poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Mira Grant - "Przegląd Końca Świata: Deadline"

Moje pierwsze zetknięcie z twórczością Miry Grant było jak najbardziej udane - "Przegląd Końca Świata: Feed" był nie tylko znakomitym thrillerem politycznym, ale także zdecydowanie najlepszym podejściem do tematu zombie, z jakim miałem do czynienia w ciągu ostatnich kilku lat. Nie potrzebowałem więc żadnej zachęty żeby sięgnąć po drugi tom trylogii, noszący tytuł "Deadline".

Minął rok od czasu, gdy po udanej kampanii senator Ryman został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ekipa Przeglądu Końca Świata, choć odniosła liczne rany oraz straty personalne, wciąż prowadzi bloga i przekazuje ludziom prawdę, daleko im jednak do statystyk, jakie osiągali jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Powolne odbudowywanie dawnej renomy oraz stabilizacja psychiczna blogerów zostaje jednak przerwana - do mieszkania należącego do PKŚ przybywa naukowiec, który teoretycznie umarł kilka dni wcześniej. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że spisek odkryty przez rodzeństwo Masonów podczas uczestniczenia w kampanii Rymana sięga o wiele dalej, niż mogłoby się wydawać...

Mira Grant postawiła przed samą sobą wysoką poprzeczkę: "Feed" był powieścią z najwyższej półki, istniało zatem spore ryzyko, że drugi tom trylogii nie dorówna swojemu poprzednikowi. Na szczęście się tak nie stało - "Deadline" nie jest może jakoś szczególnie lepszy niż pierwsza część, bez problemu jednak przeskoczył nad ustawioną przez "Feed" poprzeczką. Sposób, w jaki udało się to autorce osiągnąć, jest niespodziewanie prosty: dać czytelnikowi podobną mieszankę, co wcześniej, ale w jeszcze większym stężeniu. Otrzymuje więc ponownie thriller polityczny, jednak spisek jest tu o wiele bardziej rozbudowany. Ponownie mamy do czynienia z motywem science-fiction, który również został poszerzony - zwłaszcza w kwestiach medycznych, które stają się istotnym elementem fabuły. Więcej jest również emocji: autorka zręcznie wywołuje u czytelnika całą gamę odczuć, wzbudza sympatię do jednych bohaterów, innych zaś pozwala z czystym sumieniem nienawidzić. I co najważniejsze, pomnożona została też akcja - już od pierwszych stron fabuła pędzi do przodu, nieraz zaskakując nagłymi zwrotami.

Chociaż w "Deadline'ie" tematyka medyczna stanowi o wiele istotniejszy aspekt, niż miało to miejsce w pierwszym tomie, autorce udało się nie zaplątać w stworzone przez siebie elementy. Ukazana historia wirusa Kellis-Amberlee, kwestia jego mutacji i różnych odmian, a także zagadnienie zespołu rezerwuarowego - wszystko to jest przemyślane, a także w większości przypadków możliwe pod względem biologicznym. Widać, że Mira Grant poświęciła sporo czasu na dokształcaniu się z wirusologii. Nieco gorzej wypadł motyw wyjaśniający jak zmarły naukowiec mógł pojawić się u drzwi blogerów, i to nie jako zombie (nie chcę więcej zdradzać by nie psuć nikomu zabawy płynącej z lektury). Wykorzystany przez autorkę motyw science-fiction nie został w pełni wytłumaczony i jest przez to mniej realistyczny, mam jednak nadzieję, że w ostatnim tomie uzyskam nieco wyjaśnień. Plusem jest jednak poruszenie przy tej kwestii nie tylko aspektów medycznych, ale także etycznych oraz moralno-religijnych.

