Juan Proaza
to najmłodszy nabytek Kartageńskiej policji pracujący w wydziale zabójstw.
Wciąż jeszcze stawiający swoje pierwsze kroki w zawodzie młody oficer zostaje
przydzielony do prowadzenia swojej pierwszej, z pozoru prostej sprawy. Na plaży
znaleziono zwłoki młodej dziewczyny, zaś potencjalny zabójca zostaje
odnaleziony w pobliżu miejsca zbrodni cały we krwi ofiary. Śledztwo wydaje się
być jedynie formalnością, jednak Juan odkrywa nowe tropy, które prowadzą go do
tajemniczego "Klubu Lolity", zrzeszającego miłośników twórczości
Vladimira Nabokova, zaś sama natura zbrodni okazuje się być zupełnie inna niż
mogłoby się wydawać...
Muszę
przyznać, że debiut Rafaela Estrady był bardzo przyjemną lekturą. Zdecydowanie
jest to zasługą dość swobodnego narratora, który niejednokrotnie opisuje pewne
rzeczy w wyjątkowo subiektywny sposób. Niestety, sama narracja poprowadzona
jest już nieco gorzej - nieraz zdarzają się fragmenty ciężkie w czytaniu,
bowiem często podczas dłuższych dialogów nie ma nawet najmniejszych wtrąceń
narratora, przez co można pogubić się co do osoby, która wypowiada daną
kwestię. Zdarzają się też przegięcia w drugą stronę, kiedy to przez
kilkadziesiąt linijek tekstu są tylko suche opisy, zdecydowanie zbyt długie jak
na poprzedzającą je dynamikę akcji.
Pod względem
fabuły książka jest niestety przeciętna. Chociaż autor podjął tematy trudne i
wydawałoby się ciekawe, sama akcja okazuję się być nudna. To tak naprawdę
obserwacja kilkudniowego śledztwa, podczas którego poznajemy coraz to nowe
fakty, prowadzące nas koniec końców do rozwikłania zagadki. Autor popełnił
jednak niewybaczalny błąd. Chociaż przez większość czasu czytelnik przygląda
się poczynaniom Proazy, to jednak w pewnym momencie ni stąd, ni zowąd pokazana
mu jest pewna scena, która zdradza zbyt wiele i zbyt szybko, przez co dalsza
lektura to nieemocjonujące oczekiwanie aż oficer policji dowie się tego samego,
co my.
Równie
nieciekawie książka wypada pod względem postaci. Większość z nich jest blada,
zarysowana jedynie pobieżnie, a pewne relacje wydają się być wprowadzone na
siłę. Dla mnie wyglądało to nieco tak, jakby autor chciał na razie wprowadzić
odbiorcę w świat swoich bohaterów, którzy dopiero w kolejnych tomach będą
odgrywać większą rolę. Nawet postać Juana Proazy jest przedstawiona po łebkach,
niejednokrotnie zamiast dopingować mu wprowadzonym śledztwie z obojętnością
obserwowałem jego poczynania. Najdokładniej scharakteryzowana osoba w książce
to patolog sądowy, który jednak wydaje mi się kalką z innych postaci
pracujących w kostnicy, które znam z popkultury. Chociaż może ta grupa zawodowa
po prostu jest taka specyficzna...
Na koniec
jeszcze jedna wada i zaleta. Plusem jest specyficzna konstrukcja książki oparta
na powieści Nabokova. Autor wplótł w fabułę sporo nawiązań i cytatów, a
wprowadzony motyw Lolity został użyty z pełnym potencjałem. Nieco
gorzej niestety wypadła tzw. "ścieżka dźwiękowa powieści". Gdy
ujrzałem ją jeszcze przed lekturą pomyślałem sobie, że to zapewne sugestie
autora co do muzyki, którą można słuchać podczas czytania książki. Okazało się
jednak, że to spis utworów, które pojawiają się w powieści i są w niej z reguły
wprost podane. Niestety, niejednokrotnie miałem wrażenie, że motyw piosenki
pojawiał się sztucznie i na siłę, a chociaż znałem wiele spośród pojawiających
się utworów to nie byłem w stanie ich "usłyszeć".
"Co
mówią umarli" nie jest złą książką. Pomimo wydawałoby się poważnych wad
czyta się ją lekko i z przyjemnością, nie mając poczucia straconego czasu. Po
prostu widać po niej, że została napisana przez debiutanta, który jeszcze nie
wszystkie rzeczy potrafi perfekcyjnie skonstruować, ale który ma szanse
rozwinąć skrzydła i pisać naprawdę dobre książki. Ja sam z pewnością sięgnę po
kontynuację przygód Juana Proazy - ot choćby po to, żeby zobaczyć jak autor
rozwinie swój warsztat artystyczny.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Business and Culture oraz Wydawnictwu Muza SA.
Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta lektura nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńMimo zalet widzę, że książka ma zbyt wiele wad. Tym razem mówię NIE.
OdpowiedzUsuńRównież cierpię na niedosyt hiszpańskich kryminałów, więc też zazwyczaj cieszę się jak jakiś wypatrzę. Szkoda, że ta powieść nie zachwyca, nie wiem czy będzie mi się chciało poświęcać jej czas.
OdpowiedzUsuńPiszę się na wszystkie kryminały, nawet te mało zachwycające, chociaż liczyłam na moc w tej książce ;)
OdpowiedzUsuńTytuł mnie zaintrygował, ale po Twojej recenzji nie wiem czy sięgnę po ten kryminał.
OdpowiedzUsuńLubię czytać debiuty więc w wolnej chwili będę miała na uwadze ten kryminał :)
OdpowiedzUsuńUmarli mówią, żebym przeczytała, więc im nie odmówię :)
OdpowiedzUsuń