poniedziałek, 16 listopada 2015

Jay Asher – „Trzynaście powodów”

Trzynaście osób, trzynaście nagrań, siedem kaset magnetofonowych. I jedna śmierć – samobójstwo nastolatki. To ona jest punktem stycznym dla wszystkich bohaterów taśm. To ona oskarża ich i czyni współwinnymi.

Gdy Clay Jensen otwiera tajemniczą przesyłkę, jest mocno zdziwiony – wewnątrz niespodziewanej paczki znajdują się… kasety. Rany, kto dziś jeszcze ich słucha? Jednak to, co na nich znajdzie, zmieni jego życie na zawsze. Autorką nagrań jest Hannah Baker – dziewczyna, która niedawno popełniła samobójstwo. Która podobała się Clayowi. Której próbował pomóc, choć nie umiał. Która mówi, że na taśmach opowiada historię w oparciu o relację z trzynastoma osobami, które w jakiś sposób przyczyniły się do jej śmierci. Tylko co ma z tym wspólnego zakochany Clay, skoro nigdy nie zrobił jej nic złego?

To nie jest horror o martwej dziewczynce przemawiającej do ludzi z magnetofonu, ani kryminał, w którym szukamy sprawcy morderstwa. A jednak przez całą lekturę towarzyszy nam napięcie, a problem winy i kary jest nie tylko obecny, ale i bardzo istotny. Dla mnie lektura tej książki wiązała się z szeregiem bardzo silnych emocji – od poczucia niesprawiedliwości, poprzez obrzydzenie, aż do szoku i niedowierzania. Wiele z nich do teraz jest obecnych gdy przypominam sobie fabułę i z pewnością znajdzie swoje odzwierciedlenie w dalszej części mojej wypowiedzi.

Opowieść Hannah faktycznie składa się z trzynastu części, które ułożone są w ciąg przyczynowo-skutkowy. Opisując swoje relacje z kolejnymi osobami, bohaterka pokazuje, co działo się z jej psychiką na przestrzeni miesięcy. Ujawnia, jak nakładające się na siebie wydarzenia doprowadziły do sytuacji, z którą nie umiała sobie poradzić. Wskazuje moment, gdy to wszystko wymknęło się spod kontroli.

Osobiście uważam, że to jedna z tych książek, które powinien przeczytać każdy z nas. Po co? Aby wyjść ze swojej strefy komfortu. Żyjemy w świecie pełnym ludzi, a jednak to siebie widzimy jako jego centrum. To naturalne, w końcu jesteśmy sobą, a nie innymi osobami – czujemy, odbieramy bodźce i piszemy własne historie, w których otoczenie odgrywa różne role, ale też często się zmienia. Warto jednak czasem zauważyć, że tak jak napotykane osoby wpływają na nas swoimi pozornie nic nie znaczącymi zachowaniami, tak też my możemy wpływać nimi na innych. Zdarzyło się Wam kiedyś mieć popsuty dzień przez to, że zostaliście źle potraktowani w sklepie? Dla ekspedientki byliście wtedy setnym klientem z kolei i prawdopodobnie w ogóle Was nie zapamiętała, jednak w Waszej indywidualnej historii miało to znaczenie.

Właśnie takie zależności obrazuje opowieść Hannah. Podczas lektury, w miarę poznawania jej historii, nie miałam poczucia, że bohaterka celuje w kogoś paluchem mówiąc: „To ty mnie zabiłeś!”. Choć chwilami jest okrutna, choć grozi ujawnieniem taśm, nie widać w niej pustego obwiniania. Wręcz przeciwnie – pokazuje, jak jedno błahe wydarzenie otworzyło furtkę do kolejnego (które w mniemaniu odpowiedzialnej za nie osoby również było błahe), a to z kolei do następnych. Bohaterka oddziela przypadki od celowych działań, dokładnie śledzi cały proces i wyłapuje udział, jaki mieli w nim inni. Punktuje brak empatii, lekkomyślność, egocentryzm, brak szacunku dla drugiego człowieka i nastoletnią ślepotę – niezdolność do przewidywania skutków własnych czynów.

Pozostaje tylko jedno pytanie: jak ktoś, kto tak doskonale rozumiał mechanizmy własnych problemów, zdecydował się na taki czyn? Dlaczego tak naprawdę zabiła się Hannah Baker?