Pod względem technicznym wszystko jest perfekcyjnie dopracowane. Książka napisana jest dość charakterystycznym językiem i przystosowanie się do niego może troszkę zająć, koniec końców okazuje się on być płynny i bezpośredni, co znacznie uprzyjemnia lekturę. Równie dobrze poprowadzona jest akcja - czasem szybciej, czasem wolniej, ale zawsze fabuła posuwa się do przodu, nie pozwalając na chwilę nudy. I chociaż pierwszoosobowa narracja daje czytelnikowi tylko jedno konkretne spojrzenie na wszystkie wydarzenia, zrekompensowane to zostało dzięki bardzo szczegółowemu ukazaniu przemyśleń i wewnętrznych przeżyć głównej postaci. Tak naprawdę wskazać mógłbym jedynie dwa niewielkie mankamenty, wynikające raczej z mojego subiektywnego spojrzenia. Pierwszy z nich to jedyna w książce scena seksu - moim zdaniem napisana zbyt topornie. Suche opisy, momentami brzmiące wręcz "technicznie", zupełnie mi nie podpasowały. I chociaż zdaję sobie sprawę, że był to zabieg celowy, mający ukazać podejście bohatera do całej sytuacji, to jednak całościowo wyszło to przeciętnie. Druga kwestia odnosi się do samodzielności książki. Pierwszy tom trylogii był całkowicie samodzielny, ukazywał zamkniętą historię i z rozwiązanymi głównymi wątkami, jeśli więc ktoś nie wciągnął się w świat stworzony przez Mirę Grant (swoją drogą wątpię, żeby ktoś taki się znalazł), nie był pozostawiony w sytuacji, gdzie najistotniejsze rzeczy nie zostały wyjaśnione. Inaczej jest jednak w przypadku "Deadline'a" - przed czytelnikiem ujawnione są tylko niektóre kwestie, zaś skala ukazanego spisku wyraźnie wskazuje, że liczba nieujawnionych faktów wciąż jest jeszcze ogromna. Dodatkowo powieść kończy się tak potężnym cliffhangerem, że jeszcze przez długi czas po skończeniu lektury gapiłem się w kartkę, w myślach planując tortury dla autorki w ramach kary za urwanie książki w takim momencie.

Mira Grant udźwignęła ciężar nakładanych na nią oczekiwań stworzyła kontynuację godną "Feeda" i swoich autorskich umiejętności. Jeśli komuś pierwszy tom trylogii przypadł do gustu, na pewno będzie zachwycony - ja zdecydowanie jestem. Autorce nie tylko udało się stworzyć ciekawą fabułę oraz multum interesujących koncepcji opartych na medycynie, ale także wykreować do bólu realistyczny świat zmagający się z plagą zombie. Nie jestem fanem teorii spiskowych, wręcz przeciwnie, jednak żyjąc w opisanych przez Mirę Grant realiach z całą pewnością gotów byłbym uwierzyć w istnienie wymyślonej przez nią intrygi...
___________________________
Książka bierze udział w wyzwaniu "Czytam Opasłe Tomiska" (495 stron)

11 komentarzy:

  1. Muszę wreszcie przeczytać serię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, naprawdę warto po nią sięgnąć. ;)

      Usuń
  2. Nie dla mnie jest ta seria, aczkolwiek recenzja bardzo udana! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że "Feed" jest rewelacyjne, ale "Deadline" okazało się jeszcze lepsze. Czekam na trzecią część. Dla mnie Mira Grant jest niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  4. W tej chwili czytam Feeda ale już wiem, że i Deadline będę musiała zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ogromną ochotę na tą serię i mam nadzieję, że niebawem uda mi się ja zdobyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tematykę zombie, a na dodatek o powieściach Miry Grant tyle dobrego słyszałam i czytałam, że naprawdę jestem bardzo pozytywnie do nich nastawiona. Pierwszą część wygrałam w konkursie, więc na bank wkrótce przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś czuję, że te wszystkie inne niewyjaśnione wątki objawią się nam w ostatniej części :-)
    Dedline jest faktycznie prawie idealny, mnie nawet nie przeszkadzała ta toporna scena seksu, może dlatego że seksu było tam tyle co nic, jedynie co mnie uwierało to statyczność tej powieści, jak dla mnie było za małe tępo, ale to dało się przeżyć, teraz z niecierpliwością czekam na trzeci tom :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Thriller polityczny - brzmi dobrze, ale kiedy doszło do zombie stwierdziłam, że to nie dla mnie. Fantastyka to nie moja działka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam książki Miry Grant. Są niesamowite! A recenzja świetna:)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze są dla nas źródłem siły do prowadzenia bloga i wielkiej radości, dlatego też będziemy wdzięczni za każdy pozostawiony przez Was ślad.