Historia opowiadana jest z kilku perspektyw – w czasie rzeczywistym wraz z narratorem towarzyszymy profilerowi i innym komisarzom w przeprowadzaniu czynności związanych ze śledztwem, a główna oś fabularna przeplatana jest pierwszoosobowymi wypowiedziami zarówno sprawcy, jak i ofiary. Zwłaszcza wypowiedzi aktorki wiele wnoszą do sprawy, opowiada ona bowiem swoją historię od samego początku, a kolejne fakty poznajemy z jej perspektywy równolegle z informacjami pojawiającymi się w toku śledztwa. Równowaga pomiędzy poszczególnymi elementami opowieści jest zachowana, a rozdziały wzajemnie się uzupełniają. Ma to swoje przełożenie również na stronę techniczną powieści – bardzo podobały mi się momenty, w których ta sama fraza kończyła jeden rozdział i rozpoczynała kolejny, oczywiście w zupełnie innym kontekście fabularnym; takie drobiazgi pokazują, jak doskonale przemyślana jest fabuła.
Jeśli chodzi o samą treść – nie znajdziemy tu niczego niezwykłego. Postać Huberta Meyera to raczej wariacja na temat klasycznego ukazania śledczego jako człowieka silnego, zapracowanego, pogubionego i pełnego osobistych problemów. Profiler jest inteligentny, ale brak mu jakiegokolwiek indywidualnego rysu (mam nadzieję, że w miarę upływy kolejnych tomów będziemy poznawali go coraz lepiej). Nieco pełniej skonstruowana i ukazana jest ofiara – poznajemy dokładnie jej przeszłość, historię i wszystkie przyczyny stanu psychicznego. Kolejny pozytyw to wątek mitologiczny przeniesiony na losy denatki; ten aspekt podobał mi się najbardziej, bo ujęty był bardzo zgrabnie i ciekawie. Dodatkowym smaczkiem są z pewnością szczegółowo opisane kulisy pracy profilera – tutaj Bonda pokazała charakterystyczną dla siebie skrupulatność i profesjonalizm, dostarczając nam sporo rzetelnej i autentycznej wiedzy.
Porównując lekturę Sprawy Niny Frank do mojego poprzedniego spotkania z twórczością autorki, jestem zdecydowanie zadowolona – w moim mniemaniu ta książka wypada dużo lepiej niż Pochłaniacz. Literacki debiut Bondy to kryminał poprawny i zwyczajny, który może nie zaskakuje, ale zapewnia rozrywkę na dobrym i pewnym poziomie. Cała historia – zarówno wątek aktorki, jak i życie prywatne komisarza – mieści się idealnie w schemacie, na którym opiera się większość autorów kryminałów. Dla mnie to rozwiązanie bezpieczne, nie przysłaniające istoty gatunku. Nie musiałam wyławiać zagadki z morza wątków obyczajowych, nie przysypiałam i nie tonęłam w powodzi personaliów bohaterów; po prostu zatraciłam się w zagadce, a każdą drogę do jej odkrycia przyjmowałam z wielką radością i zainteresowaniem.
Cieszę się, że mam już w domu także pozostałe książki z serii o Hubercie Meyerze, bo moja przygoda ze Sprawą Niny Frank była doświadczeniem jak najbardziej pozytywnym. Polubiłam głównego bohatera i z chęcią poczytam, jak poradzi sobie z innymi sprawami.
Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz wydawnictwu MUZA SA
Sprawa Niny Frank | Tylko martwi nie kłamią | Florystka
Książki Pani Bondy jeszcze przed mną.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej muszę poznać tę autorke, ale jak zapewne wiesz nie czytam kryminałów :P Zmienię to jak najszybciej i oczywiście muszę dokonać zmiany czytając rodaka naszego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Natalia Z
Autorka jest naprawdę dobra, sama chętnie nadrobię wszystkie jej lektury ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały, więc ta książka koniecznie musi być moja ;)
OdpowiedzUsuńBonda - jakże popularna i jakże zarazem mi nieznana. Muszę wziąć się za jej kryminały, bo kocham ten gatunek, a twórczości tej autorki - aż wstyd się przyznać, nie miałam jeszcze okazji poznać. Może zacznę od tej powieści ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam - książka przypadła mi do gustu i na pewno kupię kolejne tomy.
OdpowiedzUsuń