niedziela, 1 marca 2015

Adam Brookes - "Noc ślepowrona" [recenzja przedpremierowa]

Z obozu karnego na terenie Chińskiej Republiki Ludowej ucieka więzień 5995; jak się okazuje, jest nim były agent brytyjskiego wywiadu. Chce tylko jednego – uciec poza granice kraju, możliwie jak najszybciej. Za pomocą odnowionych kontaktów udaje mu się wejść w posiadanie dokumentów objętych klauzulą poufności; do ich upublicznienia postanawia wykorzystać zachodniego freelancera. Problemy zaczynają się w momencie, gdy okazuje się, jak istotne są dane zawarte w tajnych aktach. Rozpoczyna się walka z czasem, tocząca się gdzieś pomiędzy agenturą tak zachodniego wywiadu, jak i chińskich służb specjalnych.

Jak można się domyślić, jest to przede wszystkim powieść akcji – od pierwszej strony czytelnik zostaje wrzucony w wir wydarzeń, których tempo nie spada do samego końca. Opowieść snuta jest z kilku perspektyw – byłego więźnia zwanego Fistaszkiem, dziennikarza Philipa Mangana oraz agentki Patterson. Każdy z bohaterów ma odmienne cele i na swój sposób dąży do zaspokojenia potrzeb; ich historie są inne, choć dotyczą tych samych wydarzeń. Tym niemniej całość zbiega się w punkcie stycznym i jest w tym miejscu świetnie połączona – autorowi udało się skonstruować ją dobrze, pełnie i ciekawie, co czyni tekst przyjemnie wielowymiarowym. Każda postać wnosi do historii dodatkową płaszczyznę, mamy więc także pełen ogląd społeczny – czytelnik otrzymuje informacje z zakresu historii Chin, sposobu traktowania więźniów, niebezpieczeństw pracy dziennikarza w starciu z reżimem, czy struktur służb wywiadu. Wszystkie te dane są jednak niejako przemycone i nie zaburzają odbioru głównej osi akcji.

Dużym atutem jest też język książki – płynny, lekki, na dobrym poziomie. Cała opowieść poprowadzona jest naprawdę wyśmienicie i świetnie się ją czyta; dodatkowo tekst wzbogacony jest o chińskie terminy związane z pracą tajnych służb, więzieniami, szpiegostwem – wszystkie oczywiście przetłumaczone. Taki zabieg dopełnia klimatu, który i tak jest w książce wyraźny.

Można by powiedzieć, że jest to przeciętna sensacja, ale byłaby to opinia absolutnie krzywdząca. Treść jest może zwyczajna i raczej mało nowatorska, ale konstrukcja akcji wszystko wynagradza – napięcie i wywoływane emocje są jak najbardziej autentyczne. Historia na pewno nada się dla fanów thrillerów szpiegowskich – czuć tu wyraźnie klimat gatunku, a galopująca akcja nie pozwala złapać tchu. Dla mnie lektura była miłą odskocznią od codzienności i zapewniła mi sporo rozrywki na całkiem dobrym poziomie; chętnie obejrzałabym tę historię na wielkim ekranie.


Za egzemplarz książki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz wydawnictwu MUZA SA.
Premiera 4 marca!

8 komentarzy:

  1. Na pewno przeczytam tę książkę. Nie tylko ze względu na ciekawie rysującą się fabułę, ale też na orientalny klimacik powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, klimat jest naprawdę dobry - to coś zupełnie innego niż standardowa amerykańska opowieść, Chiny są integralną i wyrazistą częścią historii.

      Usuń
  2. Nie zbyt mi po drodze z książkami akcji, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od pierwszych zdań recenzja mnie zainteresowała :) jak mogłabym się oprzeć książce? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście całość brzmi jak propozycja scenariusza do filmu akcji - być może to kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości zekranizują. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, oby tylko nie położyli sprawy. ;)

      Usuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.