Kilka lat temu zaczytywałam się w książkach Stephena Kinga –
uwielbiałam horrory, które pisał, a po których pozostawał mi zawsze lekki
dreszczyk niepokoju. Później na jakiś czas porzuciłam to zainteresowanie, by
jeszcze później odkryć wczesną twórczość mistrza i to w niej na długo się
zakochać. Książki pisane jako Richard Bachman, czy choćby późniejsza Gra Geralda, trafiły w mój gust idealnie – podoba mi się zwłaszcza ich
psychologiczny aspekt. W te wakacje postanowiłam jednak dać sobie trochę czasu
na powrót do klasycznego horroru i to o nim będę dziś mówiła.
Cmętarz zwieżąt, czy też inaczej Smętarz dla zwierzaków to jedna z bardziej znanych powieści w dorobku Stephena Kinga. Opowiada
historię lekarza Louisa, który wraz z małżonką, dwójką dzieci i kotem postanawia
zmienić otoczenie – rodzina przenosi się z ruchliwego Chicago do spokojnej,
wręcz opuszczonej wioski w stanie Maine. Niewielu jest tam sąsiadów, a
atmosfera bazuje na granicy sielanki i niepokojącej ciszy. Dodatkowo napięcie
wzmaga opowieść, jaką uraczona zostaje córka Louisa, Ellie – opowieść o
cmentarzu w lesie, na którym dzieci od lat grzebią swoich zmarłych pupili.
Dziewczynka staje w obliczu pierwszej w życiu konfrontacji z tematem
przemijania i śmierci, okazuje się jednak, że tak naprawdę dorośli przyjmują go
znacznie gorzej. Tym bardziej, że wciąż żyją w poczuciu, iż ich otoczenie nie
jest całkiem normalne…
Przyznam szczerze, że nie dałam się wciągnąć w ten świat od
samego początku – musiałam ponownie wdrożyć się w klimat horroru i poddać
nastrojowi. W dodatku sprawy nie ułatwiał fakt, że pierwszą część książki czyta
się po prostu koszmarnie – jest nudna, a napięcie narasta w iście żółwim
tempie. Dopiero wraz z rozpoczęciem drugiego rozdziału (czyli mniej-więcej w
połowie książki) akcja nabiera tempa i nie zwalnia aż do samego końca.
Wydarzenia co i rusz zaskakują czytelnika, a strony dosłownie przewracają się
same. Wtedy rzeczywiście może pojawić się dreszczyk emocji, czego z całego
serca czytelnikom życzę.
To, co wciąż podoba mi się w książkach Kinga, to bardzo
dobrze dopracowany aspekt psychologiczny bohaterów, ujawniony także i w tym
tekście. By stworzyć dobry horror warto jest znaleźć taką ludzką słabostkę, w
którą można by uderzyć i bezwzględnie wykorzystać moment szoku; tutaj taką
cechą jest rozpacz. King bazuje na pierwotnych ludzkich lękach dotyczących
śmierci, a także na niezwykłym wręcz egoizmie. Tak, każdy z nas kryje w sobie
bowiem pokłady czegoś, co w kryzysowej sytuacji każe nam podejmować działania
tylko pozornie skierowane ku innym, które w rzeczywistości zaspokajają
wyłącznie nasze osobiste potrzeby. Do spółki z rozpaczą cechy te są w stanie
uczynić (czy może raczej wyzwolić?) z nas ludzi bezwzględnych, którzy nie cofną
się przed niczym, gotowi igrać nawet z najciemniejszymi mocami.
Od strony technicznej nie mogę książce zarzucić nic. No,
może nieco denerwowała mnie wybiegająca w przód narracja, ujawniająca pewne
wydarzenia z przyszłości typu: „Na dziesięć miesięcy przed tym, jak miała
umrzeć, wyglądała nieźle.” – czy tylko mnie psuje to zabawę zupełnie
niepotrzebnie?
Podsumowując powiem, że mimo początkowej niepewności,
wciągnęła mnie ta opowieść. To tekst o egoizmie, o próbach ukrywania ran. O
rozpaczy, która wdziera się do serca i otępia umysł. Także o machinalnym
przyjmowaniu najłatwiejszych rozwiązań. Bohaterowie Cmętarza zwieżąt uciekają
od trudności zamiast się z nimi konfrontować i są słabi – na tyle, by ulec
tajemniczym siłom, które w ogóle nie powinny stanąć na ich drodze. O ile
pierwsza połowa tekstu jest przewidywalna, o tyle druga trzyma w napięciu i
choćby dla satysfakcji płynącej z lektury ostatnich 300 stron zachęcam do niej
każdego fana horroru.
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (519 stron)
Tę książkę Kinga muszę, po prostu - muszę przeczytać! Czaję się na jakieś promocje, ale co dorwę promocję, to małym druczkiem jest napisane "wersja kieszonkowa" -.-
OdpowiedzUsuńJa właśnie w pocketach kupuję Kinga, większość moich wydań jest taka. Fakt, czyta się nieco gorzej, ale on napisał tyle książek, że nie wyobrażam sobie mieć wszystkich w dużym wydaniu - raz, że finansowo wyszło by to koszmarnie, a dwa, że potrzebowałabym na to całej masy półek! ;)
UsuńTo była pierwsza książka Kinga jaką przeczytałam i mnie wciągnęła od pierwszej strony. Od razu polubiłam styl pisania, wykreowanych bohaterów oraz tę atmosferę w której dało się wyczuć zbliżające się zagrożenie.
OdpowiedzUsuńMam na półce, ale chyba poczeka jeszcze trochę... jakoś boję się lektury. Bliska mi osoba twierdzi, że do dziś śni się jej jakoś kot...
OdpowiedzUsuńNo to już kwestia odporności - ja nigdy nie miałam takich problemów z horrorami. Church (bo tak nazywa się to przeurocze, półmartwe kocię z okładki) nie śni mi się po nocach. ;)
Usuń"Cmętarz zwieżąt" to moja ulubiona książka Kinga :-D Czytałam ją jakiś czas temu ale pamiętam ciągle. I dobrze wspominam. Dla mnie początek książki rozwijał się jak zwykła powieść obyczajowa. W drugiej części dopiero zaczyna się akcja... ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam jeszcze żadnej książki Kinga. Nie wiem jak to się stało. Pozytywne opinie na temat jego utworów zalewają mnie ze wszystkich stron. Muszę w końcu poznać którąś z nich...
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie miałam okazji zakochać się w twórczości Kinga... Muszę to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńHorrory nie dla mnie, odpuszczam :]
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją! Rzeczywiście na początku trzeba się przyzwyczaić nieco do stylu narracji. Wydała mi się dośc infantylna. Ale potem wciąga niesamowicie!!
OdpowiedzUsuń