Z prozą Grzegorza Kozery miałam przyjemność spotkać się nie
tak dawno przy okazji Białego Kafki – wówczas skończyłam lekturę
usatysfakcjonowana. Mając w pamięci warsztat autora i przyjemność podczas
czytania, postanowiłam sprawdzić, jak poradził sobie w mniej specyficznym
tekście. Co się zdarzyło w hotelu Gold to opowieść idealnie się do tego celu
nadająca, bo dość zwyczajna w sensie tematycznym – ot, pewna historia z goła kryminalna.
Antoni Topola wiedzie dość monotonne życie – właśnie się
rozwodzi, od czasu do czasu sypia z koleżanką z pracy, a jeszcze rzadziej
pisuje książki. Jest też naukowcem – przynajmniej na papierze; ma tytuł doktora
i na co dzień pracuje na uczelni, jednak bez specjalnego przekonania czy ciągot
do poszerzania swojej wiedzy. Jego sytuacja zmienia się, gdy mentor i
przełożony prosi go o zastępstwo – Antoni ma odczytać jego referat na ważnym,
międzynarodowym sympozjum. Topola udaje się do Wiednia bez większych oczekiwań,
jednak kłopoty znajdują go same niemal od razu po przyjeździe – nie tylko
zostaje wplątany w międzynarodową aferę, ale też poznaje pewną niespełnioną
kobietę. W dodatku wydarzenia związane z konferencją również nie idą po jego
myśli… Jak ułoży się ten wir poplątanych sytuacji?
„Co się zdarzyło w hotelu Gold” to współczesny kryminał z
historią miłosną w tle albo – jeśli ktoś woli – opowieść o miłości z wątkiem
kryminalnym.[opis okładkowy]
Osobiście nie zaryzykowałabym zaklasyfikowania książki
jednoznacznie do żadnej z podanych kategorii. Wątek kryminalny, choć oczywiście
obecny, ukazany niejako z boku i stale dający o sobie znać powracając niczym
bumerang, nie jest na tyle silny, by motywować czytelnika i popychać go do
rozwiązania zagadki. Z kolei romans sam w sobie pozostaje jedynie przyjemnym
tłem i urozmaiceniem, w dodatku moim zdaniem potraktowanym nieco po macoszemu,
choć niewątpliwie ciekawym. Tak naprawdę książka łączy w sobie dużo więcej
wątków – od tych zwyczajnie obyczajowych, poprzez kryminalne, aż do
historycznych. Choć bohatera spotyka jednocześnie wiele różnorodnych
doświadczeń, wszystkie aspekty tekstu się przeplatają i uzupełniają. Podczas
lektury chwilami można zastanawiać się, po co tak naprawdę niektóre sceny się
pojawiają, ale większość (choć nie wszystkie) uzasadniona zostaje w miarę
upływu stron.
Tym, co najsilniej zwróciło moją uwagę, jest wątek związany
z historią Europy – doktor Topola, jak i wszyscy uczestnicy konferencji w
Wiedniu, zajmuje się naukowo tematyką holocaustu i życiem europejskich Żydów.
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie fakt, iż ów aspekt, mimo że zdaje się być
tylko tłem dla opowieści, jest tłem bardzo dobrze skonstruowanym i opracowanym.
Autor zasięgnął w tym względzie języka w sporej liczbie źródeł i ma to swoje
odzwierciedlenie w tekście, szalenie go ubogacając.
Bardzo podoba mi się styl autora i jego humor, ale to
prawdopodobnie kwestia czysto subiektywna. Prezentowane wydarzenia mają
momentami przyjemnie ironiczny wydźwięk, a niektóre sceny zakrawają wręcz o
absurd. Sam dobór zdarzeń również jest ciekawy. Irytujące może być jednak poprowadzenie
pewnych wątków – jedne kończą się bez należytego rozwiązania, na które liczymy,
inne zaś mają swój finał, choć już dawno odpuściliśmy próbę ich rozwikłania. Jest
to oczywiście pewien element zaskoczenia i nieprzewidywalności, jednak nie
jestem do końca pewna, czy całkowicie pozytywny.
Mimo że niejednokrotne wskazuję z wahaniem na różne
aspekty książki, tak naprawdę jestem z lektury bardzo zadowolona i to ten
ostateczny rozrachunek waży na mojej ocenie – Co się zdarzyło w hotelu Gold to po prostu dobry tekst. Jak wspomniałam na początku, nie jest to moje
pierwsze literackie spotkanie z Grzegorzem Kozerą i na pewno nie jest ono
również spotkaniem ostatnim. Dobrze jest mieć na podorędziu autora, którego
książki można brać do siebie w ciemno wiedząc, ze spełnią one nasze
oczekiwania, a lektura będzie przyjemnością. W tym przypadku również tak było.
Ufam, że nie jest to ostatni raz.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu Dobra Literatura.
Dość ciekawie się zapowiada. Dobrze, że wiem już, żeby nie nastawiać się na kryminał skoro wątek ten nie jest dominujący.
OdpowiedzUsuńJednak wolę przewagę kryminału, nad wątkiem miłosnym ;) Nie wiem, czy się skuszę na tę książkę...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Nie wiem, czy można mówić o przewadze któregokolwiek, to totalny miks. ;)
UsuńParę miesięcy temu przeczytałam tę książkę i ... nie zauroczyła mnie za bardzo. Winne było zapewne moje nastawienie, a może opis z okładki, który sugerował więcej wątku kryminalnego. Teraz, gdy mam za sobą lekturę "Białego Kafki" troszkę innym okiem patrzę na prozę Grzegorza Kozery - inne aspekty są dla mnie ważne. A Jego dowcip i ironię wprost uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie też nie byłabym zachwycona, gdybym czytała książki w tej kolejności, ale że zaczęłam od "Białego Kafki"... nastawiłam się bardzo pozytywnie i taki jest efekt. :)
UsuńChcę się dowiedzieć co się wydarzyło w tym hotelu, więc.. muszę przeczytać co napisał pan Kozera :)
OdpowiedzUsuńZ tą historią to jak z każdą inną nauką - w szkole się nie chce, a po skończeniu nauki to można by się stać ekspertem w danej dziedzinie. Nie tylko Ty byś zwróciła uwagę na dobrze skonstruowane tło o podłożu historycznym, jeśli Cię to pocieszy. :P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wiele osób zwróciłoby na to uwagę. :) Tutaj jest to przede wszystkim fajnie wymieszane z samą akcją - nie jest to takie puste i bezcelowe, jak się czasami zdarza.
UsuńCzytałam tę książkę. To prawda trudno ją zakwalifikować do konkretnego gatunku. A zakończenie mnie zaskoczyło.
OdpowiedzUsuńMnie też! Już sobie w głowie odpuściłam tę sprawę, a tu taka niespodzianka!
UsuńZapowiada się ciekawie...może się skuszę, jak zwolni mi się miejsce na półce ;p
OdpowiedzUsuń