki. Zdecydowanie nie dla mnie, a sam układ tekstu mógłby mnie nieco zdenerwować. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś, jak wpadnie w ręce, to czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze intrygowała mnie ogólnoświatowa fascynacja Che Guevarą. I podobnie jak Ty myślałam sobie, że chyba wiele z osób nie zdaje sobie za bardzo sprawy kim był Che, choć sama za znawczynię się nie uważam. Rozejrzę się za książką, może uda mi się ją kupić gdzieś w dobrej cenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. O życiu prywatnym Che Guevary wiem naprawdę niewiele. Tak naprawdę prawie nic. Ta książka wygląda jak źródło całego mnóstwa odkryć:) Może kiedyś się skuszę, jak będzie okazja, choć najbardziej lubię wspomnienia i biografie dotyczące literatów.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.