Świat po zagładzie - taka wizja ukazana jest na
pierwszych stronach powieści. Kilka dziesięcioleci po tajemniczej Epidemii,
która drastycznie zmniejszyła populację ludzkości, życie toczy się dalej. Jest
to jednak życie zupełnie inne: surowsze, pozbawione wielu udogodnień, a na
dodatek przepełnione strachem - gdzieś na skraju lasu czai się
niebezpieczeństwo wymykające się ze wszelkich schematów... Ludzie stali się
nieufni, w efekcie czego większość z nich mieszka w niewielkich wsiach. W
jednej z nich, w Bukowisku, żyje Dorota - odtrącona przez społeczność
indywidualistka, której jedyną bliską istotą jest pies Figaro. Gdy w osadzie w
tajemniczych okolicznościach zaczynają ginąć ludzie, a wszystkie zbrodnie
wydają się być powiązane z główną bohaterką, mieszkańcy wioski obracają się
przeciwko niej. Sama Dorota zaś zaczyna rozumieć co ma z tym wszystkim
wspólnego...
Chociaż "Śmierciowisko" wydaje się być na
początku książką osadzoną w świecie postapokaliptycznym, dość szybko okazuje
się, że powieść prezentuje sobą coś więcej. To tak naprawdę pewna wariacja
dotycząca baśni, które towarzyszą ludzkości od zarania dziejów. Anna Głomb podjęła
się dość ciężkiego zadania - przeniesienia opowieści, które niegdyś
przekazywane były z ust do ust, na kanwę współczesnego świata i społeczeństwa. Nie
jestem jednak pewien, czy zrozumiałbym zamysł autorki, gdybym nie uczestniczył
w prowadzonej przez nią prelekcji, która dotyczyła motywów pojawiających się w
baśniach. Bo tak naprawdę dopiero po zrozumieniu idei, jakie przewijają się w
dawnych gawędach i podaniach, można dostrzec przesłanie ukryte w
"Śmierciowisku".
W żadnym wypadku nie wykluczam jednak możliwości, że
książka spodoba się osobie niezaznajomionej z motywami baśniowymi. Autorka
stworzyła spójną opowieść, która trzyma czytelnika w napięciu, a ilekroć ma się
wrażenie, że fabuła jest przewidywalna, natychmiast dzieje się coś
niespodziewanego. Jedynym mankamentem jest tutaj język - książka napisana jest
nierówno, niektóre fragmenty skonstruowane są ze znakomitym kunsztem
literackim, inne zaś wydają się być toporne, niedopracowane. Nie jest to jednak
coś, co utrudniałoby lekturę, bowiem wciągająca fabuła sprawia, że niedociągnięcia
językowe nie rzucają się aż tak w oczy.
"Śmierciowisko" to zdecydowanie książka, po którą
warto sięgnąć - rzadko zdarza się na rynku wydawniczym tak dopracowany debiut
literacki. Warto jednak przed lekturą zrobić jedną nie zajmującą zbyt wiele
czasu rzecz - polecam każdemu chwycić po stare baśnie (głównie doradzam tę o
pięknej Wasylisie, a także wszelkie inne, w których pojawia się szeptucha), a
następnie spróbować odnaleźć płynące z nich przesłania. Nie jest to jednak coś
obowiązkowego - i bez takiego przygotowania powieść Anny Głomb urzeka na swój
własny, magiczny sposób.
A ja z kolei sporo dobrego o książce słyszałem przez ten ostatni rok. Sam zamierzam kiedyś ją kupić, już nawet wiem gdzie (trafiła do Dedalusa ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOj tak :D
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie :D
Interesująca książka :) uwielbiam motywy baśniowe i chyba z chęcią sięgnę, tak, jak proponujesz po baśń o pięknej Wasylisie. Nie znam w ogóle takiej baśniowej postaci i powiem, że mnie zaintrygowałaś!
OdpowiedzUsuń*zaintrygowałeś - autorem tej recenzji jestem ja, nie Kaś ;>
UsuńJa do nie dawna też nie znałem - to baśń z kręgów bodajże rosyjskich, nie jest więc zbyt rozpowszechniona w Polsce. Na szczęście nie trzeba dużo szukać aby ją odnaleźć. ;)
Nie wiem czy po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńAle dzisiaj jestem tutaj, aby życzyć WESOŁYCH ;)
Dziękujemy! Również życzymy Ci wszystkiego najlepszego z okazji Świąt. ;)
Usuń"Śmierciowisko" czeka na mojej półce, wygrane blisko rok temu w jakimś internetowym konkursie. Debiuty bywają różne i lepiej z nimi uważać, ale słyszałem kilka pozytywnych opinii na temat tej książki. Sprawia wrażenie bardzo przemyślanej opowieści, przynajmniej tyle do tej pory wywnioskowałem z recenzji i blurba. Troszkę mnie martwią te toporne fragmenty w kwestii języka, ale... Niebawem sam się o tym przekonam :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście te toporne fragmenty nie stanowią większej przeszkody w lekturze. Owszem, nagła zmiana płynnego języka w dość niedopracowane zdania bywa irytująca, ale im dalej zagłębiałem się w fabułę, tym mniej zwracałem na to uwagę. ;>
UsuńCieszę się, że napisałeś o "Śmierciowisku", bo mam chęć po nie sięgnąć. Z twojej recenzji jasno dla mnie wynika, że jest duże prawdopodobieństwo, że książka się mi spodoba :)
OdpowiedzUsuńMiałam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki, teoretycznie bardzo lubię ten gatunek, bardzo podobał mi się początek historii, ale później dostałam zawrotu głowy, wszelaki miszmasz tego co realne i tego co paranormalne przerósł mnie, końcówka już w ogóle mi nie pasowała, a jak się później okazało, z drugiej połowy książki autorka jest dużo bardziej zadowolona. Jak widać zamysł pisarza i gusta jego czytelników chodzą różnymi drogami :/
OdpowiedzUsuń