Ta książka uświadamia wiele przerażających rzeczy. Mierzi mnie, gdy ludzie w recenzjach piszą, że jest zła, bo opisywane problemy nie są ich zdaniem powodem to popełnienia samobójstwa (książka może się nie podobać, każdy ma inny gust, chodzi mi o ten konkretny, oceniający argument). Osobiście uważam, że żaden problem nie jest powodem do odebrania sobie życia – super, że wszyscy jesteśmy tacy silni. Jednak fakty i statystyki są takie, że na swoje życie targają się osoby w sytuacjach, z których my, zdrowi, jesteśmy w stanie znaleźć wiele wyjść, tyle że one same zupełnie nie są zdolne do ich dostrzegania. I jeśli w odpowiednim momencie nie pojawi się na ich drodze ktoś, kto zauważy sygnały, okaże wsparcie i silnie zwiąże ich z życiem, prawdopodobnie sami nie znajdą w sobie siły do walki. Samobójstwo nie jest kaprysem, to wypadkowa bardzo głębokich problemów, rozpaczy i bezsilności. Oby nikt z nas nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji.

Wyszła z tego taka trochę nie-recenzja. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Książkę czytałam z zapartym tchem i w moim przypadku spełniła ona funkcję, do której została stworzona, dlatego też subiektywnie mogę Wam ją polecić.






Za możliwość poznania tej historii dziękuję serdecznie DW Rebis.

~*~

PS Jeśli intryguje Was ta książka, a jeszcze nie macie swojego egzemplarza, śledźcie uważnie naszego bloga i/lub fanpejdż. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach będziemy mieli jedną sztukę do rozdania w konkursie - nie wyobrażam sobie, że mogłabym się nie podzielić z Wami tak niezwykłą opowieścią.

13 komentarzy:

  1. Coraz bardziej chcę poznać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygująco napisałaś o tej książce. Wcześniej niekoniecznie miałam na nią ochotę, ale teraz jestem gotowa poznać tę historię, choć wiem, że łatwa nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Trochę bałam się tak bardzo skupić na własnych odczuciach i cieszę się, że jednak wyszło w porządku. A co do samej książki - napisana jest przystępnie, jednak treść faktycznie do łatwych nie należy. Ale warto!

      Usuń
  3. O, to zdecydowanie moje klimaty. Niestety, sama miewam problemy natury psychicznej, więc, że się tak wyrażę, jestem w temacie i pewnie będę w stanie zrozumieć Hannah, przynajmniej po części.
    Muszę przeczytać.
    Pozdrawiam!
    http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie czujesz, że taka książka mogłaby Cię dodatkowo obciążyć, to śmiało sięgaj. Być może dzięki Twojej opinii sama spojrzę na bohaterkę z jeszcze innej strony.

      Usuń
  4. Mam ją już zapisaną i koniecznie, jak najprędzej muszę ją przeczyać, gdyż na takie książki właściwie poluje.
    kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Atmosfera powieści zapowiada się naprawdę interesująco. I podpisuję się jeszcze obiema rękami pod przedostatnim akapitem; nie mamy prawa oceniać powodów, dla których ktoś popełnił samobójstwo, nie mamy prawa wartościować cudzych problemów. Recenzja, nie-recenzja, świetnie przedstawiłaś naturę książki, mam ochotę sięgnąć po nią już teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za Twój głos i za miłe słowa. Strasznie denerwuje mnie takie ocenianie, wartościowanie cudzego życia i poniżanie innych ze względu na to, że jakiś problem ich przerasta - przecież słabość jest wpisana w naturę człowieka...

      Usuń
  6. Bardzo intryguje mnie ta powieść. Może nie być ona łatwa, bo porusza naprawdę ciężkie tematy, ale mimo wszystko chcę po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony temat nie jest łatwy, z drugiej jednak - to wciąż książka o nastolatkach, więc sama treść jest paradoksalnie dość lekko ujęta. :)

      Usuń
  7. Ojej, skoro cały czas trzyma w napięciu, to koniecznie chcę ją mieć! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać lekką irytację w Twojej recenzji i w sumie się jej nie dziwię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, trzymała w napięciu do ostatniej strony.
    Tylko brakowało mi lepszego zakończenia.
    modnaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.